Sytuacja sprzed dwóch dni.
Stoję sobie i czekam na busa. Jadłem przy tym bułkę, rzucając gołębiom co większe kawałeczki i okruszki. Traf chciał, że większość kłębiących się gołębi była koloru szarego i/lub białego. Nagle do większego kawałka, dziobanego przez wianuszek gołębi, podleciał czarny ptak - na moje oko Kawka, nie znam się - wbił się między gołębie, podpierdolił kawałek większy od swojej głowy i dziwnym pół-chodem spieprzył z nim, pozostawiając białawe ptaszki w konsternacji.
Na to jeden z gapiów, którzy stali obok i obserwowali akcję:
- Widać, że czarnuch
Stoję sobie i czekam na busa. Jadłem przy tym bułkę, rzucając gołębiom co większe kawałeczki i okruszki. Traf chciał, że większość kłębiących się gołębi była koloru szarego i/lub białego. Nagle do większego kawałka, dziobanego przez wianuszek gołębi, podleciał czarny ptak - na moje oko Kawka, nie znam się - wbił się między gołębie, podpierdolił kawałek większy od swojej głowy i dziwnym pół-chodem spieprzył z nim, pozostawiając białawe ptaszki w konsternacji.
Na to jeden z gapiów, którzy stali obok i obserwowali akcję:
- Widać, że czarnuch