Rok 2007 - sprawa dotyczy "posiadania nielegalnych materiałów muzycznych w postaci plików MP3". Tak naprawdę był to nacisk na krnąbrnego funkcjonariusza, więc obrona klienta była etycznie uzasadniona. Pierwsza rozprawa i krótkie oświadczenie "To nie jest utwór autorstwa [tutaj nazwa wykonawcy]".
Prokurator: "Jak to? Przecież biegły wyraźnie napisał".
Obrona: "Przepraszam, jaki biegły?"
Prokurator: "[prokurator podaje dane i specjalność]"
Obrona: "Biegły z zakresu badań informatycznych nie ma uprawnień i możliwości technicznych badania utworu muzycznego w przypadku gdy do jego utworzenia zastosowano kompresję stratną wykluczającą binarną identyfikację z materiałem porównawczym dostarczonym przez właściciela praw autorskich".
Mina prokuratora: bezcenna.
Kto ma takie uprawnienia? Jedynie biegli fonoskopii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego bo tylko oni posiadają najcenniejsze uprawnienie: identyfikację mówcy. Średni czas oczekiwania na ekspertyzę: 10 miesięcy. Ale to nic.
Prokurator głupi nie jest:
Prokurator: "W takim razie niezbędne będzie powołanie biegłego z zakresu fonoskopii"
Obrona: "Ale po co?"
Prokurator: "W celu identyfikacji nagrania"
Obrona: "Badanie fonoskopijne nie ma takiej możliwości"
Prokurator: "???"
Obrona: "Badanie fonoskopijne ma na celu zbadanie autentyczności nagrania, odtworzenia i spisania treści rozmowy, identyfikację mówcy na podstawie analizy mowy"
Prokurator: "I do tego zmierzam"
Obrona: "Przecież w sprawie podejrzanego nie chodzi o to czy jest to głos [tutaj pada pseudonim]. Chodzi o jednoznaczną identyfikację materiału dowodowego w celu ustalenia źródła jego pochodzenia i właściciela praw autorskich. Postać binarna oraz czas trwania utworu wykluczyły zbieżność z materiałem porównawczym".
Prokurator: "Biegły fonoskopii wykaże te cechy".
Skracając rekonstrukcję: nic nie zostało wykazane. Nie tylko dlatego, że powołano biegłego bez uprawnień do identyfikacji mówcy. Sprawa na trzeciej rozprawie została umorzona z uwagi na bezsilność prokuratury. Nie ona jedna.
źródło