Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Przecież można rozciąć czaszkę profesora i tam jest mózg tak to można udowodnić.
Od razu rozcinać czaszkę byś chciał... profesor jest człowiekiem, każdy człowiek ma mózg(zaobserwowane u wielu ludzi, którzy mieli rozcinane czaszki), jeśli nie ma mózgu to nie żyje. Profesor żyje, więc ma mózg, proste.
Btw. "Profesor osunął się bezwładnie na krzesło" - umarł czy co? : P
Odnosząc się do samej argumentacji, nie można powiedzieć, że zło jest brakiem dobra, ponieważ musielibyśmy być w stanie to dobro jakoś zmierzyć i udowodnić, że gdy dobra nie ma to jest zło.
Poza tym wnioskowanie to sugerowałoby, że zajebiście mocno wierzący człowiek, poświęcający całe swoje życie dla innych, żyjący zgodnie ze wszystkimi przykazaniami, nie jest zdolny do popełniania złych czynów, ponieważ jest dobry, co wyklucza obecność zła. Co oczywiście nie jest prawdą, bo każdy jest w stanie być złym człowiekiem i wcale nie jest to takie trudne, ba, nawet łatwiejsze niż bycie dobrym.
Jeśli zaś przyjmiemy, że obecność dobra nie wyklucza obecności zła to dochodzimy do sprzeczności, ponieważ dobro jest wynikiem obecności boga, zaś zło jest wynikiem jego braku obecności. Stąd błędny wniosek, że bóg może w kimś zarazem częściowo być i nie być, albo wychodzić momentami na spacer, czy na fajkę, żeby człowiek mógł sobie pogrzeszyć.
Pomijam tutaj też typowo medyczne zagadnienia, że np. zło może być powodowane jakąś chorobą psychiczną/fizyczną.
Poza tym nie można bezsprzecznie przypisać odpowiedzialności za dobro(czymkolwiek by nie było) bogu, którego istnienie nie zostało nawet udowodnione. W tej sytuacji student wykazał się brakiem konsekwencji, ponieważ powołuje się na dowody naukowe, takie jak istnienie temperatury, czy też obecność światła. Równie dobrze mógłby twierdzić, że istnieje taka substancja jak "dobrnik", którego ilość w organizmie jest miarą dobroci człowieka, po czym stwierdzić, że nauka nie jest w stanie jeszcze zaobserwować tej substancji, ponieważ nie posiada odpowiednich do tego przyrządów.
Niech mi teraz ktoś udowodni, że w człowieku, które całe swoje życie był nieskazitelnie dobry, pomagał wszystkim i nieskończenie wierzył w boga... tego boga nie ma, ponieważ zabił on mężczyznę, który napadł na jego rodzinę, albo zachorował na nieuleczalną chorobę. Wg. chrześcijan, choroby są konsekwencją tego, że Adam i Ewa zjedli sobie jabłko z zakazanego drzewa, przez co bóg się na nich obraził, wywalił z raju i sprowadził na nich wszelkie kurestwa, które do tej pory gnębią naszą cywilizację. Dokładnie tak jest, ludzie umierają, nie dlatego, że boga w nich nie ma, ale dlatego, że stwierdził on iż będzie się mścił na wszystkich ludziach, przez wszystkie czasy, za to że dwójka debili zjadła sobie jabłuszko... ale... uwaga! To nie jest dowodem na złą naturę boga, ponieważ zło nie istnieje. Co więcej, jeśli bóg morduje masowo pierworodnych synów, zsyła plagi, niszczy całe miasta, czy też zalewa cały świat, bo mu coś nie pasuje, to to też nie jest zło, ponieważ dotyczy boga.
Jednakże... gdybym to ja zabił wszystkich synów pierworodnych, gnębił swojego najlepszego przyjaciela, zabił mu żonę, dzieci, odebrał dorobek życia, po czym zabiłbym też jego, zniszczył parę miast, po czym wymyślił sposób na to by zalać całą naszą planetę, to ja byłbym ZŁY. Ale bóg nie jest. Bóg jest za to pełen dobra, miłości i zrozumienia.
Btw. bóg jest tak dobry, że od początków dziejów zsyła ludzi, którzy mu się nie podobają do miejsca, gdzie przez całą wieczność będą cierpieć męczarnie.
Ale nie, tutaj też można powiedzieć, że bóg wcale ich nie zsyła na wieczne cierpienia, że sami sobie na to zasłużyli, bla bla bla. Wcale nie, skoro nie było w ich sercach boga, który powstrzymywałby ich przed czynieniem zła, to wcale nie zasługują oni na tak surową karę. To jest jedynie uciekanie od odpowiedzialności, ponieważ bóg mógłby się nad nimi wszystkimi zlitować, skoro jest taki miłosierny, i przyjąć ich do nieba... a co za tym idzie zagościć w ich sercach i sprawić, że będą dobrzy.
Tutaj pojawia się nowy wniosek. Gdyby ów bóg wkroczył do serca każdego człowieka, to wszyscy byliby dobrzy i nikt by nie cierpiał, ale bóg zamiast tego woli aby istnieli ludzie źli i wyżywali się na tych dobrych. Gdyby tak bardzo mi zależało na tym by wszyscy byli szczęśliwi i miałbym możliwość sprawić by tak było, to bym tego dokonał, bóg tego nie dokonuje, bo co? Bo mu się nie chce wkroczyć w serca wszystkich ludzi? Nie no... bo boga trzeba do serca wpuścić... same problemy...
No, ale wróćmy do tego co napisałem wcześniej, tego jak bóg mordował i takie tam. Powodem dyskusji było stwierdzenie, że zło nie istnieje i jest jedynie rezultatem braku boga, gdyby tak było, gdyby bóg był nieskończenie dobry, to nie byłby w stanie zabijać niewinnych dzieci. Dlaczego? Bo musiałoby go w nim samym nie być, żeby mógł dopuścić się takiego bestialstwa.
Widzicie ten absurd?
Rzucanie kłód pod nogi na zasadzie "zło nie istnieje, jest tylko brak dobra, który jest brakiem boga w sercu" jest totalnie bez sensu, bo jeśli odniesiemy to do samego boga, to otrzymujemy jakieś absurdy. No ale oczywiście przyjdzie mi tu ktoś i powie za moment, że nie mamy prawa oceniać boga... i chuj- po dyskusji.
Dla tych co się jarają, że to Albert Einstein... i co z tego? Jeśli jakiś naukowiec stwierdza, że bóg istnieje, to jest to dowodem na istnienie boga? A co jak jakiś naukowiec stwierdzi, że bóg nie istnieje? Jest to wtedy dowodem na nieistnienie boga?
Jaracie się tym jak małe dzieci, nie trzeba mieć większej wiedzy, by wiedzieć, że nawet geniusz się może mylić. Ba, wystarczy popatrzeć sobie na niektórych autystyków, którzy są w stanie liczyć jak kalkulator, a nie potrafią poprawnie się przedstawić, o ile nie przeszli wieloletniego szkolenia dla autystyków...
"fake, student kłóci się z profesorem."
Widać, żeś na studiach nie był, albo chodziłes bo musiałeś. I to nie kłótnia a dyskusja które u mnie na Uniwerku były na porządku dziennym, bo studenci myśleli i wdawali się w owe dyskusje. Bo studiować tzn uczuć się myśleć. Człowiek wykształcony to m.in. taki, kto umie wdać się w dyskusję popartą argumentami a nie, jak to nazwałeś - kłócić się.
Ogólnie rzecz ujmując, historyjka fajna i ciekawa.
Kurwa, jednakże ja jestem aż tak głupi, że nie potrafię zacytować postu z sadola i muszę robić to w taki sposób jak widać powyżej.
Karny kutas za wrzucanie pseudointelektualnego bełkotu na sadola.
What a shame!
2.w tym proreligijnym rozumowaniu jest tak w chuj dużo blędów że aż szkoda czasu na tlumaczenie
Jest to sztandarowy tekst, który przewija się w większości uczelni wyższych - tych sensownych. Ja zapoznałem sie z nim na folozofii u prof. Wiercińskiej (pozdrawiam ) o ile mnie już pamięć nie myli.
I gwoli ścisłości, tym drugim studentem był ponoć Albert Einstein, który to podobno po tym fakcie napisał w 2921 roku książkę "Bóg a nauka".
Salode na wykłady a nie tylko kurty, chuje i pierdolenia mi tutaj rzucać. Dokształcić sie a nie...
poprawka, w 1921 roku a nie 2921. Mi sie w jedynkę nie przycelowało
I rozbiło mnie to, ze ktos tu się z tym spotkał wcześniej... gdzieś na internecie i uznał to za idiotyzm dla gimbusów
Dla tych którym nie chce się czytać - wersja wideo:
Nosz kurwa niemiecki film z angielskimi napisami :/
no to teraz, moi drodzy Sadole, wykształceni itp.
Jest to sztandarowy tekst, który przewija się w większości uczelni wyższych - tych sensownych. Ja zapoznałem sie z nim na folozofii u prof. Wiercińskiej (pozdrawiam ) o ile mnie już pamięć nie myli.
I gwoli ścisłości, tym drugim studentem był ponoć Albert Einstein, który to podobno po tym fakcie napisał w 2921 roku książkę "Bóg a nauka".
Salode na wykłady a nie tylko kurty, chuje i pierdolenia mi tutaj rzucać. Dokształcić sie a nie...
poprawka, w 1921 roku a nie 2921. Mi sie w jedynkę nie przycelowało
W ewolucję i istnienie mózgu nie trzeba wierzyć, ponieważ mamy dowody i wiemy, że zarówno zjawisko ewolucji zachodzi wręcz na naszych oczach i to samo tyczy się mózgu. Bez istnienia mózgu nasze ciało nie mogłoby funkcjonować, odczuwamy jego obecność w wypadku bólu (nie samego mózgu, ale opon mózgowych) a jeśli chcesz naoczne dowody jego istnienia to zajrzyj na Harda. Z kolei ewoluujemy zauważalnie cały czas, czego dowodem jest na przykład zmiana postury i wielkości człowieka w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu wieków ze względu na różny rozwój cywilizacyjny (nawet w tak niedawnym okresie jak początki średniowiecza ludzie byli zwykle kilkanaście-kilkadziesiąt cm niżsi niż dzisiejsi oraz posiadali bardziej krępą i masywną budowę ciała i to samo tyczy się starożytności, gdzie rzymscy legioniści stojący w pierwszych szykach formacji posiadali do 180 cm wzrostu i byli uważani za olbrzymów, którzy mieli osłaniać resztę). Nawet w dzisiejszych czasach nie trudno o dowody ewolucji - wirusy, np. HIV, który wciąż ewoluuje w ciele nosiciela przechodząc kolejne mutacje lub zmiany pokrywy porostowej drzew w wyniku wzrostu uprzemysłowienia na danym terenie. Zresztą jeśli można zgodzić się z tezą iż "ciemność" tak naprawdę nie istnieje, bo jest tylko przenośnią małej ilości światła to nie można zgodzić się w tym wypadku co do zła, że jest to brak lub mała ilość Bożej miłości. Zło wynika z nienawiści/agresji a to są uczucia/zachowania oddzielne od miłości. Równie dobrze mogę powiedzieć, że miłość to brak nienawiści - typowe masło maślane i zagranie na poziomie "to udowodnij, że Boga nie ma!".
I rozbiło mnie to, ze ktos tu się z tym spotkał wcześniej... gdzieś na internecie i uznał to za idiotyzm dla gimbusów
Oczywiście, że większość tego tekstu to idiotyzm, Panie filozofie, i to nawet jeśli napisał go Einstein (co w sumie nie jest dziwne patrząc, że napisał go prawie 100 lat temu, bo jest on po prostu nieaktualny).
i dalej ciepło to 1 a zimno to tez 0 (zero a nie -1)itp itd
wychodzi ze szatana nie ma !!!!!!i pieklą tez nie ma ,a żeby nie było za prosto to można ciągnąc dalej/
jeżeli cofnę się w czasie, i zabije mojego dziadka to się nie urodzę, a jak się nie urodzę to się nie cofnę w czasie i nie zabije mojego dziadka proste nie ? to jest tak zwane pie.... nie kotka za pomocą młotka albo fizyka kwantowa pozdro
To samo tyczy się Boga. Można pokazać teraz w tej chwili, że Bóg jest? Nie! Można jedynie wydedukować na podstawie obserwacji - cudów. Jaki naukowiec wytłumaczył cud w hiroszimie? Żaden. I tym sposobem myśląc można wydedukować, że Bóg istnieje. Bo ludzie, którzy przeżyli twierdzili, że się do niego modlili.
Teraz ktoś powie, że przecież można bez rozkraiwania udowodnić, że ma się mózg. No spoko. Z dało się 50 lat temu? 100?
Teraz nie można udowodnić, że Boga nie ma. A może za te 50 lat, 100 lat będzie się dało...
A pan profesorek nie błysnął z tym "Czy widziałeś Jezusa" - Jezus to postać historyczna taka sama jak Napoleon czy Piłsudski
Wybacz ale nie ma miejsca dla Jezusa w kanonie postaci historycznych. Obstawiałbym go raczej jako postać mitologiczną na wzór Herkulesa czy Promoteusza.
To samo tyczy się Boga. Można pokazać teraz w tej chwili, że Bóg jest? Nie! Można jedynie wydedukować na podstawie obserwacji - cudów. Jaki naukowiec wytłumaczył cud w hiroszimie? Żaden. I tym sposobem myśląc można wydedukować, że Bóg istnieje. Bo ludzie, którzy przeżyli twierdzili, że się do niego modlili.
Ja uważam, że przy tej ilości budynków które zostały zniszczone po zrzucie bomby atomowej, nastąpił wyjątek od reguły i w wyniku sporej statystyki (w chuj budynków zniszczonych) oraz pseudolosowości ruchu atomów/promieniowania/fal uderzeniowych / chuj wie czego nastąpił wyjątek od reguły, który sprawił , że budynek ustał pomimo tego , że reszta okolicy została zmieciona z powierchni ziemi. Jeśli szansa na wygranie w lotka wynosi 1 do prawie 14 milionów, a pomimo tego ktoś trafi liczby to uznasz to za cud czy matematycznie szczęście ?
Pierdolita! Mówicie, że da się udowodnić, że profesor ma mózg. A mógł to zrobić w tej chwili? Pokazać? Nie! Można było jedynie wydedukować na podstawie obserwacji - zdolności myślenia.
Łatwo udowodnić że ma mózg - badanie tomografią komputerową.
Z jednej strony mówicie, że chodzi o wiarę a z drugiej gadacie, że może za 50,100 lat będzie można udowodnić istnienie... po co te zabawy? - -' A możemy np. stwierdzić, że boga nie ma, a za 50 czy 100 lat jak ktoś udowodni, że jest, to ludzie stwierdzą, że wcześniej się mylili?
Profesor mógł udowodnić w tej chwili, że ma mózg, ale najwyraźniej nie zależało mu na tyle, by rozpierdolić sobie głowę, aby przekonać jakiegoś studenta niedowiarka.
Znajdź mi jedną pracę naukową na temat cudu w hiroszimie.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów