Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Gdybym ,,przeżył" coś takiego i nie poradził sobie z agresorem to:
1. Mój związek by nie przetrwał
2. Straciłbym główny cel życia
3. Jedyne co miałbym do zrobienia przed śmiercią to wyrządzenie krzywdy gościowi co pozbawił mnie tego co w punkcie drugim.
Oczywiście nie na solo tylko z przyczajki, nie jestem jakimś przechujem.
Nie wiem czy to normalne ale czasem dopadają mnie myśli na zasadzie co bym zrobił gdyby się zdarzyła taka albo inna ewentualność po której bym mógł stwierdzić że nie mam nic do stracenia.
Myślę że najlepszym rozwiązaniem jest uderzenie w rodzinę wroga i pozostawienie go z wyrzutami sumienia że to wszystko to jego wina.
Polecam film Skazaniec (2008). Zajebista historia.
Przeczytaj jeszcze raz okoliczności w których bym atakował ,,jak jakiś murzyn czy inna pizda"
Mowa tu o sytuacji gdzie ja obskoczyłem wpierdol a następnie została skrzywdzona moja kobieta.
W takim przypadku wpierdol stulecia obskoczył by ktoś będący bliską osobą gościa, który by mi zrobił to co wyżej.
Zemsta nie ma być honorowa ani godna. Ma być rozrywająca serce. Nie dupę. Dupę można zaszyć. Serca już nie.
Mam nadzieję że metaforycznie wytłumaczyłem Ci co miałem na myśli.
Powiedz ty mi na chuj się tłumaczysz?
Gdybym ,,przeżył" coś takiego i nie poradził sobie z agresorem to:
1. Mój związek by nie przetrwał
2. Straciłbym główny cel życia
3. Jedyne co miałbym do zrobienia przed śmiercią to wyrządzenie krzywdy gościowi co pozbawił mnie tego co w punkcie drugim.
Oczywiście nie na solo tylko z przyczajki, nie jestem jakimś przechujem.
Nie wiem czy to normalne ale czasem dopadają mnie myśli na zasadzie co bym zrobił gdyby się zdarzyła taka albo inna ewentualność po której bym mógł stwierdzić że nie mam nic do stracenia.
Myślę że najlepszym rozwiązaniem jest uderzenie w rodzinę wroga i pozostawienie go z wyrzutami sumienia że to wszystko to jego wina.
Chyba w szkole omawiasz "Cierpienia młodego Wertera" Goethego. A teraz Ci powiem, że wjebać się w jakiekolwiek gówno, z powodu chodzącej waginy, to szkoda życia i przegryw jednak...
*taką
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów