Zaethrael napisał/a:
Rozumiem fazę buntu i inne pierdoły ale z roku na rok powiększa się dystans między inteligencją a głupotą z przewagą tej drugiej.
(I dalej ten akapit) Tak. Tak, zgadzam się. Absolutnie. Poziom edukacji, czy raczej rola, jaką spełnia w obecnej formie, jest żadna. Bo każdemu należy się wyższe wykształcenie, każdy musi być wykształcony. Jest natomiast jak zawsze - jeśli coś jest wspólne, jest niczyje. Tak samo wykształcenie. Państwo rysowane przez Korwina jest inne. Tutaj nie każdy ma dostęp do wyższej szkoły. Ktoś układa (cytując w przybliżeniu) płyty chodnikowe, bo to też jest trudne zadanie. Magister choćby nie może się tym zajmować, bo się do tego nie nadaje.
Zaethrael napisał/a:
W momencie gdy nachodzi rzeczywistość zamiast coś zrobić samodzielnie zaczynasz liczyć na innych, narzekać, kwestionować system edukacji, wartości itp. przy czym okazuje się, że parę jednostek się wybija i oszukuje współczesną selekcję naturalną - reszta pozostaje tam gdzie była
I ponownie, zgadzam się. Wydaje mi się, że trochę przesadziłeś w daleko idących wnioskach. Nie każdy będzie miał swoją "działalność gospodarczą" i nie każdy będzie miał pałac z helikopterem. Nie, ktoś będzie pracował u takiego pana, ale warunki konkurencyjności wymogą na pracodawcach płace coraz wyższe, żeby zyskiwać robotników. Tak ja to widzę. I wydaje mi się to logiczne. Jeśli ktoś będzie kusił wyższą płacą, to pójdę do niego, ja, zdolniejszy, niż ten co byłby gotów robić za 1000 zł, prawda? Moja praca będzie lepsza, efektywniejsza, dużo bardziej opłacalna, nawet przy większym nakładzie, co pracodawcy przełoży się na lepszy towar, co na jego lepszą pozycje na rynku. Przykładowo, oczywiście. Ale żeby była jasno, jesteś zwolennikiem dorobku w obecnym systemie, więc usilnie starasz się pozostać w takich ramach myślenia. Szanuje to, bo przecież też żyję w tych czasach, obok Waszmości. Dlatego studiuję kierunek, który mi to umożliwi. Konserwacja to dochodowa przyszłość, serio, w tym założenie własnej firmy. Inna sprawa, czy nie przyjdzie mi dbać o meczety, zamiast relikty naszej historii, ale to rozmowa na inny temat.
Zaethrael napisał/a:
Jednak tutaj wpada istotna rzecz - mianowicie RZECZYWISTOŚĆ, a ona proszę Ciebie nie jest ani prosta ani sprawiedliwa i nikt nie sprawi, że Twoje życie będzie lepsze jeżeli sam na nie nie zapracujesz.
Nikt tego nie sprawi. Ja to zrobię. To jest właśnie "magiczna" różnica między kapitalizmem a socjalizmem. Tak to widzę - JA a KTOŚ. Nienawidzę wspierać się na kimś. Ja. Nikt inny. Nie chcę. Owoc smakuje lepiej, jeśli pochodzi z własnego drzewa.
Zaethrael napisał/a:
Jestem pewny siebie i nie mam zamiaru liczyć na na kogoś innego - bo za darmo na tym świecie nie ma NIC.
