Witam, to mój pierwszy post. Nie będę się rozpisywał i pierdolił ceremonialnych wypocin tylko od razu przejdę do rzeczy:
Materiał własny: Studiuję w Londynie. Pewnego razu wybrałem się z grupą swoich białych znajomych na piwo. Jedna dziewczyna niestety zabrała ze sobą swoją niemiecką tfu! przyjaciółkę, która przez cały czas chełpiła się dokonaniami dumnych rodaków i innych Fritzów. W pewnym momencie rozmowa zeszła na mój ulubiony temat - (nie)tolerancję:
J - Ja
M - Matylda (czy jak jej tam było na imię)
(…)
M: U nas w kraju szanujemy wszystkie kultury, jesteśmy przykładem, że można żyć w zgodzie.
J: Doprawdy?
M: Tak, szanujemy prawa kobiet, szanujemy odmienność seksualną (i tego typu brednie) Wy Polacy moglibyście się od nas sporo nauczyć w kwestii respektowania praw człowieka...
J: W Polsce tez nikt z tego powodu nie zabił, ale my się jakoś z tym nie obnosimy. W Anglii homoseksualizm zdepenalizowano w latach '60, w Szkocji w latach '80, a w Polsce w latach '30, więc kto tutaj ku**a jest , nietolerancyjny?!
M: No nie wiem, nie wiem… dzisiaj sprawy wyglądają sprawy wyglądają inaczej… Brak u was tolerancji (i zaczyna pier***ć swoje feministycznie popłuczyny)
Ja już lekko wkur**ny odpowiedziałem jej głośno przy całym towarzystwie w barze:
J: Być może jeszcze nie przekroczyliśmy swojego limitu nietolerancji, dozujemy go z umiarem, za to wy swój limit wykorzystaliście jakieś 70 lat temu. Dziękuję.
M: emmhhh…. ZONK. Stwierdziła, że musi już iść.
Jak te pieprzone lewusy (o nich w innym poście) są nieodporne na jakiekolwiek słowa krytyki, czy jak kto woli "docinki".
Mam więcej podobnych historyjek, jeśli chcecie podzielę się z Wami. Pozdrawiam!
Materiał własny: Studiuję w Londynie. Pewnego razu wybrałem się z grupą swoich białych znajomych na piwo. Jedna dziewczyna niestety zabrała ze sobą swoją niemiecką tfu! przyjaciółkę, która przez cały czas chełpiła się dokonaniami dumnych rodaków i innych Fritzów. W pewnym momencie rozmowa zeszła na mój ulubiony temat - (nie)tolerancję:
J - Ja
M - Matylda (czy jak jej tam było na imię)
(…)
M: U nas w kraju szanujemy wszystkie kultury, jesteśmy przykładem, że można żyć w zgodzie.
J: Doprawdy?
M: Tak, szanujemy prawa kobiet, szanujemy odmienność seksualną (i tego typu brednie) Wy Polacy moglibyście się od nas sporo nauczyć w kwestii respektowania praw człowieka...
J: W Polsce tez nikt z tego powodu nie zabił, ale my się jakoś z tym nie obnosimy. W Anglii homoseksualizm zdepenalizowano w latach '60, w Szkocji w latach '80, a w Polsce w latach '30, więc kto tutaj ku**a jest , nietolerancyjny?!
M: No nie wiem, nie wiem… dzisiaj sprawy wyglądają sprawy wyglądają inaczej… Brak u was tolerancji (i zaczyna pier***ć swoje feministycznie popłuczyny)
Ja już lekko wkur**ny odpowiedziałem jej głośno przy całym towarzystwie w barze:
J: Być może jeszcze nie przekroczyliśmy swojego limitu nietolerancji, dozujemy go z umiarem, za to wy swój limit wykorzystaliście jakieś 70 lat temu. Dziękuję.
M: emmhhh…. ZONK. Stwierdziła, że musi już iść.
Jak te pieprzone lewusy (o nich w innym poście) są nieodporne na jakiekolwiek słowa krytyki, czy jak kto woli "docinki".
Mam więcej podobnych historyjek, jeśli chcecie podzielę się z Wami. Pozdrawiam!