Ładne parę lat temu chlaliśmy na terenie tego domu, trochę się poszwendaliśy, był w trochę lepszym stanie niż teraz, nie było jeszcze węzła komunikacyjnego oplatającego południwą obwodnicę Krakowa, dach był w dużo lepszym stanie, ogrodzenie szczelniejsze itp. Byliśmy we czterech i kilka flaszek wódki, zaczęły śpiewy, dowcipy - jednym słowem polska impreza, jednak została zakończona około północy, bezczelnym wtargnięciem sąsiada zza miedzy który kazał nam wypierdalać bo mu dziecko budzimy.
Poszliśmy do domów, lecz ferelny dom spełnił swe mroczne zadanie na następny dzien mieliśmy kaca jak diabli