Szkoda, że się nie urodziłem w jakimś nieodkrytym jeszcze plemieniu żyjącym gdzieś w dżungli... moje życie by wyglądało prościej - zjeść, wypić, wysrać się i marzyć o lepszym życiu (czyt: być szamanem albo wodzem wioski i do tego dążyć). Taka prostota to dla mnie piękno maksymalne.
Ludzie, którzy jeszcze jako tako ogarniają cały ten polski syf i schematy dzięki którym on działa muszą mieć łzy w oczach jak ja. Plują ludziom prosto w twarz, mają ich za gówno z którego lepią swoje chore wizje. A ludzie? Sam sobie odpowiedz.
Czasami marzę by być takim prostym - może nawet głupim - dzikusem. Podejrzewam, że życie wtedy ma inne priorytety. Może dostrzega się coś więcej.