📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
18 minut temu
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 16:51
W ich plemionach jest taka tradycja żeby porywać pannę młodą... Chyba go dziadek nie nauczył że najpierw ją trzeba odwiązać. To pewnie ostatni przedstawiciele rodu.
Każdej arabskiej pannie powinni taki welon montować do słupa i odjeżdżać z nią autem.
Kawał mi się przypomniał:
Idzie sobie facet przez łąki i góry i nagle napotyka na swojej drodze starą
studnię, jeszcze z kamienia. Staje i się przygląda podziwiając jej wygląd.
- Ciekawe jaka jest głęboka.- Mówi do siebie, bierze kamyk, wrzuca do studni i
nasłuchuje licząc sekundy. Nic
- Pewnie za mały kamień. - Bierze większy, wrzuca, nasłuchuje, jednak nie
dochodzi do niego odgłos plusku ani uderzenia.
- No cóż, trzeba wrzucić większy. - Znajduje głaz, który ledwo może
unieść, przynosi go chwiejąc się na nogach i wrzuca do studni. Czeka, liczy
sekundy, i dalej nic nie słyszy.
Wreszcie zdegustowaniu macha ręka i odchodzi. Nie przeszedł 20 metrów, a widzi
szynę kolejową leżąca sobie w trawie.
- Kurde, jak wrzuce szynę to będzie obijać się o ścianki, więc chociaż będę
wiedział, że głebsza jest od iluś metrów. Więc bierze szynę, ciągnie, ciągnie,
dociągnął ledwo co, a ostatkami sił wepchnął ją do studni. Słucha, liczy szyna
się obija o ścianki, ale po kilku sekundach odgłosy milkną.
Facet zrezygnowany odchodzi. Nagle widzi biegnąca koze. Koza zbliż sie do niego,
mija go, i wskakuje do studni. Facet stoi oniemiały. Za chwilę widzi innego
faceta, biegnącego w jego kierunku, ten krzyczy:
- Panie, nie widział pan kozy.
- Widziałem, to było niesamowite, koza biegła, biegła i tak po prostu wskoczyła
do studni.
Na co gość mówi:
- Niemożliwe, przywiazana była do szyny.
Idzie sobie facet przez łąki i góry i nagle napotyka na swojej drodze starą
studnię, jeszcze z kamienia. Staje i się przygląda podziwiając jej wygląd.
- Ciekawe jaka jest głęboka.- Mówi do siebie, bierze kamyk, wrzuca do studni i
nasłuchuje licząc sekundy. Nic
- Pewnie za mały kamień. - Bierze większy, wrzuca, nasłuchuje, jednak nie
dochodzi do niego odgłos plusku ani uderzenia.
- No cóż, trzeba wrzucić większy. - Znajduje głaz, który ledwo może
unieść, przynosi go chwiejąc się na nogach i wrzuca do studni. Czeka, liczy
sekundy, i dalej nic nie słyszy.
Wreszcie zdegustowaniu macha ręka i odchodzi. Nie przeszedł 20 metrów, a widzi
szynę kolejową leżąca sobie w trawie.
- Kurde, jak wrzuce szynę to będzie obijać się o ścianki, więc chociaż będę
wiedział, że głebsza jest od iluś metrów. Więc bierze szynę, ciągnie, ciągnie,
dociągnął ledwo co, a ostatkami sił wepchnął ją do studni. Słucha, liczy szyna
się obija o ścianki, ale po kilku sekundach odgłosy milkną.
Facet zrezygnowany odchodzi. Nagle widzi biegnąca koze. Koza zbliż sie do niego,
mija go, i wskakuje do studni. Facet stoi oniemiały. Za chwilę widzi innego
faceta, biegnącego w jego kierunku, ten krzyczy:
- Panie, nie widział pan kozy.
- Widziałem, to było niesamowite, koza biegła, biegła i tak po prostu wskoczyła
do studni.
Na co gość mówi:
- Niemożliwe, przywiazana była do szyny.