Za moich czasów nawet kalkulatora nie wolno było mieć na niczym (poczynając od kartkówek, klasówek, maturę i kończąc na kolosach).
Dożyłem dziwnych czasów a jestem ciągle w miarę młody.
To by tłumaczyło czemu czasem spotykam się z jakimś leszczem albo cipą 20 letnią w sklepie albo na stacji benzynowej co kłóci się z kasjerem o sumę na paragonie bo nie potrafi dodawać i wg. niej 37 i 63 to 90zł i potrafi się kłócić aż kasjer nie wyjmie kalkulatora i nie da takiemu debilowi samemu wpisać dodawania.
Albo (nie wiem czy znacie) są takie karty paysafecard. Używają ich ludzie do płatności w necie. Bardzo często do płatności na platformie steam.
Na owej platformie steam minimalne doładowanie (bez względu na kwotę płatności) to 5 euro.
Są wielce zdziwieni, że karta za 20zł nie wystarcza im aby doładować 5 euro.
No w każdym razie czekam aż na maturze pojawi się pytanie typu "zaznacz w kółku czerwony prostokąt" a debile zaznaczą zielony trójkąt.