Pamiętam jak ładnych parę lat temu pracowałem na budowie dużej galerii handlowej - kładliśmy grube miedziane kable w korytach, ale w żadnym wypadku nie myślałem zeby coś kraść czy kombinować. Aż pewnego razu mielismy z kumplem trochę wolnego czasu i przechadzaliśmy się z nudów po pomieszczeniach, a było ich od chuja. W jednym natrafiłem na naprawdę dużą skrzynkę HILTI, która leżała na parapecie - a w promieniu 100m nikogo. Myślę "kurwa zawijam ją", ale zaciekawiło mnie jak to mozliwe żeby facet tym bardziej budowlaniec zostawił niepilnowany sprzęt za kilka stów czy nawet tysięcy, wydało mi się to nieprawdopodobne, takie rzeczy się nie zdarzają. Gdy chciałem ściągnać ową skrzynię na podłogą niemal przybiła mnie do ziemi - ważyła chyba z 40kg. Po otwarciu moim oczom ukazał się skarb - równo pocięte na około 30cm kawałki miedzianego kabla o grubości kilku cm
A, to kurwesyny ! Znalazłem łup jakiegoś złodzieja, który sobie go przygotował do ewakuacji ;D Werdykt oczywisty - skarb jest teraz mój i wychodzi ze mną ;D Najlepsze było to że nie było żadnej kontroli, i od tamtej pory jumaliśmy z kumplem na potęgę tą miedź (jak się potem okazało nasi ludzie z ekipy non stop to robili, nawet któregoś dnia skroiliśmy ich też, bo nie za bardzo za nimi przepadaliśmy hahaha) Codziennie do domu wracałem z tak załadowanym plecakiem że dosłownie przeginało mnie do tyłu i bałem się że szelki puszczą, ale jakoś wytrzymały. Wieczorem obierałem nożykiem do tapet (bardzo fajnie szło) a z samego rana przed pracą na skup. W ten sposób miałem dodatkowe ok 50zł dziennie
Do końca nie zostaliśmy wykryci, ale nie trwało to długo - z miesiąc albo dwa.