Tematyka ćpunów. Lepiej niż książkę wielu może kojarzyć film Danny’ego Boyle’a pod tym samym tytułem:
Film jest jednym z moich ulubionych, książkę dostałam w swoje ręce dużo później, w polskim tłumaczeniu. Tłumaczenie jest w swoim stylu genialne, pięknie odzwierciedlające język i styl bohaterów. Coś innego - tak bym to ujęła. Zapodam na zachętę:
1) Ściągam pory i siadam na zimnej i mokrej porcelanie. Wypróżniam kichy, czując, że leci ze mnie wszystko: jelita i flaki, żołądek, trzustka, wątroba, nerki, serce, płuca i jebany mózg. Wszystko wypada mi z dupy do sracza. Sram, a o moją twarz obijają się muchy, od czego dostaję gęsiej skórki. Macham ręką i ... - co za uniesienie! - czuję, że złapałem jedną. Buczy mi w dłoni. Zaciskam palce, żeby ją unieruchomić. Otwieram dłoń i widze olbrzymią, grubą gównojadke, wielką i włochatą jak skurwiała jeżyna. Smaruję nią po przeciwnej ścianie, zaczynam od H, dodaje I, potem B. Piszę palcem wskazującym, używając muszych bebechów, tkanek i krwi jako atramentu. Zaczynam S, ale kończy mi się tusz.
2) - Masz, kurwa, problem, koleś? - pytam sie go. Uśmiecha się krzywo i odwraca głowe. Jebany cykor. Czynsz idzie spać. Zajebał sie ryży skurwysyn. Wychlał pół pojemnika z beczkowym i większość puszek. Biore tom jego kane do kibla, wypijam troche, a potem leje po niej. To za jebane karty. Dwie części piwa na jednom część szczyn.
Wracam i kłade pojemnik na miejsce. Pizda śpi jak zabita, tak samo jedna z lasek. Druga czyta jebanom książke. Dwie szprychy. Nie wiem, którom bym wolał szturchnońć, czy tom wielgachnom blondynke, czy raczej te ciemnom.
Budze ryżom pizde w Peterborough.
Całość poprzetykana jest też oryginalnymi, trochę filozoficznymi wywodami głównego bohatera.
Skąd taki język?
Nota od tłumacza wyjaśnia:
Irvine Welsh, pisząc tę powieść, pokusił się niemal o fonetyczną transkrypcję dialektu, jakim mówi się w Szkocji; a właściwie nie w Szkocji, tylko w Edynburgu; choć też nie całkiem, bo tylko w Leith, w bardzo specyficznym środowisku.
(...)
Dlatego, zabierając się do tłumaczenia Trainspotting, wyszedłem z założenia, że zamiast szukać polskich dialektów, odpowiadających językowi Szkotów, trzeba znaleźć klucz otwierający drzwi świata Marka Rentona et consortes.
Cytat:
Trainspotting to portret grupy przyjaciół, młodych Szkotów, ćpunów, świrów, a przy tym ludzi wrażliwych i na swój specyficzny sposób inteligentnych. Zarzucano Welshowi, że gloryfikuje narkomanię. Istotnie, główny bohater powieści Mark Renton wychwala heroinowego kopa pod niebiosa, a autor wydaje się patrzyć na świat oczami swoich bohaterów i opisywać go ich językiem. Ale przecież Welsh pokazuje także koszmarne strony narkotykowego uzależnienia, a to, że stroni od taniej dydaktyki to tylko zaleta.
Film jest jednym z moich ulubionych, książkę dostałam w swoje ręce dużo później, w polskim tłumaczeniu. Tłumaczenie jest w swoim stylu genialne, pięknie odzwierciedlające język i styl bohaterów. Coś innego - tak bym to ujęła. Zapodam na zachętę:
1) Ściągam pory i siadam na zimnej i mokrej porcelanie. Wypróżniam kichy, czując, że leci ze mnie wszystko: jelita i flaki, żołądek, trzustka, wątroba, nerki, serce, płuca i jebany mózg. Wszystko wypada mi z dupy do sracza. Sram, a o moją twarz obijają się muchy, od czego dostaję gęsiej skórki. Macham ręką i ... - co za uniesienie! - czuję, że złapałem jedną. Buczy mi w dłoni. Zaciskam palce, żeby ją unieruchomić. Otwieram dłoń i widze olbrzymią, grubą gównojadke, wielką i włochatą jak skurwiała jeżyna. Smaruję nią po przeciwnej ścianie, zaczynam od H, dodaje I, potem B. Piszę palcem wskazującym, używając muszych bebechów, tkanek i krwi jako atramentu. Zaczynam S, ale kończy mi się tusz.
2) - Masz, kurwa, problem, koleś? - pytam sie go. Uśmiecha się krzywo i odwraca głowe. Jebany cykor. Czynsz idzie spać. Zajebał sie ryży skurwysyn. Wychlał pół pojemnika z beczkowym i większość puszek. Biore tom jego kane do kibla, wypijam troche, a potem leje po niej. To za jebane karty. Dwie części piwa na jednom część szczyn.
Wracam i kłade pojemnik na miejsce. Pizda śpi jak zabita, tak samo jedna z lasek. Druga czyta jebanom książke. Dwie szprychy. Nie wiem, którom bym wolał szturchnońć, czy tom wielgachnom blondynke, czy raczej te ciemnom.
Budze ryżom pizde w Peterborough.
Całość poprzetykana jest też oryginalnymi, trochę filozoficznymi wywodami głównego bohatera.
Skąd taki język?
Nota od tłumacza wyjaśnia:
Irvine Welsh, pisząc tę powieść, pokusił się niemal o fonetyczną transkrypcję dialektu, jakim mówi się w Szkocji; a właściwie nie w Szkocji, tylko w Edynburgu; choć też nie całkiem, bo tylko w Leith, w bardzo specyficznym środowisku.
(...)
Dlatego, zabierając się do tłumaczenia Trainspotting, wyszedłem z założenia, że zamiast szukać polskich dialektów, odpowiadających językowi Szkotów, trzeba znaleźć klucz otwierający drzwi świata Marka Rentona et consortes.