Mała parafia gdzieś na wsi. W niedzielny zimowy poranek, ksiądz mieszkający w innej wsi, idzie do drugiej aby tam odprawić mszę.
Niespodziewane dolegliwości jelitowe, zmusiły go do skorzystania z osłony niewielkiego zagajnika, obok którego przechodziła droga.
Po przeszukaniu kieszeni, znalazł kilka chusteczek, które jednak okazały się niewystarczające, dlatego wytarcie rąk o śnieg było zbawienne.
Powąchał ręce i myśli:
- Teraz wszyscy mają katar więc może nie będą czuć podczas komunii.
W takim przeświadczeniu spokojnie udał się w dalszą drogę.
Msza przebiegała normalnie jak zwykle.
Podczas komunii bardzo liczna grupa wiernych starszych osób zbliżyła się do ołtarza.
Ksiądz wraz z ministrantem zaczęli rozdzielać kolejnym wiernym opłatki wraz z formułką "Ciało Chrystusa".
Wierni w skupieniu wracali do swoich ławek by tam odmówić modlitwę dziękczynną.
W jednej z ławek, mocno wiekowy, siwy jegomość, zamiast w skupieniu jak pozostali modlić się, coś półgłosem zaczął mamrotać.
- Przestań się wiercić stary i bądź cicho!... Syknęła żona.
- Jak mam przestać kiedy wszyscy dostali normalne Ciało Chrystusa, a mi się musiał dostać kawałek dupy!