Wojna!
"Korea Północna zaatakowała przed kilkunastoma minutami bazy wojskowe na terenie Korei Południowej. Reżim północy ogłosił, że atak był uzasadniony ze względu na południowokoreański zwiad, który miał miejsce tuż przy granicy obydwu państw.
Phenian podaje, że do przeprowadzenia zwiadu zostały użyte jednostki bojowe, które mogły bezpośrednio zagrażać wojskom Korei Płn. a także ludności cywilnej. Rzecznik agencji KCNA wyjaśnia ponad to, że operacja przeprowadzona przez ich sąsiadów mocno uderzyła w godność Koreańskiego mocarstwa i nie mogła pozostać bez odpowiedzi.
Nieznana jest liczba ofiar poniesionych w wyniku ataku ale w przybliżeniu podaje się, że mogło zginąć nawet 70 żołnierzy sił południa. Sam Kim Dzong Un również nie wypowiedział się na ten temat, USA natomiast nie milczy w tej sprawie i natychmiast wydało oświadczenie, z którego wynika, że ich wojska nie brały udziału w konflikcie, mimo to gotowi są "umacniać i wspierać swojego sojusznika w każdy możliwy sposób". Południowokoreańskie ministerstwo ds. Zjednoczenia narodowego potwierdziło, że miał miejsce incydent lecz zaprzeczają oni na temat przedostania się ich żołnierzy na terytorium wroga.
30 marca Korea Północna ogłosiła, że wchodzi w "stan wojny" z Koreą Południową. O decyzji komunistycznych władz w Phenianie poinformowała w sobotę północnokoreańska agencja KCNA. Dzisiejsze wydarzenia potwierdzają, że zmiany te nie są tylko zwykłą grą medialną a poważnym zagrożeniem dla południowych stron Korei jak i sił sojusznika."
Źródło: www.rp.pl
"Korea Północna zaatakowała przed kilkunastoma minutami bazy wojskowe na terenie Korei Południowej. Reżim północy ogłosił, że atak był uzasadniony ze względu na południowokoreański zwiad, który miał miejsce tuż przy granicy obydwu państw.
Phenian podaje, że do przeprowadzenia zwiadu zostały użyte jednostki bojowe, które mogły bezpośrednio zagrażać wojskom Korei Płn. a także ludności cywilnej. Rzecznik agencji KCNA wyjaśnia ponad to, że operacja przeprowadzona przez ich sąsiadów mocno uderzyła w godność Koreańskiego mocarstwa i nie mogła pozostać bez odpowiedzi.
Nieznana jest liczba ofiar poniesionych w wyniku ataku ale w przybliżeniu podaje się, że mogło zginąć nawet 70 żołnierzy sił południa. Sam Kim Dzong Un również nie wypowiedział się na ten temat, USA natomiast nie milczy w tej sprawie i natychmiast wydało oświadczenie, z którego wynika, że ich wojska nie brały udziału w konflikcie, mimo to gotowi są "umacniać i wspierać swojego sojusznika w każdy możliwy sposób". Południowokoreańskie ministerstwo ds. Zjednoczenia narodowego potwierdziło, że miał miejsce incydent lecz zaprzeczają oni na temat przedostania się ich żołnierzy na terytorium wroga.
30 marca Korea Północna ogłosiła, że wchodzi w "stan wojny" z Koreą Południową. O decyzji komunistycznych władz w Phenianie poinformowała w sobotę północnokoreańska agencja KCNA. Dzisiejsze wydarzenia potwierdzają, że zmiany te nie są tylko zwykłą grą medialną a poważnym zagrożeniem dla południowych stron Korei jak i sił sojusznika."
Źródło: www.rp.pl