Konflikt izraelsko-palestyński (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2024-04-23 21:36:06
mokre urodziny
Historia przytrafiła mi się w listopadzie, w nocy z 9 na 10, czyli niedługo przed radosnym marszem w stolycy.
Tej nocy urządzałam urodziny, na które zaprosiłam skromną grupkę studentów z Krakowa. Zostałam uprzednio poinformowana, iż jeden z uczestników imprezy bankowo skończy nawalony pod stołem, ale nie będzie rzygał, ponieważ mu się to nigdy nie zdarza, przyjęłam ten fakt do wiadomości z lekką ulgą, ponieważ wydałam całkowity zakaz rzygania na imprezie, którego złamanie groziło najpierw posprzątaniem po sobie, a następnie wypie**oleniem za fraki przez balkon.
Istotną informacją jest tu to, że mieszkam na totalnym zadupiu, gdzie psy dupami szczekają i ch*jami wodę piją, zatem dojazd do mnie z jakiegokolwiek miejsca poza Hutą był poj***ny, skomplikowany i ciężki do ogarnięcia, przez co pół imprezy spędziłam z telefonem przy uchu i biegając w te i we w te na pętlę i do domu przyprowadzając i odprowadzając ludzi. Z tego powodu nie byłam na bieżąco z tym, co dzieje się w mieszkaniu.
Warto wspomnieć, że urodzinową imprezę zaopatrzyłam głównie w whisky i znikome ilości wódki, a w.w kolega sympatyzuje z młodzieżą wszechpolską i wybierał się na marsz do stolycy.
Kiedy po którymś w kolei kursie na pętlę znalazłam chwilę, by uraczyć się złocistym nektarem zauważyłam, że kolega, nazwijmy go Alojzy, w dość intrygujący sposób usadowił się ni to na łóżku, ni to na podłodze, mam przez to na myśli, że twarz miał wciśniętą między materac a oparcie, brzuch opierał się o miejsce, gdzie zwykle sadza się dupę, resztą klęczał pod stołem.
No dobra, niech śpi pijany. W końcu któż mu zabroni? Każdemu może zdarzyć się chwila słabości. Pił piwo, whisky, wódkę, którą mi przywiózł jako prezent i jeszcze tę, którą kupiłam sama. Zrobiliśmy sobie kilka słit foci z denatem, narysowałam mu dwa wielkie, kudłate ku*asy na plecach, doszedł napis "TU BYŁEM" i strzałka w stronę pękających pleców, w których to któryś dowcipniś umieścił kabanosa, nie pozwolono mi narysować mu fujary na twarzy, bo "to by było zbyt okrutne" (nie rozumiem dlaczego). Jednak zaniepokoiło mnie to, że na panelach była mokra plama.
- Co tu tak mokro? Zapytałam towarzystwo, a towarzystwo odparło, że wódka się wylała.
No dobra, trzeba wytrzeć. Wytargałam więc z kibla srajtaśmę, która równie dobrze sprawdziłaby się jako gruboziarnisty papier ścierny (studenckie standardy, nie muszę chyba tłumaczyć) i wycieram nieszczęsne panele, jednak plama robi się coraz większa, a stróżka wódki dociera już pod balkon. Tak, wiem, mam krzywą podłogę w pokoju. Szukam więc winowajcy, ale żadnej butelki nie ma ani na podłodze, ani na stole. Po czwartej rolce papieru powiedziałam:
- Chłopaki, sprawdźcie mu spodnie...
- O kuuurwaaa, zlał się!
Ogólna beka, poruszenie, buehehe, hahaha, żarty typu "ale popłynął", "mokre sny", "mówiłem, że nie będzie rzygał" itp., itd.
Doszłam do wniosku, że jak już ma lać pod siebie, to niech go chłopaki wyniosą do wanny, ale Alojzy w korytarzu zmartwychwstał, pomacał spodnie, stwierdził, że spoko i dołączył do rozbawionego towarzystwa, udając, że wie co się dzieje. Po kolejnej godzinie nabijania się z niego, wezwał taksówkę i pojechał do domu.
Dokończyliśmy whisky, poukładaliśmy się na łóżkach, podłogach (już umytych mopem) i w barłogach i poszliśmy spać. Nad ranem, koło szesnastej zaczęliśmy powoli wstawać i ogarniać mieszkanie i nagle pojawił się ON!
Ukryty nieśmiało pod stołem, stał karton soku pomarańczowego i o jakże wtedy adekwatnej do wcześniejszej sytuacji nazwie ... Złoty Potok.
Wodospad żartów na temat Alojzego polał się z hukiem i nie ustawał przez kolejną godzinę.
Swoją drogą, Alojzy na pewno nie zauważył ku*asów i napisu na swoich plechach, ale jego koledzy na marszu pewnie zauważyli i podejrzewam, że właśnie dlatego kwiatowa tęcza poszła z dymem.
... I nawet Alojzy nie mógł jej ugasić.
Tej nocy urządzałam urodziny, na które zaprosiłam skromną grupkę studentów z Krakowa. Zostałam uprzednio poinformowana, iż jeden z uczestników imprezy bankowo skończy nawalony pod stołem, ale nie będzie rzygał, ponieważ mu się to nigdy nie zdarza, przyjęłam ten fakt do wiadomości z lekką ulgą, ponieważ wydałam całkowity zakaz rzygania na imprezie, którego złamanie groziło najpierw posprzątaniem po sobie, a następnie wypie**oleniem za fraki przez balkon.
Istotną informacją jest tu to, że mieszkam na totalnym zadupiu, gdzie psy dupami szczekają i ch*jami wodę piją, zatem dojazd do mnie z jakiegokolwiek miejsca poza Hutą był poj***ny, skomplikowany i ciężki do ogarnięcia, przez co pół imprezy spędziłam z telefonem przy uchu i biegając w te i we w te na pętlę i do domu przyprowadzając i odprowadzając ludzi. Z tego powodu nie byłam na bieżąco z tym, co dzieje się w mieszkaniu.
Warto wspomnieć, że urodzinową imprezę zaopatrzyłam głównie w whisky i znikome ilości wódki, a w.w kolega sympatyzuje z młodzieżą wszechpolską i wybierał się na marsz do stolycy.
Kiedy po którymś w kolei kursie na pętlę znalazłam chwilę, by uraczyć się złocistym nektarem zauważyłam, że kolega, nazwijmy go Alojzy, w dość intrygujący sposób usadowił się ni to na łóżku, ni to na podłodze, mam przez to na myśli, że twarz miał wciśniętą między materac a oparcie, brzuch opierał się o miejsce, gdzie zwykle sadza się dupę, resztą klęczał pod stołem.
No dobra, niech śpi pijany. W końcu któż mu zabroni? Każdemu może zdarzyć się chwila słabości. Pił piwo, whisky, wódkę, którą mi przywiózł jako prezent i jeszcze tę, którą kupiłam sama. Zrobiliśmy sobie kilka słit foci z denatem, narysowałam mu dwa wielkie, kudłate ku*asy na plecach, doszedł napis "TU BYŁEM" i strzałka w stronę pękających pleców, w których to któryś dowcipniś umieścił kabanosa, nie pozwolono mi narysować mu fujary na twarzy, bo "to by było zbyt okrutne" (nie rozumiem dlaczego). Jednak zaniepokoiło mnie to, że na panelach była mokra plama.
- Co tu tak mokro? Zapytałam towarzystwo, a towarzystwo odparło, że wódka się wylała.
No dobra, trzeba wytrzeć. Wytargałam więc z kibla srajtaśmę, która równie dobrze sprawdziłaby się jako gruboziarnisty papier ścierny (studenckie standardy, nie muszę chyba tłumaczyć) i wycieram nieszczęsne panele, jednak plama robi się coraz większa, a stróżka wódki dociera już pod balkon. Tak, wiem, mam krzywą podłogę w pokoju. Szukam więc winowajcy, ale żadnej butelki nie ma ani na podłodze, ani na stole. Po czwartej rolce papieru powiedziałam:
- Chłopaki, sprawdźcie mu spodnie...
- O kuuurwaaa, zlał się!
Ogólna beka, poruszenie, buehehe, hahaha, żarty typu "ale popłynął", "mokre sny", "mówiłem, że nie będzie rzygał" itp., itd.
Doszłam do wniosku, że jak już ma lać pod siebie, to niech go chłopaki wyniosą do wanny, ale Alojzy w korytarzu zmartwychwstał, pomacał spodnie, stwierdził, że spoko i dołączył do rozbawionego towarzystwa, udając, że wie co się dzieje. Po kolejnej godzinie nabijania się z niego, wezwał taksówkę i pojechał do domu.
Dokończyliśmy whisky, poukładaliśmy się na łóżkach, podłogach (już umytych mopem) i w barłogach i poszliśmy spać. Nad ranem, koło szesnastej zaczęliśmy powoli wstawać i ogarniać mieszkanie i nagle pojawił się ON!
Ukryty nieśmiało pod stołem, stał karton soku pomarańczowego i o jakże wtedy adekwatnej do wcześniejszej sytuacji nazwie ... Złoty Potok.
Wodospad żartów na temat Alojzego polał się z hukiem i nie ustawał przez kolejną godzinę.
Swoją drogą, Alojzy na pewno nie zauważył ku*asów i napisu na swoich plechach, ale jego koledzy na marszu pewnie zauważyli i podejrzewam, że właśnie dlatego kwiatowa tęcza poszła z dymem.
... I nawet Alojzy nie mógł jej ugasić.
Tradyt
2014-01-05, 02:00
Udowodnij bo nie wierzę
2014-01-05, 02:16
RottenFetus Jeśli chciałbyś ch*ja w moich spodniach, to masz dziwne wyobrażenie o kobietach. Nie powiem, mnie by się podobało z dupeczką z, jak to nazwałeś, ch*jowym bonusem w spodniach, lecz myślę, że Tobie już mniej.
Jestem po prostu zwykłą babką, która płacze ze śmiechu słuchając dowcipów o martwych płodach siedząc tam, gdzie jej miejsce, czyli w kuchni. I pie**olę feministki. Niech zapie**alają w kopalniach, kiedy ja będę podawać piwo i gotować mojemu mężczyźnie.
Jestem po prostu zwykłą babką, która płacze ze śmiechu słuchając dowcipów o martwych płodach siedząc tam, gdzie jej miejsce, czyli w kuchni. I pie**olę feministki. Niech zapie**alają w kopalniach, kiedy ja będę podawać piwo i gotować mojemu mężczyźnie.
_R...........s_
2014-01-05, 02:36
@up
Tak szczerze, to to co masz w portkach interesuje mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Jest to sprawa twoja i twojego partnera cóż tam skrywasz. No chyba że masz tam coś niezwykłego, może jakąś mutacje, albo robiący wrażenie piercing, czy może jeszcze inne ch*j wie co, (w co raczej wątpię) to zapraszam na harda.
ps. gdyby jakiś kwejkogimbus miał wątpliwości, tak, preferuje kobiety bez ku*asów.
Tak szczerze, to to co masz w portkach interesuje mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Jest to sprawa twoja i twojego partnera cóż tam skrywasz. No chyba że masz tam coś niezwykłego, może jakąś mutacje, albo robiący wrażenie piercing, czy może jeszcze inne ch*j wie co, (w co raczej wątpię) to zapraszam na harda.
ps. gdyby jakiś kwejkogimbus miał wątpliwości, tak, preferuje kobiety bez ku*asów.
2014-01-05, 02:46
Wy tam sobie pie**olcie o cyckach, a ja zadam pytanie.
Jakim idiotą być trzeba ażeby soku od moczu nie odróżnić?
Czy wszyscy byli ślepi, i nikt nie zwrócił uwagi na suche spodnie pana Alojzego?
I wreszcie skoro jechali przez Hutę to czemu wszyscy dojechali z kończynami, i gdzie jest zdjęcie maczety pana Alojzego?
Jakim idiotą być trzeba ażeby soku od moczu nie odróżnić?
Czy wszyscy byli ślepi, i nikt nie zwrócił uwagi na suche spodnie pana Alojzego?
I wreszcie skoro jechali przez Hutę to czemu wszyscy dojechali z kończynami, i gdzie jest zdjęcie maczety pana Alojzego?
ca...........q1
2014-01-05, 02:47
całe czas jak to czytałem miałem wrażenie jakby to jakiś facet pisał
a cycki bez karteczki dla sadoli się nie liczą
a cycki bez karteczki dla sadoli się nie liczą
2014-01-05, 02:53
Właśnie właśnie, karteczka to obowiązek. Ale piwko dam i tak, na zachętę
is...........ay
2014-01-05, 09:51
kavlolina napisał/a:
Wyjdziesz za mnie, a potem weźmiemy rozwód, żebyś mogła wyjść za mnie drugi raz?A za te cycuchy to mógłbym się i pięć razy ożenić!Jestem po prostu zwykłą babką, która płacze ze śmiechu słuchając dowcipów o martwych płodach siedząc tam, gdzie jej miejsce, czyli w kuchni. I pie**olę feministki. Niech zapie**alają w kopalniach, kiedy ja będę podawać piwo i gotować mojemu mężczyźnie.
2014-01-05, 10:12
"...kolega sympatyzuje z młodzieżą wszechpolską..." Znaczy, waginosceptyk?
Ale tekst przewyborny. Tylko cuchnie facetem.
Tak piszemy i takich określeń używamy.
Po kobiecie nie spodziewałbym się takiego języka.
Ale tekst przewyborny. Tylko cuchnie facetem.
Tak piszemy i takich określeń używamy.
Po kobiecie nie spodziewałbym się takiego języka.
2014-01-05, 10:54
@ kavlolina
Chyba się zakochałem
Sadolka i mieszka niedaleko mnie. No no
Chyba się zakochałem
Sadolka i mieszka niedaleko mnie. No no
2014-01-05, 11:09
[quote]@up dokladnie i kavlolino zacne cycuchy! [quote]
cycuchy k***a jego mać,pokazała ci kąsek dekoltu w ubraniu i już się spuszczasz.
i gówno nie sadolka bo był już temat gdzie sadolki pokazywały naprawdę co mają do pokazania.
cycuchy k***a jego mać,pokazała ci kąsek dekoltu w ubraniu i już się spuszczasz.
i gówno nie sadolka bo był już temat gdzie sadolki pokazywały naprawdę co mają do pokazania.
is...........ay
2014-01-05, 11:34
@up: Masz coś do mojej dziewczyny? Giń, leszczu!
2014-01-05, 17:28
Z jakieś 5 może 6 lat temu, na sylwestrze jeden z "gości" który się wpie**olił na krzywy ryj zniknął po 01:00 więc zaczęły się poszukiwania. Znaleźliśmy gnoja zachlanego w trupa uj***nego całego we własnym gównie leżącego w wannie.
2014-01-05, 17:54
Tej cielęcinko, a skąd mamy wiedzieć, że to twoje cyce?
I dupsko też mogłabyś pokazać.
I dupsko też mogłabyś pokazać.
2014-01-05, 18:05
Czytam sobie wasze komentarze i stwierdzam, że jesteście po prostu PRZE-CHU-JA-MI żeby po pokazaniu fotki cycków autorki(bardzo ładnych zresztą ) i napisaniu przez nią kilku postów co lubi/czego nie lubi- wieść iluzoryczne wizje spotkania/czegoś więcej. Nie mam pytań.
Ti...........ch
2014-01-05, 18:08
Uwielbiam studencką hipokryzje. Co tydzień robić impreze z hektolitrami piwa i whisky (bo wóda zaściankowa i be), wpie**alać do tego co chwile pizze, ale papier do dupy to tylko szary, bo "studenckie standardy, nie muszę chyba tłumaczyć"