voidinfinity napisał/a:
Podałem. Po owocach ich poznacie. Jeżeli twoje wybory doprowadzają cię do tego, że inny obywatele muszą cię subsydiować, to jakim prawem, masz mieć cokolwiek do gadania?
No tak, ale ja cały czas dążę do tego, że nie ma miary określającej czy rezultat jest dobry, czy zły. Czy bycie pasożytem jest złe czy dobre? Choćby wszyscy ludzie na świecie powiedzieli, że jest złe, to tylko ich opinia.
voidinfinity napisał/a:
Czyli twierdzisz, że ktoś na świecie może uważać że lepiej jest żyć krótko niż długo?
Co jeszcze? Może lepiej być starym niż młodym, chorym niż zdrowym, lub biednym niż bogatym? Albo lepiej mieć rozżarzony pręt w dupie, niż nie mieć?
Wśród ludzi normalnych nie znajdziesz pojebów, którzy tak uważają - bo te opinie wynikają wprost ze zwierzęcego firmware'u jakim jest instynkt.
No i właśnie jakby to niedorzecznie nie brzmiało: nie ma dowodów na to, że śmierć, starość lub rozżarzony pręt w tyłku są czymś złym. Dlaczego są złe? Tych wszystkich rzeczy się boję. Te wszystkie rzeczy mi się nie podobają. Czy to znaczy, że są złe? A jeżeli wszystkim ludziom na świecie te rzeczy się nie podobają? Czy to oznacza, ze są złe? Wiem, że to, co mówię, z punktu widzenia przeciętnego człowieka brzmi zwyczajnie głupio - twierdzę, że nie można powiedzieć z całą pewnością, że śmierć jest zła. Że to tylko opinia, z którą można się zgodzić lub nie. Ale wciąż nie ma dowodu na to, że śmierć jest zła. Powiesz, że śmierć jest zła, bo powoduje to, to i to. Musisz zatem przynajmniej dowieść, że jedna z rzeczy będących rezultatem śmierci jest zła. I tak w kółko. Czyjaś śmierć jest zła, bo powoduje cierpienie rodziny, cierpienie rodziny jest złe, bo powoduje nasz smutek (bo nie lubimy oglądać cierpienia) i tak w kółko. Moim zdaniem śmierć jest zła, ale nie umiem stworzyć ciągu logicznego, który by tego dowiódł.
voidinfinity napisał/a:
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli. Jeżeli twierdzisz jedno a robisz drugie to albo:
1. kłamiesz, trollujesz itd. itp.
2. albo nie rozważyłeś wcześniej wszystkich czynników, a dopiero fakt że musiałeś wybrać (podjąć ryzyko) - zmusił cię do rewaluowania twojej jednostkowej sytuacji - czyli to o czym piszę.
Jak jest ryzyko że ty sam osobiście dostaniesz po dupie za złą decyzję, to inaczej patrzysz.
Poza tym twoja jednostkowa sytuacja, może nie mieć wiele wspólnego z ogólną sytuacją.
Faktycznie, trochę pogmatwałem, ale miałem to samo na myśli. Tylko ja zwracam uwagę, że jeżeli zmienili zdanie, to dalej postępują zgodnie ze swoją opinią. Tylko, że ich opinia się zmieniła. Wczoraj uważałem, że A, dzisiaj podejmuję decyzję i wybieram B. Dlaczego? Bo dzisiaj uważam, że B! Czy wiąże się to z wysiłkiem/nakładem, czy nie, nie ma powodu, bym w którymkolwiek z przypadków wybierał coś innego, niż w mojej opinii jest dla mnie najlepsze. Oczywiście - jak mam płacić kaskę za wybór, to zrobię lepszy research, zainteresuję się i to może wpłynąć na moją opinię, ale to wciąż będzie opinia.
voidinfinity napisał/a:
Zresztą widać też bardzo dobrze, jak wszyscy narzekają, że ich szef jebie, ale jeden z drugim nie są zbyt chętni do założenia swojej firmy. Przecież można starać się o fundusze zęby wbić w tynk itd. Tylko trzeba dupę nadstawić w razie niepowodzenia. I tutaj jest pies pogrzebany.
Opinia, opinią. Ważne są działania. Bo to że ktoś pieprzy trzy po trzy nic nie znaczy. Tak w miłości jak i w każdej innej sferze życia.
Zawsze są jakieś ograniczenia. Choćby czas. Z każdym rokiem masz coraz mniej życia, a czasu który minął nikt ci nie zwróci.
