18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (5) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 16 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Koniec jazdy - teraz popularne
Działka, na skrzyżowaniu ulic Ozimskiej i Plebiscytowej w Opolu trafiła w prywatne ręce ponad rok temu. Nowy właściciel wyremontował stojący na niej budynek, a niedawno wziął się za porządkowanie otoczenia, m.in. kładąc nową nawierzchnię. To wtedy trafił na studzienkę z kablami.

- Skontaktowałem się z poprzednim właścicielem, czyli Wojskową Agencją Mieszkaniową, aby dowiedzieć się co to właściwie jest i do kogo należy - opowiada Mariusz Kołodziej. - To ważne, bo nad studzienką miała przebiegać jedyna droga dojazdowa. Nie chciałem ryzykować, że pojedzie tamtędy cięższy transport i się na tej studzience zarwie.

Pan Mariusz pismo do WAM-u wysłał w kwietniu. Po czterech miesiącach przyszła odpowiedź, że to nie są ich kable. Właściciel uznał, że jest tylko jeden sposób, aby dowiedzieć się do kogo one należą: przeciąć je i czekać, kto przybiegnie z awanturą.

- Nie mam żadnej służebności gruntowej na swojej działce, więc podejrzewałem, że kable biegną tu nielegalnie, albo ktoś przed laty je położył i zupełnie o nich zapomniał. Uznałem, że czas wyjaśnić tę sprawę - argumentuje Mariusz Kołodziej.

Kable zostały przecięte w środę około 10.30, na reakcję nie trzeba było długo czekać.

- Nie minęły dwie godziny, a na miejscu pojawił się naczelnik wydziału łączności i informatyki opolskiej komendy policji. Powiedział, że to co zrobiłem to jest sabotaż - relacjonuje Mariusz Kołodziej. - Gdy przeciąłem kable okazało się, że jeden z nich służył do zarządzania patrolami i radiowozami w Opolu, ale komenda wojewódzka nie ma jego dokumentacji. Później pojawiła się jeszcze żandarmeria wojskowa, choć wojsko przecież wcześniej zapewniało mnie, że kable nie są ich.

Pan Mariusz stwierdził, że nie wyrazi zgody na naprawę kabli, dopóki ich właściciel nie potwierdzi w oświadczeniu, że te do niego należą. - Nie chcę nikomu robić problemów, ale mam chyba prawo wiedzieć co się znajduje na moim terenie. Dlatego kable mogą zostać, ale trzeba to wszystko usankcjonować. Jeśli ciężarówka z piaskiem zarwie tę studzienkę, to muszę przecież wiedzieć kogo zawiadomić - kwituje właściciel. - Myślę, że wszystko rozbija się o pieniądze, bo ten do kogo należą kable, będzie musiał opłacić służebność.

Połączenie ze światem, oprócz policji, stracił również Sąd Rejonowy w Opolu oraz Wojskowa Komenda Uzupełnień. Taka sytuacja trwa już prawie od tygodnia.

- Wiemy o awarii, ale nic więcej nie powiemy - słyszymy w wojsku. - Kontaktuje się pani z instytucją odpowiedzialną za obronność - mówi przedstawiciel armii.

Policja wybrnęła z kłopotu, korzystając z łączności alternatywnej. W sądzie nadal jest głucho. I nie wiadomo kiedy łączność zostanie przywrócona.

źródło
Zgłoś
Avatar
premium122 2015-08-19, 23:09 6

Co za kurwa patafiany.
A facet ma szczescie, ze go jeszcze nie posadzili naginajac przepisy.
Chociaz coz czuje, ze nad tym juz madre glowy mysla.
Zgłoś
Avatar
~Faper Noster 2015-08-19, 23:18 22
Jest ciąg dalszy:
Cytat:

Absurdem z opolskiego podwórka żyje cała Polska. Właściciel feralnej działki odciął łączność kluczowym instytucjom, a wkrótce może też pozbawić wojsko wody.


ukryta treść

- Wodociągi i Kanalizacje odmówiły nam podpisania umowy na dostawę wody, ponieważ nie mamy licznika - mówi Mariusz Kołodziej, który ponad rok temu kupił działkę na skrzyżowaniu ulic Ozimskiej i Plebiscytowej w Opolu. - Absurd polegał na tym, że woda z kranów leciała, ale nie mogliśmy ustalić kto nam ją dostarcza. Mieliśmy wprawdzie jakieś liczniki, ale WiK twierdził, że one nie są ich.

