Oj tam, oj tam. Ja skończyłem studia, pracuję (co nie znaczy, że jestem jakiś wybitny, tylko ma na celu uzmysłowić Wam w jakich kręgach mniej więcej się obracam), a bawiłem się kilkanaście razy na wspomnianym dragu. Nie powiem, ryje mózg i paskudnie uzależnia, ale wszystko zależy od psychiki danego człowieka i tego, czy wie on, gdzie należy sobie wytyczyć granicę. Wprawionym intoksynatorom polecam - doznania warte grzechu - natomiast dzieciom na podobę tych z pierwszego filmiku odradzam.
Pragnę niniejszym zaznaczyć, że fakt, iż lubię sobie przyćpać, nie jest jednoznaczny z całkowitym podporządkowaniu mojego życia tzw. narkotykom. Każdy może i powinien mieć swoją opinię oraz samemu decydować o tym, co chce, a czego nie chce w życiu robić. Tyle w temacie.