Zgadza się. To są właśnie czynniki ograniczające naszą decyzję. Czynią one najlepszy wybór w danej sytuacji (np. założenie firmy) gorszym, bo np. nie starczy mi pieniędzy. Jednakże - jeżeli społeczeństwo głosuje, to każdy podejmuje decyzje myśląc tylko o sobie. Biedny pracownik ma źle? Ja się tym nie muszę przejmować (choć mogę). Nie muszę się też przejmować tym, że on boi się zakładać firmę, bo ryzyko, bo pieniądze. To jego problem i nikt nie ma obowiązku bawić się w dobrego wujka (choć jak chce, to może).
Co do działań i opinii, jak mówiłem wyżej - nikt nie działa niezgodnie ze swoją opinią. Sam powiedziałeś - kłamał albo zmienił zdanie. Zgadzam się. Jednak jeżeli zmienił zdanie, to dalej działa zgodnie z opinią. Tylko, że z nową. Konkretnie - z opinią posiadaną w momencie podejmowania decyzji.
Co do czasu i życia. Tak, zgadzam się, że jest to cenny zasób. Najcenniejszy jaki posiadamy. Ale wciąż zasób. Inwestuję czas, by mieć pieniądze. Kupuję telefon za pieniądze. Potem go gubię. To tak jakbym zgubił czas (choć niestety nie jest możliwa konwersja w drugą stronę: od telefonu do czasu
). Miałem pecha. Tyle. Tak samo mogę mieć pecha inwestując 20 lat życia w dany kraj, tylko po to, by nastał tam komunizm. To zagrożenie wypływa z prawa społeczeństwa do podejmowania złych decyzji. Jeżeli wprowadzając się byłeś świadom, że to się może stać, to dlaczego miałbyś mieć pretensje?
voidinfinity napisał/a:
Chodzi o to, że menel który żyje z zasiłku zawsze będzie głosował za "wincyj socjalu". I nie ma to związku z tym co dobre dla społeczeństwa tylko dla niego. A ty zakładasz, że własny egoistyczny interes niedojebów ułoży się w jeden sprawiedliwy interes społeczeństwa. Tak nie będzie w demokracji - bo liczba ludzi słabych, którzy oczekują że im się coś da, jest większa od liczby osób które mogą dać.
Osobiście - zgadzam się z tą opinią. Mam nawet swoje wyobrażenie tego, co jest dobre dla społeczeństwa (tzn. na jaki ustrój głosowałbym w przyjętym przeze mnie modelu). Ale widzisz - ja nie mogę im zabronić głosować, bo dalej nie mam miary jakości ustroju. Są jednak metody, korzystając z których "pracowici" ludzie mogą się zabezpieczyć przed takimi zjawiskami. Żule chcą zasiłków? Wyjedź. Nie utrzymuj ich. Załóż z innymi pracującymi swoje społeczeństwo - społeczeństwo ludzi sobie podobnych. Będzie wam tam lepiej. Nie zostaniecie zalani przez "leniuchów". Macie przecież prawo powiedzieć "NIE", gdy ktoś chce do Was dołączyć. Powstaną sobie dwa społeczeństwa. Ja nie będę mógł powiedzieć obiektywnie w którym jest lepiej, ale chyba nie zależy Ci na jakimś certyfikacie jakości?
voidinfinity napisał/a:
Skoro masz opinię, że cierpienia są dobre to napierdalaj się po jajach
Nie wiesz też czy jest dobra. Czyli samo posiadanie opinii nie jest żadnym wyznacznikiem.
Dlatego, mówię o działaniach wynikających z opinii - a nie o samych opiniach.
No tak. Jeżeli bym uważał, że cierpienie jest dobre, pewnie bym zdecydował się na... taką gwałtowną zabawę sam na sam ze sobą samym:) Ja tak jednak nie uważam. Nie wiem czy to dobra opinia. Chwilowo jednak żyję w zgodzie z nią.
voidinfinity napisał/a:
Jak ktoś jest głupi, to on sam o tym najlepiej wie - i wtedy powinien się słuchać mądrzejszych (np. lekarza). A jak nie chce słuchać mądrzejszych, to jest dla społeczeństwa tym czym małpa z karabinem i lepiej dla ogółu żeby się zutylizował.
Ty uważasz go za głupiego, ja uważam go za głupiego, on uważa się za głupiego. No, to jest nas trzech. And so what?
Lepiej dla ogółu? A co znaczy lepiej? Ogół uważa, że tak byłoby lepiej. O! To już możliwe. Jakieś wyobrażenie każdy z ogółu ma. Mogą to nawet przegłosować, a wtedy ten albo się zutylizuje, albo opuści społeczeństwo.
voidinfinity napisał/a:
Twoją opinią jest, że należy chronić głupszych - czyli uważasz że mamy za mało debili Bo wiesz, głupi może jest głupi, ale do robienia gówniaków IQ > 100 nie jest potrzebne A jak państwo da mu żryć, da mu mieszkanie i da na drobne przyjemności, to z każdym pokoleniem będziesz miał coraz więcej debili, a coraz mniej ogarniętych ludzi.
