@up -
Po pierwsze - granaty. Albo wymieniasz osłonę na kulkę, albo urywa ci nogi.
Po drugie - prędkość natarcia - pchaj 200-300m coś, co waży pewnie powyżej 100kg po zwykłym, trawiastym boisku (odpowiednik niezrytego terenu, choć mało takiego było). Panowie po drugiej stronie ściągają sobie w międzyczasie posiłki i piją herbatę.
Po trzecie - koordynacja - jak już dotrzesz do linii przeciwnika, musisz to w pizdu zostawić i walczyć na mały dystans. Ty właśnie przeleciałeś pole z ponadstukilową tarczą, przeciwnik sobie siedział i odpoczywał (no i jego kumple już dobiegli i czekają razem z nim).
Po czwarte - zasieki - tam było od kija drutów kolczastych, dziur, palików i innego szajstwa. Nawet piechota bez "tarcz" musiała sobie wycinać ścieżki. Wyobraź sobie, że takie gówno ci się zaplącze w elastyczne druty.
Zwróć uwagę na opisy w szturmów np. w "Cienkiej czerwonej linii". Zazwyczaj nie było dużego problemu dobiec do linii przeciwnika i skuć parę mord (a nawet nakraść puszek z szamą), nawet jak straty przy tym były 10-20%. Problem było to cholerstwo utrzymać, bo to linia przeciwnika - Twoje posiłki zapierdalają przez pole, a posiłki wroga są prawie na miejscu i zanim dostaniesz wsparcie, to ci okop odbiją.