Insaner napisał/a:
Uważam, że odmówienie chemii w przypadku gdy pacjent jest jeszcze silny i nie ma przerzutów to skrajny debilizm i skazanie się na śmierć. Uzasadnione to może być tylko w przypadku gdy pacjent jest już mocno osłabiony i wtedy faktycznie - lepiej dla niego, aby umarł z godnością, niż aby wykończyła go chemioterapia dająca mu może 5% szans na przeżycie. Jeśli komórki nowotworowe przeniosą się do różnych partii ciała i zaczną się tam namnażać to wtedy mogę się z Tobą zgodzić - prędzej pacjenta zabije chemia niż ten rak, ponieważ nie będzie miał tyle siły aby pierwszy "zginął" nowotwór.
Właśnie o coś takiego mi chodziło. Pierwsze wykrycie spoko można się podjąć (choć i tak słyszałem o nowych metodach podawania chemii która jest mniej dewastująca niż zwykła przez kroplówkę).
Ale po 2-3 przerzutach w tym wewnętrzne organy i kości (w tym kręgosłup)?
Człowiek po jakimś czasie wygląda jak chodzący trup rodem z The Walking Dead. Nie chciałbym żeby moi bliscy oglądali mnie w takim stanie przez bity rok zanim wykituję.
@BialyNigger
Idź ty może do swojej lepianki.
Ty naprawdę myślisz ze lekarze wszystko wiedzą?
Oczywiście że ci powie że chemia to jedyne wyjście. Bo zwyczajnie nie mają co ci innego powiedzieć. Ale zawsze da wybór albo chemia i łudzić się że się uda po tym 2-3 przeżucie. Wypierdalać w chuj kasy na leczenie.
Nie powiem, pierwsza chemia w jakimś tam stopniu poprawiła sytuacje osobie którą znałem ale kolejne, po przezrzucie to było stopniowe wyniszczanie organizmu.