Pan Mariusz bardzo się zdziwił, gdy po kilku miesiącach pojawił się u niego kontroler z WIK, aby spisać licznik i upierał się, że ten leżący na jego działce jednak jest własnością miejskiej spółki. - To od niego dowiedziałem się, że wodę mam z... Wojskowej Komendy Uzupełnień. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę - wspomina przedsiębiorca.

Poprzednim właścicielem nieruchomości, którą kupił opolanin była Wojskowa Agencja Mieszkaniowa, dlatego właśnie do WAM-u pan Mariusz zwrócił się z prośbą o wyjaśnienie sprawy.

- Stwierdzili, że o wodzie nic nie wiedzą, a infrastruktura znajdująca się na mojej działce jest zbędna dla potrzeb MON i bezzasadne jest jej dalsze używanie - opowiada Mariusz Kołodziej. - W międzyczasie wystaraliśmy się o własne przyłącze i kiedy fizycznie będziemy je mieć, licznik WKU nie będzie nam potrzebny. Wolałbym jednak, żeby wojsko przemyślało sprawę, bo może się okazać, że najpierw odcięliśmy im łączność, a wkrótce odetniemy też wodę.

O sprawie pisaliśmy we wtorek. Opolanin znalazł na swojej działce studzienkę z kablami, ale przez wiele miesięcy nie mógł ustalić, do kogo należą (miało to dla niego znaczenie, bo nad studzienką będzie biegła droga dojazdowa). Gdy je przeciął, wybuchła afera, bo okazało się, że jednym cięciem pozbawił łączności policję, wojsko i sąd.

Na miejsce zjechała się żandarmeria wojskowa i naczelnik wydziału łączności opolskiej policji, zarzucając opolaninowi sabotaż. Policja sprawdza, czy nie doszło do przestępstwa.

WKU o tym, że może zostać bez wody już wie. Po komentarz odsyła jednak do sekcji obsługi infrastruktury, która... sprawy nie chce komentować.

Problem zerwanej łączności rozwiązano, ale częściowo. Światłowód zapewniający połączenie ze światem sądowi został naprawiony. Policja poradziła sobie stosując łączność alternatywną i nie zdecydowała jeszcze, czy kabel będzie naprawiany. W wojsku telefony stacjonarne nie działają do dziś, a wszystkie rozmowy zostają przekierowane na telefony komórkowe.

źródło
Zgłoś
Avatar
mygyry 2015-08-19, 23:35 13
I tu jak zwykle pojawia się problem niekaralności urzędników, którzy w żaden sposób nie potrafią w tym swoim burdelu dopilnować spraw, gdyby wyjebali kilku dla przykładu+grzywna za nie dopełnienie obowiązków to następcy by już bliżej się przyglądali zgłoszeniom od petentów
Zgłoś
Avatar
W................. 2015-08-20, 1:47 2
@up Przestań... gdyby nie było w Polsce partaczy, to nie miałbym kogo wyciągać z gówna i skończyłaby mi się robota.
Zgłoś
Avatar
K................n 2015-08-20, 6:52 10
Bareja kurwa
Zgłoś
Avatar
Hannibal_PL 2015-08-20, 7:16
Tak naprawdę wszelkie studzienki telekom należą do TP(dzisiaj Orange, chociaż kablarze nienawidzą połączenia z Centertelem(i pewnie na odwrót ) a tym bardziej z żabojadami) która zarządza tym wszystkim. MON po prostu nadzoruje nad nami wszelkie prace.

Po rekonstrukcjach TP w Orange pojawiło się takie bagno w firmie że to mała bania, także takie akcje mnie nie dziwią
Zgłoś
Avatar
Buka77 2015-08-20, 8:09 1
Nikt się nie przyznawał do ciągnięcia druta to odciął prąd wszystkim, komu najbardziej zależało ten się zgłosił, proste.
Zgłoś
Avatar
Hipopotamo 2015-08-20, 9:45 8
Dobr epodejście. Miałem dośc podobną sytuację.
Słup linii energetycznej na mojej działce. Nie ma linii napowietrznej ale ewidentnie jakieś ida kable pod ziemię.
Pismo do energetyki, pismo do Zarządu Dróg i Autostrad, czy to ich.
Odpowiedź - to nie nasze. Podzwoniłem pare razy bo słup dość blisko bramek na autostradzie więc coś czułem że to może być połączone.
Najpierw zjebka od urzędasa żebym mu dupy nie zawracał bo to nie ich. Potem kiedy zarządałem od nich pisma, że to nie ich nagle dyrektor do mnie dzwoni z przeprosinami, że czegoś tam nie dopatrzyli i że to ich i że zabiorą.
2 miesiące bujania lekko.
A głupi mogłem przeciąć kabelki i patrzeć na awanturę na autostradzie z wiadrem popcornu!
Zgłoś