Mecz o SUPERPUCHAR, 100 tysięcy ludzi na trybunach. Kibice szaleją,
wrzeszczą i ogólnie jest fajno. Wszyscy oczywiście stoją, wszyscy oprócz
jednego faceta, który zamiast patrzyć na grę, ostro się onanizuje, nie
zwracając na nikogo uwagi. W pewnym momencie ktoś to zauważa i zaczyna się
przyglądać. Potem szturcha drugiego i już po chwili duża grupa ludzi patrzy
na ostro walczącego z "klejnotem" gościa. Kilka minut później cały stadion
patrzy już na faceta, który nadal nie wie, jakie wzbudza zainteresowanie.
Nawet telewizyjne kamery się na nim skupiły. Wreszcie zawodnicy obu drużyn
zauważyli brak dopingu i tez patrzą tam gdzie wszyscy.
W końcu
-UUUUHHHH!
Facet skończył, czerwony z wysiłku, ale szczęśliwy... Schował interes,
wyciągnął papierosy i zapałki. W tym momencie widzi, ze cały stadion patrzy
w milczeniu na niego. Gościu zamiera z fajka przy ustach i zapalona zapałką,
spogląda powoli wokoło i w końcu mówi ze zrezygnowaniem:
- Niieeeee no, k...a - nie mówcie, ze tu jarać nie wolno....
wrzeszczą i ogólnie jest fajno. Wszyscy oczywiście stoją, wszyscy oprócz
jednego faceta, który zamiast patrzyć na grę, ostro się onanizuje, nie
zwracając na nikogo uwagi. W pewnym momencie ktoś to zauważa i zaczyna się
przyglądać. Potem szturcha drugiego i już po chwili duża grupa ludzi patrzy
na ostro walczącego z "klejnotem" gościa. Kilka minut później cały stadion
patrzy już na faceta, który nadal nie wie, jakie wzbudza zainteresowanie.
Nawet telewizyjne kamery się na nim skupiły. Wreszcie zawodnicy obu drużyn
zauważyli brak dopingu i tez patrzą tam gdzie wszyscy.
W końcu
-UUUUHHHH!
Facet skończył, czerwony z wysiłku, ale szczęśliwy... Schował interes,
wyciągnął papierosy i zapałki. W tym momencie widzi, ze cały stadion patrzy
w milczeniu na niego. Gościu zamiera z fajka przy ustach i zapalona zapałką,
spogląda powoli wokoło i w końcu mówi ze zrezygnowaniem:
- Niieeeee no, k...a - nie mówcie, ze tu jarać nie wolno....
______________
Jeśli zauważasz, że znajdujesz się po stronie większości, czas, byś się zatrzymał i zastanowił. - Mark Twain