Rebeliant napisał/a:
Kawał porządnej technologii. Szkoda, że już nie latają.
P.S.: Do Dokumentalne może?
Wahadłowce to była ślepa uliczka technologiczna. Grube miliardy dolarów, które poszły w błoto. W założeniu miały one latać kilka razy w miesiącu w kosmos wynosząc ludzi oraz ładunek. W praktyce latały kilka razy do roku, przygotowania do kolejnych startów trwały miesiącami i pochłaniały miliony dolarów. Częste loty w kosmos miały drastycznie obniżyć cenę wyniesienia jednego kilograma na orbitę, a wyszło dokładnie na odwrót. Cały budżet programu Apollo został właśnie przekierowany na wahadłowce. Wolałbym 3 dodatkowe lądowania na Księżycu, które były planowane (Apollo 11-Apollo 20) niż wahadłowce, które się zwyczajnie nie sprawdziły. Oczywiście cały program wahadłowców nie poszedł na marne, bo doświadczenia zebranego przy korzystaniu z nich nikt nie odbierze, ale cały program pochłonął 145 MILIARDÓW dolarów do 2005 roku, a wahadłowce latały do 2011. Wychodzi na to, że sumaryczny koszt 1 lotu na orbitę to miliard dolarów. Droga przejażdżka. 2 katastrofy pomijam, bo te zdarzały się w niemal każdym programie zarówno amerykańskim jak i radzieckim, a historia pokazała, że system STS był całkiem bezpiecznym środkiem transportu. Nie mniej jednak wahadłowce to ślepa uliczka. Dużo bardziej obiecujące są Falcony Elona Muska, ale prawdziwa rewolucja się zacznie, gdy powstanie winda kosmiczna lub elektromagnetyczna wyrzutnia statków/towarów na orbitę, czyli raczej nie za naszego życia. Za naszego życia będą dalej rakiety chemiczne, jak od czasów II wś, przez wyścig zbrojeń/kosmiczny, do teraz. Tanich lotów w kosmos, których koszty porównywalne są do ceny biletu lotniczego to dalej mrzonka i sci-fi.