PSX. Łza się w oku kręci. Playstation Magazyn z demami, wycieczki na giełdę jeszcze na Grzybowskiej, później na stadion X lecia, mody na sprzętowym Action Replayu, klejone pady, zarywane nocki i dnie, totalne olanie szkoły. FFVII, porobione licencje w pierwszym GT, Residenty, 10-minutowe demo pierwszego GTA katowane do porzygania się. Przewaliłem na niej w dwa lata ponad setkę gier (kiedyś zrobiłem spis). I choć miałem ją relatywnie krótko to wspominam ją chyba najlepiej ze swoich konsol choć w sumie zatrzymałem się na etapie modowanego na port USB i VGA Dreamcasta i PS2 fat z twardym dyskiem i toną scenowego stuffu, które obie mam do dziś. Dziś zwyczajnie człowiek już nie ma czasu na ostre granie, choć paradoksalnie chyba na dniach w końcu się zbiorę na zakup jakiejś PS3 w proszku do samodzielnego postawienia jej na nogi tylko dla GTA 5 bo chyba się nie doczekam wersji na PC.
A ponad tym wszystkim wisi duch PSX, od którego na serio to wszystko się zaczęło.