Sprawiedliwość nakazywałaby, aby Przemyśl i kilkanaście powiatów wróciły do Ukrainy – mówi Andrij Tarasenko, rzecznik radykalnej organizacji Prawy Sektor, najmocniej zaangażowanej w walki z milicją wokół Majdanu.
Dlaczego nad Majdanem łopocą flagi UPA, wiszą portrety Stepana Bandery?
Andrij Tarasenko: Nasza organizacja, Prawy Sektor, nosi imię Bandery. On jest symbolem rewolucyjnej walki o niepodległość kraju. Gdyby go nie było, nie byłoby Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), a bez OUN nie byłoby dziś niezależnej Ukrainy. Nasz naród przez setki lat żył pod okupacją różnych imperiów i ci, którzy walczyli o wyzwolenie, jednoczyli się wokół wielkich bohaterów: Mazepy, Petlury, Bandery. Tak jest i dziś.
Dla mieszkańców wschodniej Ukrainy Bandera to jednak nie bohater, ale zdrajca. Nie lepiej było znaleźć kogoś, kto Ukraińców łączy, a nie dzieli?
Ukraińców dzieli nie postać Bandery, ale propaganda imperialnej Rosji. Moskwa zawsze działała wedle zasady: dziel i rządź. Dlatego przedstawiała Banderę w negatywnym świetle. Gdyby nie to, Bandera łączyłby dziś wszystkich Ukraińców. Ja sam pochodzę zresztą ze wschodu, a jestem banderowcem.
Bandera zainspirował jednak rzeź na Wołyniu, w wyniku której zostało zamordowanych przeszło 100 tys. Polaków. Nie odpowiada więc za ludobójstwo?
To brednia. Dokładnie śledziłem historię OUN i wiem, że to po prostu nieprawda. Owszem, Bandera zalecał stosowanie radykalnych metod, ale przecież z okupantem należy walczyć wszystkimi metodami. Tym bardziej kiedy ten okupant nie chce opuścić twojej ziemi.
Tyle że to były lata wojny, więc Polaków trudno nazwać okupantami.
Nasz kraj okupowali Niemcy, Polacy, Rumuni, Węgrzy, Rosjanie.
Polska jest dziś najważniejszym sojusznikiem Ukrainy w walce o integrację z Europą. Czy z tego punktu widzenia nie jest błędem taktycznym eksponowanie na Majdanie symboli UPA?
Rozumiem, w czym rzecz, ale my jesteśmy banderowcami i z powodów taktycznych nie możemy się wyrzec naszych przekonań.
Obecne granice Ukrainy są sprawiedliwe?
Nacjonalista to ktoś, kto dąży do zjednoczenia wszystkich ziem etnicznych swojego narodu, tych, gdzie Ukraińcy żyli od tysięcy lat. Inaczej nie można go nazwać nacjonalistą. Po wojnie operacja „Wisła" spowodowała, że Ukraińcy z tych ziem etnicznych zostali wyrzuceni i sprawiedliwość nakazywałaby, aby te ziemie do Ukrainy wróciły. Mówię o Przemyślu i kilkunastu innych powiatach.
Jak chcecie to osiągnąć?
Metodami dyplomatycznymi. Nie jesteśmy narodem imperialnym, nie sięgamy po cudze ziemie, chcemy jedynie tego, co nasze.
Ukraina nie może być jednak w Unii i jednocześnie domagać się zmiany granic.
Miejsce Ukrainy nie jest w Unii, to byłoby sprzeczne z ideą państwa narodowego. W Polsce też jest zresztą wiele osób niezadowolonych z tego, że struktury ponadnarodowe ograniczają suwerenność państwa.
Ukraina nie będzie jednak bezpieczna, balansując między Rosją a zachodnią Europą.
Dlatego musimy odzyskać broń atomową. Mamy na Ukrainie własnych specjalistów, którzy do tego doprowadzą.
Kiedy zakończy się rewolucja na Majdanie?
Wtedy, gdy odejdzie Janukowycz. Aby to osiągnąć, jesteśmy gotowi sięgnąć po wszystkie metody, także te radykalne. Tak jak robił Bandera. Janukowycz rozumie tylko siłę, gdybyśmy już teraz jej nie użyli, nigdy nie podjąłby negocjacji.
—rozmawiał Jędrzej Bielecki
Rzeczpospolita
Źródło tutaj: rp.pl/artykul/107684,1083009.html
A ja ze swojej strony mogę dodać tyle: