Nigdy nic nie miałem do społeczności LGBT. Co prawda brzydzą mnie wszystkie akty z facetami, itd., ale nie miałem problemu, że robią to w domu. Niestety ostatnio świat oszalał przez te pojebane feministki z USA. Ciągle walczą o prawa kobiet (które już są o wiele większe od praw facetów), no i LGBT pomyślało, że oni też mogą.
Problem nie leży w tym, że są, czy że pokazują się w telewizji. Problem, jak zwykle leży po stronie ludzkiej przesadności. Osobiście mam już dość, że każdy film, czy serial musi uraczyć mnie na wstępie sceną, gdzie 2 facetów się całuje i rucha. Rzygać mi się od tego chce i wszyscy mają gdzieś, że mi się to nie podoba (bo przecież to ja powinienem wszystko i wszystkich aceptować). Od kiedy to mniejszości rządzą większościami?
Ostatnio postanowiłem po 20 latach kupić sobie komiks Marvela. Dawno tego nie czytałem, wyszła nowa seria, akurat byłem w Empiku, więc uznałem, że pora wrócić. Szybko sprawdziłem na necie ich kolejność. Na pierwszy ogień Spider-man. Po paru minutach czytania, na kilku pierwszych stronach ślub 2 kolesi. Wtf? Serio w komiksie też musi być LGBT, bo świat eksploduje? Ile tego jeszcze mi wepchną do głowy?
Takim czymś powodują, że z osoby, która była obojętna na istnieje LGBT, staję się osobą, która już ich nienawidzi. Sami są sobie winni, że ludzie ich nie lubią. Oni mówią o faszyźmie, bo paru dresów pokrzyczało trochę na marszu. Zawsze krzyczą, czy to LGBT, czy rocznica Powstania Warszawskiego. Przejmowanie się paroma kibolami i przez to nazywanie całego społeczeństwa nietolerancyjnym, to przesada. Przestańcie się tak z tym obnosić i zapomnijcie o wychowywaniu dzieci.
Inna sprawa to to, że skoro ciągle pokazują nam, że są normalni. Że rodzina z dwoma tatusiami, to przecież coś normalnego, to znaczy, że tak naprawdę sami siebie nie akceptują i tej akceptacji szukają u społeczeństwa. Specjalistą nie jestem, ale mi coś takiego zajeżdża depresją i ogromnymi kompleksami... A to już choroby i powinno się je leczyć.