Od pewnego czasu duszę w sobie potrzebę zbluzgania wszystkich kretynów, którzy nie potrafią posługiwać się naszym ojczystym językiem. Nie chcę tu robić za profesora Miodka, a jedynie przypomnieć, że słuszna większość społeczeństwa w wieku 20+ ukończyła szkołę podstawową, więc posługiwanie się polszczyzną na tym, bądź wyższym poziomie poprawności powinno być standardem. Przedstawiam typy najczęstszych i najbardziej wkurwiających błędów, z którymi spotkałem się w prasie, Internecie, lub po prostu przebywając między ludźmi.
Typ pierwszy: "te uczucie"
Poziom trudności: I lub II klasa podstawówki
Nie wiem co za chorobliwie popierdolony umysł rozpowszechnił modę na stawianie przyimka "te" przed rzeczownikami rodzaju nijakiego. Często spotykam się z konstrukcjami typu te pomieszczenie, te narzędzie etc. Przyimek te zarezerwowany jest jedynie dla liczby mnogiej rodzaju żeńskiego i nijakiego: te kobiety, te narzędzia, te pomieszczenia.
Więc specjalnie dla waszych zjebanych łbów podaję jeszcze raz:
l.poj.
r.m.: ten
r.ż.: ta
r.n.:to
l.mn
r.m.:ci
r.ż.:te
r.n.:te
Typ drugi: przyszłem i wyszłem.
Poziom trudności:j.w.
Wszyscy wiedzą, ale powtarzam jeszcze raz. Teoria, że "przyszłem bo krótko szłem" nie działa. Moim zdaniem tak mówią tylko kryptoposłanki grodzkie nie będące pewne swojej orientacji (ot, taki kompromis między męskim szedłem, a żeńskim szłam). Masz kutasa, więc szedłeś, doszedłeś, przeszedłeś etc. Jak się nie podoba, wypierdalaj do Francji.
Typ trzeci: bynajmniej, a przynajmniej.
Poziom trudności: okolice końca gimnazjum
Mylenie tych dwóch słów charakterystyczne jest wg mnie dla idiotów, którzy chcą zamaskować swoją niekompetencję. Osoba taka zazwyczaj nie ma nic do powiedzenia, a desperacko chce włączyć się w dyskusję tylko po to aby zrobić wrażenie oczytanej i będącej na wysokim poziomie intelektualnym. W efekcie robią z siebie debili. Moja rada dla tych osób: chcesz uchodzić za oczytanego, zacznij czytać. Chcesz być postrzegany jako bystry- ucz się. Gówna pudrem nie zakryjesz.
Typ czwarty:"wziąść" i "włanczać"
Poziom trudności: późna podstawówka
Nie wiedzieć czemu ten typ błędu w słowie mówionym (choć i w pisanym się zdarza) jest w Polsce powszechny tak, jak na Sadolu miłość do harda. Przyczyna dysonansu między wersją pisaną, a mówioną tych słów w wachlarzu słownictwa przeciętnego Kowalskiego jest dla mnie owiana tajemnicą. I może lepiej niech tak zostanie....
W każdym razie: wziąć i włączać mówimy tak, jak piszemy.
Typ piąty: wieśniaczenie
Absolutnie nie mam nic do osób ambitnych, które przyjeżdżają do miasta, aby zdobyć pracę/ wykształcenie. Chcą być częścią społeczności, która w ich mniemaniu odnosi jako takie sukcesy. Za chuja nie rozumiem więc dlaczego nie dbają o kulturę języka, aby nie obniżać swojej wartości. "Se", "ino", "bede", na pewno nie poprawią waszego wizerunku.
Typ piąty: na chuj mi słownik
Poziom trudności: składanie liter
Wiadro gówna na łby posługujących się słowem pisanym. Zrozumiałe jest, że nie każdy musi być pierdoloną alfą i omegą i znać ortografię od deski do deski, każdemu czasem zdarzy się popełnić błąd. Ale kurwa, żyjemy w XXI wieku, do sracza bez komputera niektórzy się nie ruszają, a tak ciężko skorzystać z podpowiedzi firefoxowskiego/wordowskiego korektora, a w razie większych wątpliwości z jednego z kurwiliarda internetowych słowników. Jeśli z jakiegoś powodu paracie się redagowaniem tekstu czy to na stronie internetowej, czy gdziekolwiek indziej miejcie kurwa litość i poświęćcie minutę na sprawdzenie słów podkreślonych czerwonymi falbankami. Nie skazujcie swoich czytelników na zapierdalanie po jebanym torze przeszkód, jakim staje się wasz tekst, gdy błąd błędem błąd pogania.
Drobna uwaga: ten tekst jest stricte subiektywny i przedstawia jedynie mój punkt widzenia. Jeśli ktoś czuje się urażony jego zawartością, to bardzo dobrze.
Szanujmy swój język. Nasi dziadkowie walczyli o to, żebyśmy mogli się nim posługiwać. Nie spierdolmy tego.
Typ pierwszy: "te uczucie"
Poziom trudności: I lub II klasa podstawówki
Nie wiem co za chorobliwie popierdolony umysł rozpowszechnił modę na stawianie przyimka "te" przed rzeczownikami rodzaju nijakiego. Często spotykam się z konstrukcjami typu te pomieszczenie, te narzędzie etc. Przyimek te zarezerwowany jest jedynie dla liczby mnogiej rodzaju żeńskiego i nijakiego: te kobiety, te narzędzia, te pomieszczenia.
Więc specjalnie dla waszych zjebanych łbów podaję jeszcze raz:
l.poj.
r.m.: ten
r.ż.: ta
r.n.:to
l.mn
r.m.:ci
r.ż.:te
r.n.:te
Typ drugi: przyszłem i wyszłem.
Poziom trudności:j.w.
Wszyscy wiedzą, ale powtarzam jeszcze raz. Teoria, że "przyszłem bo krótko szłem" nie działa. Moim zdaniem tak mówią tylko kryptoposłanki grodzkie nie będące pewne swojej orientacji (ot, taki kompromis między męskim szedłem, a żeńskim szłam). Masz kutasa, więc szedłeś, doszedłeś, przeszedłeś etc. Jak się nie podoba, wypierdalaj do Francji.
Typ trzeci: bynajmniej, a przynajmniej.
Poziom trudności: okolice końca gimnazjum
Mylenie tych dwóch słów charakterystyczne jest wg mnie dla idiotów, którzy chcą zamaskować swoją niekompetencję. Osoba taka zazwyczaj nie ma nic do powiedzenia, a desperacko chce włączyć się w dyskusję tylko po to aby zrobić wrażenie oczytanej i będącej na wysokim poziomie intelektualnym. W efekcie robią z siebie debili. Moja rada dla tych osób: chcesz uchodzić za oczytanego, zacznij czytać. Chcesz być postrzegany jako bystry- ucz się. Gówna pudrem nie zakryjesz.
Typ czwarty:"wziąść" i "włanczać"
Poziom trudności: późna podstawówka
Nie wiedzieć czemu ten typ błędu w słowie mówionym (choć i w pisanym się zdarza) jest w Polsce powszechny tak, jak na Sadolu miłość do harda. Przyczyna dysonansu między wersją pisaną, a mówioną tych słów w wachlarzu słownictwa przeciętnego Kowalskiego jest dla mnie owiana tajemnicą. I może lepiej niech tak zostanie....
W każdym razie: wziąć i włączać mówimy tak, jak piszemy.
Typ piąty: wieśniaczenie
Absolutnie nie mam nic do osób ambitnych, które przyjeżdżają do miasta, aby zdobyć pracę/ wykształcenie. Chcą być częścią społeczności, która w ich mniemaniu odnosi jako takie sukcesy. Za chuja nie rozumiem więc dlaczego nie dbają o kulturę języka, aby nie obniżać swojej wartości. "Se", "ino", "bede", na pewno nie poprawią waszego wizerunku.
Typ piąty: na chuj mi słownik
Poziom trudności: składanie liter
Wiadro gówna na łby posługujących się słowem pisanym. Zrozumiałe jest, że nie każdy musi być pierdoloną alfą i omegą i znać ortografię od deski do deski, każdemu czasem zdarzy się popełnić błąd. Ale kurwa, żyjemy w XXI wieku, do sracza bez komputera niektórzy się nie ruszają, a tak ciężko skorzystać z podpowiedzi firefoxowskiego/wordowskiego korektora, a w razie większych wątpliwości z jednego z kurwiliarda internetowych słowników. Jeśli z jakiegoś powodu paracie się redagowaniem tekstu czy to na stronie internetowej, czy gdziekolwiek indziej miejcie kurwa litość i poświęćcie minutę na sprawdzenie słów podkreślonych czerwonymi falbankami. Nie skazujcie swoich czytelników na zapierdalanie po jebanym torze przeszkód, jakim staje się wasz tekst, gdy błąd błędem błąd pogania.
Drobna uwaga: ten tekst jest stricte subiektywny i przedstawia jedynie mój punkt widzenia. Jeśli ktoś czuje się urażony jego zawartością, to bardzo dobrze.
Szanujmy swój język. Nasi dziadkowie walczyli o to, żebyśmy mogli się nim posługiwać. Nie spierdolmy tego.