Na forum przewijają się czasami wątki na temat kryzysu. Chciałem Wam przedstawić mój punkt widzenia. Jak większość z pewnością wie, ostatnimi czasy FED „drukował „ olbrzymie ilości dolarów. Drukowanie w tym wypadku oznacza tworzenie bitów w systemach informatycznych, nie zaś faktyczną produkcję banknotów. Czym jest FED, można poczytać sobie w sieci. Te pieniądze, mówiąc w prostych słowach – z dupy wzięte – zostały wpompowane w nieudolny i skorumpowany amerykański system bankowy. Za te pieniądze zostały kupione akcje i obligacje jak najbardziej realnie istniejących firm. Czyli banki zaczęły przejmować kontrolę nad przedsiębiorstwami. Innym celem, dla którego podarowano kasę bankom były kredyty. I tu jest sedno całego myku. Kredyt może być niewiarygodnie tani (bo pieniądze są z dupy wzięte), ale wcale nie musi. I nie jest. Teraz przenieśmy się na polski rynek. Jak wiecie 90% banków należy do zagranicznych właścicieli, a nasz kraj traktowany jest jak dojna krowa. Polacy zaczęli się zadłużać ponad miarę. Któż nie pamięta reklam typu „nie kupiłeś mieszkania na kredyt – przegrałeś życie”. Nawiasem mówiąc znam kilku takich „zwycięzców”, którzy wcale się nimi nie czują. Teraz, po sześciu latach od tamtych wydarzeń rozpoczęło się rolowanie długów na niespotykaną wcześniej skalę. Staliśmy się niewolnikami banków. One w tej chwili decydują o naszym losie. A kryzys? To sztuczny twór, którego założeniem jest dać społeczeństwu tyle, aby nie zdechło z głodu, a jednocześnie musiało zapieprzać tak długo i ciężko, żeby nie miało czasu i sił protestować. Ćwiczymy to na co dzień, prawda? Podnoszone są podatki, ograniczane i łamane są prawa. Baaa… łamana jest KONSTYTUCJA!!! I co? Ktoś protestuje? Wychodzi na ulicę? Nie, bo nie ma czasu ponieważ albo haruje, albo ogląda „Warshaw shore” czy inne „Klany”. I o to chodzi rządzącym. Nie przeszkadzamy im w zawłaszczaniu każdej cząstki przestrzeni publicznej, a nawet prywatnej. Tak więc moi drodzy „kryzys” został wywołany po to, aby bogaci bardziej się bogacili, a biedni biednieli.
Aby dać wam trochę do myślenia, wyobraźcie sobie scenariusz rodem z powieści fantastycznych. FED drukuje pieniądze, ale nie daje ich bankom, tylko ludziom. I co się dzieje? Smith kupił samochód dając pracę ludziom w fabryce i kooperantom, Johnes poleciał na Hawaje, dając pracę pilotom samolotu i pracownikom biura turystycznego, a Tyson kupił nowe wyposażenie do kuchni dając pracę stolarzom i producentom AGD. A gdzie w tym rola banków? Nigdzie… Nagle okazuje się, że nie są tak niezbędne jak usiłuje nam się wmówić. No, ale przecież to tylko fikcja i bankowcy z FED-u nie pozwolą, aby ich koledzy z Goldman&Sachs czy Citibank zbiednieli. A jako że rządy idą na paskach finansjery, one też nie są zainteresowane takim biegiem wydarzeń. Wiec mamy co, mamy i musimy się przygotowywać do nowej rzeczywistości. Korpokracji.
Pozdrawiam.
PS. Przypominam, że jest to moje spojrzenie na ten temat. Jeśli komuś nie pasuje, to jego problem
Aby dać wam trochę do myślenia, wyobraźcie sobie scenariusz rodem z powieści fantastycznych. FED drukuje pieniądze, ale nie daje ich bankom, tylko ludziom. I co się dzieje? Smith kupił samochód dając pracę ludziom w fabryce i kooperantom, Johnes poleciał na Hawaje, dając pracę pilotom samolotu i pracownikom biura turystycznego, a Tyson kupił nowe wyposażenie do kuchni dając pracę stolarzom i producentom AGD. A gdzie w tym rola banków? Nigdzie… Nagle okazuje się, że nie są tak niezbędne jak usiłuje nam się wmówić. No, ale przecież to tylko fikcja i bankowcy z FED-u nie pozwolą, aby ich koledzy z Goldman&Sachs czy Citibank zbiednieli. A jako że rządy idą na paskach finansjery, one też nie są zainteresowane takim biegiem wydarzeń. Wiec mamy co, mamy i musimy się przygotowywać do nowej rzeczywistości. Korpokracji.
Pozdrawiam.
PS. Przypominam, że jest to moje spojrzenie na ten temat. Jeśli komuś nie pasuje, to jego problem