No, prawie nic. Sam mówisz o podkładzie na początek istnienia. Każdy dostanie edukację, choć na nią nie każdy zasługuje i nie każdy jej potrzebuje w takim stopniu, jak to dzisiaj wygląda. Każdy żul coś dostaje, skoro siedzą i piją pod sklepem (ależ to się zrobił oklepany przykład). Tudzież każdy myślący, początkujący przedsiębiorca dostanie choćby zapomogę z Unii. Sam z niej już skorzystałem, ale dlatego, że dzisiaj jest konieczna, a bez niej nic się nie osiągnie. I jakoś dało radę, małe to poletko i przestało dawać frajdę, jak się pomyślało o czymś więcej niż sklepie internetowym, ale działa i śmiga. I jest ok. Niemniej, wolałbym się rozwijać, a nie mogę, bo ilość środków i czasu, jakie pochłonęłoby otwarcie fizycznego sklepu, są kosmiczne, już nie mówiąc o "pierdołach" typu okres "kredyt-otwarcie". Jeżeli ktoś obiecuje mi wolność w tym względzie, to znaczy - nie zabezpieczę dostatecznie sklepu przed pożarem to spłonie i mam przejebane, ale w tym moja głowa jak sobie poradzić, to dobrze! To bardzo, bardzo dobrze! Jeśli spalę przy tym pół bloku, to tym bardziej źle dla mnie, bo za to beknę. Dlatego zrobię ile mogę, żeby do tego nie doszło. Ot co. I, oczywiście, tak to widzę ja.
Na koniec co do samego Mikkego. Nie zgadzam się z nim całkowicie, oj nie. Wyobrażam sobie potrzebę istnienia obowiązkowego, podstawowego szkolnictwa. Ale nie wiem w jakiej formie. W jego partii również są różne, bardziej wyważone głosy. Przykład - trzyletnia podstawówka ucząca pisać, czytać, dodawać, mnożyć? Czemu nie. Jakby był jeszcze element historii państwa, to tym lepiej, ale niekoniecznie. Do tego chcący lepszego poziomu posłaliby dzieciaki i tak do prywatnej szkoły, oferującej więcej niż minimum, albo w ogóle uczyliby w domu i wszystko gra i śmiga. W odniesieniu do dzisiaj, jeżeli możemy być dumni z czegokolwiek w edukacji, to to, że przeciętny licealista wie o historii świata, o geografii nieco więcej niż zachodni koledzy. Ale jeżeli wchodzi kierunkowa reforma, bodaj rezygnująca bazowo z dokładnego dokształcania, np historii, przerzucając ten ciężar na gimnazjum (w opinii do którego jesteśmy, jak rozumiem zgodni), to mi się to nie podoba. Nie nakazuję nikomu uczenia się historii, skoro już przy niej utkwiłem, bo choć uważam ją za ważną, to instytucje pozapaństwowe ludzi aktywnych, mogłyby dbać o ogólną wiedzę społeczeństwa. Ale nowa reforma jest obosieczna. Nie uczysz się historii, to nie, nie piszesz z niej matury, po roku kończysz naukę tego przedmiotu. A jak chcesz, to od razu piszesz test dojrzałości. Taka mała bzdura. Szczególnie, że liceum ma obejmować XX wiek głównie, co z jednej strony nawet nieźle (trzy lata na historię najnowszą? świetnie!) z drugiej to więcej nauczycieli w szkołach (na kilka profili nauczania, jeśli dobrze rozumiem), żadna wiedza dla tych, co z niej rezygnują no i zwiększony ciężar bzdurnego gimnazjum, a wszystko na mój koszt, kogoś, kto chciałby, żeby jego dzieci historię dobrze znały. I poznają, sam o to zadbam, bo nie jestem historykiem (może trochę, wiadomo, historia sztuki) z wykształcenia, ale to moje hobby. Ludzie, którzy uważają, że chemia, biologia, czy inne ma takie samo znaczenie jak historia, mogą oczywiście myśleć tak samo. Ale fakt faktem pozostaje.
Zboczyłem z myśli =]. Co do Mikkego, pomijając to co na górze, to w "Młodzież kontra" (tym nowszym, bo jest tam dwa razy), mówi on o zmianie swojego wizerunku, poprzedzając bardzo stanowczym "chcę zmienić Polskę". Ja też, dlatego mu wtóruję.