Z tym "nowoczesnym" klimatem to trochę strzał w stopę bo w Wolfensteinie, podobnie jak w Blood Rayne, cała przyjemnośc z gry była w strzelaniu z tych wszystkich mauserów, lugerów i szmajserów i niedoskonałości z nimi związanych (granaty miały mały zasięg, broń małe magazynki etc) do hitlersynów. Wprowadzenie tych wszystkich wunderwaffe owszem, pod koniec może miałoby sens, podobnie jak przeniesienie akcji o kilkanaście lat do przodu, może to nawet by uatrakcyjniło zabawę gdyby np. na początku by się zaczynało jako szeregowy partyzant w jakimś kraju okupowanym (POLSKA, POLSKA!), potem rozwój akcji, coraz lepsze bronie, walka w podziemiach z coraz nowymi mutantami, nowe wunderwaffe, walka z finałowym bossem i... przegrana! Akcja zaczyna się 20 lat później, jesteśmy w jakimś obozie koncentracyjnym gdzie przeprowadzane są eksperymenty na ludziach, robimy powstanie więźniów, znowu musimy walczyć nożem i pięściami, liczyć każdy nabój a potem coraz lepiej, coraz lepiej i w końcu finał, znowu walka z bossem i... no tym razem już musimy wygrać
A tak podejrzewam że brak klimatu II WŚ odstraszy wielu graczy, a na pewno odstraszą futurystyczne bronie i będzie efekt jak z "panzerklainami" w Silent Storm (pamięta ktoś tą grę?)