Siemanko!
Jako, że czytałem opowieści kilku osób o swoich wyczynach z dzieciństwa, postanowiłem, że opowiem wam moje, oczywiście sadystyczne historie.
Zacznę od jednej z lepszych, dzień jak każdy inny, bawię się w swoim pokoju klockami po czym wpadł mi taki pojebany pomysł do głowy - będę udawać ratownika skacząc z biurka na łóżko zwane amerykanką ( tak jakby rozkładana sofa ) i tak sobie skaczę jak mały pojeb aż w końcu krzywo się odbiłem i przykurwiłem aż miło a kaloryfer! Głowa rozjebana, szybko do sąsiada bo auta w domu nie było i jedziemy do szpitala. Okazało się, że w tym czasie nie było mowy o czymś takim jak znieczulenie tylko szycie na żywca... Zaczyna się, doktor na żywca zaczyna mnie szyć, ja zaczynam się wyrywać i zacząłem spierdalać po sali, złapały mnie pielęgniarki i trzymało mnie w sumie 4 lub 5 osób + mama, ojciec uciekł na szluga bo jak sam wspomina nie mógł wytrzymać mojego krzyku oraz tego jak przeklinałem na pielęgniarki ( sam nie pamiętam ale mówił, że kurwy sie sypały pięknie ) - do dziś mam piękną bliznę nad lewym okiem na ok, 8 cm. Jeszcze dodam, że mojej laski matka pracuje w szpitalu od 20 lat i spytałem ją czy pamięta takiego osobnika, gdy spytałem zaczęła się śmiać i opowiada, że teraz w szpitalu nie mówią " klniesz jak szewc " tylko " klniesz jak wojtuś " a ten wojtuś to oczywiście ja i od tamtego czasu każdy lekarz mnie zna w całym mieście.
Jak się podobało to opowiem następną historie, takie jak wojtuś wjebał sobie gwoździa w łydkę lub druta w kolano.
Jak się nie podoba to w sumie nic bo mnie to chuj obchodzi.
Jako, że czytałem opowieści kilku osób o swoich wyczynach z dzieciństwa, postanowiłem, że opowiem wam moje, oczywiście sadystyczne historie.
Zacznę od jednej z lepszych, dzień jak każdy inny, bawię się w swoim pokoju klockami po czym wpadł mi taki pojebany pomysł do głowy - będę udawać ratownika skacząc z biurka na łóżko zwane amerykanką ( tak jakby rozkładana sofa ) i tak sobie skaczę jak mały pojeb aż w końcu krzywo się odbiłem i przykurwiłem aż miło a kaloryfer! Głowa rozjebana, szybko do sąsiada bo auta w domu nie było i jedziemy do szpitala. Okazało się, że w tym czasie nie było mowy o czymś takim jak znieczulenie tylko szycie na żywca... Zaczyna się, doktor na żywca zaczyna mnie szyć, ja zaczynam się wyrywać i zacząłem spierdalać po sali, złapały mnie pielęgniarki i trzymało mnie w sumie 4 lub 5 osób + mama, ojciec uciekł na szluga bo jak sam wspomina nie mógł wytrzymać mojego krzyku oraz tego jak przeklinałem na pielęgniarki ( sam nie pamiętam ale mówił, że kurwy sie sypały pięknie ) - do dziś mam piękną bliznę nad lewym okiem na ok, 8 cm. Jeszcze dodam, że mojej laski matka pracuje w szpitalu od 20 lat i spytałem ją czy pamięta takiego osobnika, gdy spytałem zaczęła się śmiać i opowiada, że teraz w szpitalu nie mówią " klniesz jak szewc " tylko " klniesz jak wojtuś " a ten wojtuś to oczywiście ja i od tamtego czasu każdy lekarz mnie zna w całym mieście.
Jak się podobało to opowiem następną historie, takie jak wojtuś wjebał sobie gwoździa w łydkę lub druta w kolano.
Jak się nie podoba to w sumie nic bo mnie to chuj obchodzi.