Proste. Jak coś dotujesz to masz tego więcej. Jak coś opodatkowujesz to masz tego mniej - a wiadomo, że zasoby na utrzymywanie debili nie wezmą się z powietrza tylko z kieszeni ludzi ogarniętych.
Wiem. I jeżeli zagłosuję za ratowaniem życia głupiego, to to wszystko o czym mówisz będzie ciążyło na moim sumieniu. Jeżeli jednak zagłosuję inaczej, to mam na sumieniu jego śmierć. Ja nie potrafię podjąć decyzji, co do której wiem, że kogoś zabije. To niezgodne z moją moralnością i tyle. Może to jest zła moralność, może dobra. Ty prezentujesz inną, a jedyne, co mogę o niej powiedzieć to to, że się nie zgadzam. Bo nie wiem czy rację mam ty, czy ja.
voidinfinity napisał/a:
Czyli tak jak pisałem wcześniej. Uznajesz, że im więcej głosów tym słuszniejsza opinia
Opinia dwóch meneli jest ważniejsza niż opinia jednego profesora.
Jeżeli mam dwie opinie i nie wiem, która jest słuszna, to mogę tylko wyrazić swoją opinię. Ale przecież to tylko opinia. Ktoś ma inną. Niech też ją zatem wyrazi.
A dlaczego profesor jest autorytetem? Bo wielu ludzi uważa go za mądrego i wielu zagłosuje tak, jak on. Zresztą - sama opinia, że menele są głupi, a profesor mądry to tylko opinia ogółu. Brzmi to absurdalnie, podobnie, jak z kwestią tego, czy śmierć jest zła, ale nie ma obiektywnych dowodów na to, że jakikolwiek profesor jest mądrzejszy niż jakikolwiek menel. Ja uważam profesora za mądrzejszego. Moja opinia ma taką tylko moc sprawczą, że działam zgodnie z nią. Nie znaczy to jednak, że w rzeczy samej profesor jest mądry, a menel nie.
voidinfinity napisał/a:
W porządku - ale jeszcze raz - dlaczego chcesz zwiększać ryzyko poprzez tyranię większości? Mało masz ryzyka? Kryzysy, choroby, katastrofy naturalne, wojny? Ale nie - mało. Trzeba się jeszcze każdego Ferdka Kiepskiego zapytać co myśli
Dla Ciebie to ryzyko, że ktoś się z Tobą nie zgodzi i większość zagłosuje za ustrojem, który Ci się nie podoba. To jednak tylko Twoja opinia (tzn. to, że ustrój Ci się nie podoba, nie to, że jest ryzyko). Większość dostanie to, na co głosowała i będzie zadowolona. Możliwe, że będę smutny razem z tobą: co mnie obchodzi ich zadowolenie, jeżeli ja nie jestem zadowolony? Ale oni myślą tak samo o mnie...
voidinfinity napisał/a:
Ok, mógłbym tłumaczyć ale zamiast tego zadam pytanie.
Dlaczego Korea Północna, albo Kuba mają zamknięte granice? Bo chyba nie z dobrobytu?
Ahh... już wczoraj pisałem odpowiedź na te pytanie, ale jakoś długa wyszła, jak na odpowiedź na niezadane pytanie. Musiałeś wywołać!
Zatem: przykłady nie odpowiadają zakładanemu modelowi. Przecież w moim modelu głosują obywatele. Jeżeli sami przegłosują zamknięcie granic i niewolnictwo - ich prawo! Odpowiadasz: no ale oni cię nie wypuszczą jak to przegłosują. Cóż - proponowany ustrój zakłada, że najważniejszą zasadą jest prawo, do opuszczenia społeczeństwa. Jeżeli ten ustrój go złamie, to już nie jest zakładanym ustrojem. To tak, jakbym ja powiedział: a co, jeżeli w twoim wolnościowym ustroju, biedna część społeczeństwa zrobi przewrót i wprowadzi komunizm? Oczywiście - nie mogę dać Ci gwarancji, że założenia modelu zawsze będą obowiązywać. Zasadniczą kwestią (i nie potrafię jej rozwiązać) jest oszacowanie, jak prawdopodobne są założenia Twoje i moje i czy te prawdopodobieństwa wystarczą, by uznać założenie za dobre. Oszacowanie - trudne. Stwierdzenie czy wystarczy? Niemożliwe, bo to znowu tylko opinia.
voidinfinity napisał/a:
Cebula i czosnek
No widzisz: jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie