
#prokurator


Najważniejsze postaci związane z tym środowiskiem to m. in. nieżyjący już Aslan Usojan ps. "Dziadek Hassan" czy Tariel Oniani.
Gruzińskie klany rywalizują nie tylko między sobą, ale również z rosyjskimi gangsterami, a większość krwawych porachunków miała miejsce w Moskwie. To właśnie z inicjatywy gruzińskiej miał zginąć m. in. Wiaczesław Iwankow ps. „Japończyk”.

Żądano za niego miliona dolarów okupu. Ostatecznie porywacze otrzymali tylko 200 tys.
„Turysta” mimo to nie przeżył. Ciała do dziś nie odnaleziono.
Za wszystkim miał stać gang Thomasa K. ps. „Klapa”.

Na nielegalnym handlu paliwem, m. in. z wykorzystaniem fikcyjnych spółek i fałszywych faktur, Skarb Państwa stracił 500 mln zł.
W sprawie za pranie brudnych pieniędzy na 1,5 roku więzienia prawomocnie skazano byłego detektywa Krzysztofa R. 9 miesięcy spędził wtedy w areszcie.
Odwoływał się, wnosząc o uniewinnienie - twierdził, że rzeczywiście delegował do spółek paliwowych 4 swoich pracowników, a za usługi doradcze zgodnie z zasadami wolnego rynku mógł inkasować tyle, ile chciał. Kasację oddalono.

Przy tym ostatnim w latach 2011-2017 miał działać międzynarodowy gang narkotykowy, którego jednym z liderów, zdaniem prokuratury, był Marek S. ps. „Szafka” - dziś mały świadek koronny.
Grupa miała przemycić do Polski, m. in. z Holandii, Hiszpanii czy Niemiec, środki odurzające o wartości nawet 440 milionów złotych. Organizowała też przemyt do Włoch, Belgii oraz Wielkiej Brytanii.



"Św. Jana Pawła II można wulgarnie szkalować, ponieważ nie żyje - uważa Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów. Prokuratura ta podjęła decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa ws. internetowych zawodów w obrażaniu polskiego papieża.
Niestety, prokuratura uznała, że postępowania nie będzie wszczynać, bo Jan Paweł II nie żyje. Komitet poinformował, że do Sądu Rejonowego w Warszawie trafi zażalenie na decyzję prokuratury.
"Prokuratura stwierdziła, że to, co zrobili internauci, czyli konkurs na najbardziej ohydne słowa na temat naszego świętego papieża, nie jest czynem zabronionym. Prokuratura stwierdziła, że nie można znieważyć osoby zmarłej. Tylko, że prokuratura zapomniała, że Jan Paweł II jest świętym, przedmiotem czci religijnej. Jana Pawła II chroni artykuł 196. Kodeksu Karnego. Dziwię się, że prokuratura nie zna tego bardzo ważnego artykułu" - powiedział w rozmowie z "Radiem Maryja" Ryszard Nowak.
Sprawa jest przecież brutalnie prosta: Jan Paweł II to katolicki święty i obrażanie Jego czci obraża także wszystkich pobożnych Polaków. Nie pochwalamy skandalicznej decyzji prokuratury i mamy nadzieję, że w kraju zostanie przywrócony porządek. Sprawców bluźnierstw trzeba karać, w tym wypadku - na przykład wysoką grzywną z przeznaczeniem na cele dobroczynne. Nie możemy tolerować w kraju bezkarności tych, którzy kalają największych z Polaków i świętych Kościoła katolickiego."
fronda.pl/a/hanba-prokuratura-pozwala-obrazac-jpii-bo-nie-zyje,83614.html

"Prokuratura katowicka zawarła w planie śledztwa m.in. element sprawdzenia, czy nie występują powiązania pani Marii Kaczyńskiej ze światem przestępczym. Uzasadnieniem dla tego pomysłu była reakcja pani prezydentowej na zatrzymanie księgowej Marka Dochnala" - to fragment zeznań b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka z zamkniętego posiedzenia komisji odpowiedzialności konstytucyjnej złożonych 6 lutego 2014 r.
Kaczmarek był jednym ze świadków, którzy opowiadali o wszechwładzy Ziobry, gdy po raz pierwszy pełnił on funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Za nadużywanie władzy i przekraczanie uprawnień komisja chciała postawić go przed Trybunałem Stanu.
Wniosek upadł, bo na głosowanie (25 września 2015 r.) nie przyszło kilku posłów PO i SLD. Ale pod koniec ubiegłej kadencji komisja ujawniła protokoły swoich obrad.
Ich treść potwierdza większość zarzutów stawianych publicznie Ziobrze po upadku pierwszych rządów PiS. Widać też, że forsując nową ustawę o prokuraturze, Ziobro pomyślał o tym, by w przyszłości uniknąć podobnych kłopotów.
Na tropie Marii Kaczyńskiej
Wspomniana przez Kaczmarka sprawa zbadania powiązań żony prezydenta Kaczyńskiego pokazuje, jak daleko może się posunąć politycznie sterowana prokuratura.
Cała historia wzięła się stąd, że w 2006 r. pierwsza dama podjęła interwencję w obronie pracownicy Marka Dochnala, lobbysty, którego zeznania miały dać rządowi PiS amunicję do ścigania w Polsce "układu". Księgowa została aresztowana, mimo że była w zaawansowanej ciąży. Spodziewano się, że w "areszcie wydobywczym" też złoży ważne zeznania.
Maria Kaczyńska apelowała do Ziobry o humanitarny gest i zwolnienie kobiety. Tak znalazła się w kręgu osób, które swoim śledztwem objęła prokuratura w Katowicach, najbardziej zaufana jednostka śledcza ówczesnego ministra.
Tropiąc "układ", Ziobro przekazywał do Katowic sprawy z innych części kraju, po których spodziewał się zebrania dowodów na politycznych przeciwników PiS. Tak było ze śledztwami w sprawie nadużyć gospodarczych, których miał dokonać Andrzej Kratiuk, współzałożyciel fundacji Jolanty Kwaśniewskiej i przyjaciel b. prezydenta RP. Mimo że w dwóch postępowaniach prokuratura w Warszawie nie znalazła podstaw do oskarżenia Kratiuka, Ziobro nakazał wznowienie śledztw w Katowicach.
Kratiuk stanął przed sądem, a do jednej ze spraw został zatrzymany. Kilka lat później doczekał się pełnego uniewinnienia, a sądy w Warszawie i we Wrocławiu poddały miażdżącej krytyce metody działania prokuratury. - Nie wiadomo, po co był ten akt oskarżenia, komu miał służyć i o co w tej sprawie chodziło - mówił sędzia, uzasadniając jedno z orzeczeń oczyszczających Kratiuka. Podczas procesu wyszło na jaw, że prokurator nakłaniał prawnika, by ten mu "dał coś na Kwaśniewskiego".
W trakcie procesu we Wrocławiu okazało się też, że śląscy śledczy wykorzystali sprawę do zbadania stanu majątkowego i powiązań biznesowych ok. tysiąca polityków i działaczy lewicy.
"Samobójstwo" Blidy
Szczytowym osiągnięciem Ziobry w ściganiu "układu" była sprawa domniemanej korupcji Barbary Blidy, wieloletniej posłanki SLD, b. minister budownictwa. Gdy Ziobro został prokuratorem generalnym, śledztwo w sprawie Blidy zostało odebrane prokuratorom, którzy z braku dowodów winy nie chcieli stawiać jej zarzutów. Przekazano je specjalnej grupie młodych asesorów, bardziej skłonnych do podporządkowania się poleceniom z góry.
Plan spektakularnego zatrzymana Blidy uzgadniany był z samym Jarosławem Kaczyńskim. Ówczesny premier zalecał, by nie wyprowadzano jej w kajdankach. Ale przed domem Blidów o 6 rano stała kamera ABW, która film z wyprowadzenia zatrzymanej miała przekazać TVP. A Ziobro szykował się do triumfalnej konferencji, na której miał ogłosić swój pierwszy sukces.
Wszystko pokrzyżowała śmierć Blidy, która po wejściu do jej domu ABW zginęła od strzału z własnej broni. Okoliczności do dziś nie są w pełni wyjaśnione. Przed wejściem ekipy dochodzeniowej z broni znikły odciski palców, a funkcjonariuszka, która była przy Blidzie, dostała nową kurtkę.
Ręczne sterowanie śledztwem, szantażowanie świadków i czysto propagandowe plany zatrzymań w pełni potwierdziły komisje śledcze Sejmu dwóch poprzednich kadencji. Zeznania osób wzywanych przez komisje mówiły o bezpośrednim udziale Ziobry w podejmowaniu decyzji procesowych. Prokuratorzy dostawali polecenia przez telefon, wzywani byli też do Warszawy, gdzie szef ABW Bogdan Święczkowski (zaufany Ziobry, dziś wiceminister sprawiedliwości) dawał im instrukcje.
Kłamczuszek
Na obciążające go informacje o nadużyciach Ziobro reagował rzadko. Wytoczył tylko dwa procesy - pierwszy tygodnikowi "Polityka", który napisał, że jako prokurator generalny kazał sobie przekazywać materiały obciążające opozycję.
Drugi Jaromirowi Netzlowi, b. prezesowi PZU, który przed "komisją naciskową" powiedział, że Ziobro namawiał go do składania fałszywych zeznań. Netzel był razem z szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem oraz komendantem głównym policji podejrzewany o ujawnienie informacji o akcji CBA przeciwko Andrzejowi Lepperowi (afera gruntowa).
Obie sprawy Ziobro przegrał.
W lutym 2015 r. sąd w Gdańsku oddalił powództwo Ziobry przeciwko "Polityce". Sąd uznał, że tygodnik miał prawo przytoczyć materiał, który zdobył w tej sprawie z zamkniętego posiedzenia Sejmu. Była tam mowa o tym, jak Ziobro szukał haków na polityków SLD.
W procesie z Netzlem w sądzie w Warszawie wyszło na jaw, że Ziobro kłamał przed "komisją naciskową". Twierdził tam, że do niczego nie nakłaniał Netzla i w ogóle z nim nie rozmawiał. Netzel przed tą samą komisją zarzucił Ziobrze, że po wybuchu afery namawiał go w rozmowach telefonicznych, by niezgodnie z prawdą obciążył Kaczmarka. Ziobro miał przy tym posługiwać się fragmentami podsłuchanych rozmów Netzla.
Minister zaprzeczał, by w ogóle rozmawiał z Netzlem. Przez wiele miesięcy nie można było znaleźć stenogramów z podsłuchów. Gdy w końcu zostały ujawnione na procesie, sąd przyznał rację Netzlowi, potwierdzając jego wersję.
Wyrok uprawomocnił się pod koniec stycznia 2016 r.
Ziobro przegrał również sprawę z dr. Mirosławem Garlickim, kardiochirurgiem, którego w lutym 2007 r. oskarżył na konferencji prasowej o zabicie pacjenta. Za słowa: "Nikt już nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", Garlicki domagał się od b. ministra przeprosin. Lekarz wygrał w 2009 r., a Ziobro opublikował w TVN tekst przeprosin tak małą czcionką, że nie można było nic odczytać na ekranie telewizora.
Minister miał też problemy z tego powodu, że zaraz po rozpoczęciu swojego urzędowania nakazał krakowskiemu prokuratorowi Wojciechowi Miłoszewskiemu przynieść do siedziby PiS akta śledztwa, w których były informacje obciążające polityków. Akta oglądał Jarosław Kaczyński, choć wtedy nie był nawet premierem. Po upadku rządu PiS sprawę niezgodnego z przepisami udostępnienia akt badała prokuratura. Stwierdziła, że doszło do przekroczenia uprawnień, ale śledztwo umorzyła, nie znajdując dowodów "działania na szkodę interesu publicznego lub prywatnego".
W 2006 r. z polecenia ludzi Ziobry policja prowadziła działania operacyjne przeciwko dziennikarzom, jednemu założono podsłuch na kilkanaście dni. Chodziło o rzekomy "zamach medialny" na Ziobrę. Niczego nie znaleziono.
Jak się teraz zabezpiecza Ziobro
W przyjętej właśnie nowej ustawie o prokuraturze znalazły się punkty, które w przyszłości uniemożliwią postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu lub skierowanie przeciwko niemu zarzutów karnych. Nie będzie już możliwości ścigania nadużyć, takich jak te ujawnione podczas prac komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, a wcześniej komisji śledczych badających śmierć Barbary Blidy oraz naciski na organy ścigania.
W świetle tych przepisów prokurator generalny jako bezpośredni przełożony każdego prokuratora będzie mógł im wydawać polecenia, także dotyczące czynności procesowych, np. by wszcząć śledztwo, postawić zarzut, aresztować, oskarżyć. Będzie mógł też zlecać policji i służbom czynności operacyjne wobec konkretnych osób, np. prowokację, billingowanie, śledzenie.
Inny przepis ustawy zwalnia prokuratora - a więc również Ziobrę - od odpowiedzialności za przekroczenie uprawnień spowodowane "dbałością o interes publiczny". Ten punkt zdaje się skrojony pod naruszenia prawa podobne do tych, których minister dopuszczał się w latach 2005-07.
wyborcza.pl/1,75478,19584354,nowe-prawo-na-sprawki-zbigniewa-ziobry.ht...
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis



Pan G usłyszał dziś osiem zarzutów. Sześć z nich dotyczy oszustwa na łączną kwotę 350 tys. zł.
Pokrzywdzeni są prywatni przedsiębiorcy z różnych części kraju (nie otrzymali zapłaty za zamówiony towar) oraz bank, w którym podejrzany miał wyłudzić kredyt na 240 tys. zł. Miał tego dokonać wspólnie z żoną (również podejrzaną ) pod szyldem firmy, której szefem na papierze, tzw. słupem, była Dorota K. (27-latka usłyszała zarzut pomocnictwa).
Pozostałe dwa zarzuty dotyczą tzw. udaremnienia zaspokojenia swoich wierzycieli. Zdaniem śledczych podejrzany i jego żona założyli nową firmę, na którą przenieśli tytułem aportu składniki majątku zadłużonego przedsiębiorstwa. Jak ustaliła prokuratura Rafał G. miał też zaległości mandatowe (24,7 tys. zł) w urzędzie skarbowym i miejskim w Suwałkach oraz urzędzie wojewódzkim, których uniknął poprzez " pozorne obciążenie swojego wynagrodzenia" wysokimi alimentami (ponad 6 tys. zł).
Zarzuty oszustwa dotyczą lat 2010-2012, zaś dwa pozostałe zarzuty roku 2006 i lat 2013-2014.
- Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień - informuje prokurator Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Śledztwo w sprawie założyciela Teatru TrzyRzecze prowadzi podległa jej Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ. Ta sama, która skompromitowała się po umorzeniu sprawy o propagowanie faszystowskich symboli w Białymstoku. Rafał Gaweł, prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskim i Ksenofobicznych złożył zawiadomienie o swastykach, jakie pojawiły się na murach w Białymstoku. Prokurator nie dopatrzył się przestępstwa, tłumacząc, że swastyka w niektórych kulturach Azji jest uznawana za symbol szczęścia.
Po nagłośnieniu sprawy, o białostockiej jednostce zrobiło się głośno w całej Polsce. Stanowisko stracił ówczesny szef Prokuratury Białystok - Północ, a prokurator - autor kuriozalnego uzasadnienia odmowy śledztwa miał postępowanie dyscyplinarne (ostatecznie został uniewinniony).
W tym kontekście w niektórych mediach pojawiły się sugestie, iż prokuratura szuka haków na G.
- To ewidentna zemsta prokuratury za jej skompromitowanie. Nie wierzę w przypadek - komentuje Rafał G. - Zarzuty są absurdalne. Najlepiej pokazuje to fakt, że wszystkie dotyczą spraw, które miały miejsce nawet od 10 lat temu. Żadna z nich nie jest sprawą bieżącą, czy wydarzyła się w niedalekiej przeszłości.
Dodaje, że zarzuty są od "Sasa do Lasa", a prokuratura w karkołomny sposób szukała na niego czegokolwiek.
- Mandatów nie płaciłem, bo byłem za granicą, nie wiedziałem że są mi naliczane. Natomiast pozostałe zarzuty kompletnie nie dotyczą mojej osoby, ani żadnej firmy, którą prowadziłem. Dotyczą firmy, której właścicielem była inna osoba. Była w niej zatrudniona moja żona i to jedyne co mnie z nią łączy - podkreśla podejrzany.
Prokuratura zaprzecza sugestiom o stronniczości.
- Zarzuty nie dotyczą działalności Stowarzyszenia TrzyRzecze - podkreśla stanowczo prokurator Kozub. - Zachowania podejrzanych były dokonywane w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Nieuprawnione jest, żeby oceniać to w innych kategoriach jakiejkolwiek zemsty, czy odwetu.
Śledztwo wszczęto w maju tego roku na skutek zawiadomienia jednego z pokrzywdzonych. Zostało ono przekazane za pośrednictwem prokuratury w Stargardzie Gdańskim.
Po dzisiejszym przesłuchaniu i postawieniu zarzutów, prokurator nie zdecydowała o zastosowaniu jakichkolwiek środków zapobiegawczych wobec podejrzanych.


Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Polecam, naprawdę ciekawy program o życiu ludzi najniższej klasy społecznej, którzy są na bakier z prawem i mają problem z agresją. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach tej całej sp🤬oliny, którą puszczają w TV. Mowa tu o "odmóżdżających" programach rozrywkowych typu Google Box, Warsaw Whore, Love Island, Chłopaki Do Wzięcia, itp. Wśród tego całego gówna, "Więzienie" to perełka.