Kuzyn wracał kiedyś z sylwestra(nie musze chyba pisać w jakim stanie w sylwestra się wraca), naprzeciw szło 2 gości i 3 właśnie podobne szmaty. O dziwo wspomina, że któryś z gości krzyknął do szmat aby mu dojebały i te 3 panny się na niego rzuciły, przewróciły w śnieg i zaczęły kopać i bić, gdy leżał. Zasłaniał tylko głowę i nie próbował nawet wstać (bo jak stwierdził:"nie będę ryzykował wyłapania w pysk od 2 gości, a baby średnio umieją kopać"). Pokopały chwilę i lekko podbiły mu tylko oko.
No i ciekawostką w całej historii jest, że wytrzeźwiał i poszedł nad ranem zapalić i po piwko do sklepu kilkaset metrów dalej... Spotkał tam dwie ze szmat już bez obstawy. Wspomina, że nigdy mu tak nie siadły dwa proste. 2x K.O. obie szmaty na podłodze, gdzie ich miejsce.