Za rządów gen. Francisco Franco w Hiszpanii ofiarami nielegalnych adopcji mogło paść nawet 300 tys. dzieci. Początkowo reżim nie ukrywał swoich intencji i bez ogródek odbierał pociechy "czerwonym matkom". Z czasem rozpoczęła się wielka mistyfikacja, w której uczestniczyły dyktatura, personel medyczny i kler. Przez dziesięciolecia nowo narodzone dzieci znikały, a matki były karmione kłamstwami o przedwczesnej śmierci i błyskawicznych pogrzebach. Sprawa "kradzionych dzieci" po dziś dzień kładzie się cieniem na życiu tysięcy osób w Hiszpanii, które walczą o odkrycie swojej prawdziwej tożsamości.
Ojcem doktryny "ratowania" dzieci "czerwonych matek" przed "komunistyczną patologią" był Antonio Vallejo-Nájera, szef wojskowej jednostki psychiatrycznej. W czasie pobytu w Berlinie zdobywał szlify u "najlepszych": Hansa Waltera Gruhle i Juliusa Schwalbe i Emila Kraeplina, czyli prekursorów wykorzystania eugeniki jako środka do osiągnięcia "czystości rasowej". W czasie pierwszej wojny światowej prowadził również inspekcje wśród jeńców wojennych w obozach koncentracyjnych, za co po jej zakończeniu został uhonorowany medalami od rządów w Brukseli i Paryżu.
U schyłku wojny domowej w Hiszpanii, w 1938 roku, utworzył Gabinet Badań Psychologicznych ds. Inspekcji Jeńców Wojennych w Obozach Koncentracyjnych gdzie eksperymentował na kobietach służących w szeregach Frontu Ludowego (wspierającego rząd w Madrycie) i Brygad Międzynarodowych (zorganizowanych przez Komintern). Na podstawie badań uznał, że aktywne politycznie kobiety są "moralnie zdegenerowane" i nie powinny mieć prawda do posiadania, a tym bardziej wychowywania dzieci. Uznając zwolenników komunizmu za chorych psychicznie, wysnuł też teorię o istnieniu "czerwonego genu", którego szkodliwe działanie można zminimalizować czy wręcz wyeliminować pod warunkiem "oddzielenia ziarna od plew" - odebrania komunistom potomstwa. "Totalna segregacja tych podmiotów od dzieciństwa mogłaby uwolnić kraj od tej straszliwej plagi", oceniał psychiatra.
Jego poglądy podzielała znakomita część nacjonalistów, skupionych wokół generała Franco, którzy (podobnie jak ich nazistowscy "koledzy"), żywili przekonanie o własnej wyższości rasowej. - To było niesamowite zobaczyć wszystkie listy i telegramy z gratulacjami, które (Vallejo-Nájera) otrzymał od wyższej kary oficerskiej - przyznał w rozmowie z radiem NPR profesor historii na Uniwersytecie w Barcelonie i były więzień frankizmu, Ricard Vinyes.
google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1...