Na zakrystii rucha sobie ksiądz ministranta w dupę.
Nagle odzywa się ministrant:
- Pjosze ksiendza, a cy to nie jes grzeh, co my teras robimy?
Ksiądz zbladł, popatrzył na wiszący krzyż, z oczu popłynęły mu łzy.
- Masz rację synu - poczym wszedł w niego jeszcze głębiej, ale już bez prezerwatywy
Nagle odzywa się ministrant:
- Pjosze ksiendza, a cy to nie jes grzeh, co my teras robimy?
Ksiądz zbladł, popatrzył na wiszący krzyż, z oczu popłynęły mu łzy.
- Masz rację synu - poczym wszedł w niego jeszcze głębiej, ale już bez prezerwatywy
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis