Siemano, założyłem konto na sadisticu, jako zauważyłem iż część z was lubi słowa pisane. Wrzucam fragmencik tekstu ,alegorycznego opowiadania o detektywie Judaszu, który rozwiązuje sprawy makabrycznych morderstw. Będzie w niej zawarte dużo metafor sytuacyjnych, odniesien,symboli odnoszących się do psychologii tłumu , ekonomii , polityki itd blabla. Hope you enjoy it.
PS . piszę dla siebie , w stanie lekkiej nietrzeźwości przeważnie. Szczere opinie mile widdziane, nawet te "wypierdalaj" . Piszę poszczególnymi scenami z różnych rozdziałów , bo wątki będą się przepplatały . Kiedy będę gotów i jesli spotkam się z zainteresowaniem tego klimatu (bo z poniższego fragmentu nic więcej nie poczujecie ) , będę wrzucał.
I . Ostatni Biały Człowiek
Leżący na nocnej szafce telefon przerwał ciszę bezksiężycowej nocy. Na czarnym jak smoła niebie nie sposób było dostrzec żadnej gwiazdy. Deszcz zacinał w szyby salonowych okien, strugi wody spełzały leniwie na parapet. Judasz nie bez trudu otworzył oczy , wsparł się na ramieniu i zlokalizował źródło hałasu.
- Halo. Ta. Zaraz będę.
Odrzucił telefon w kąt łóżka i przetarł zaspane oczy. Wczorajszy wieczór wciąż dawał o sobie znać.
Nieprzetrawiona jeszcze wódka ,kołysała się w żołądku. Oblizał suche usta , czując posmak alkoholu.
- Bogu dzięki, chociaż o tym wczoraj pomyślałem – pomyślał wyciągając z lodówki kojąco chłodny karton soku.
Podłoga mieszkania usłana była butelkami, jedna z nich , potraktowana sążnym kopniakiem rozbiła się na ścianie salonu.
- Kurwa daj już spać ! – dobiegł uprzedzony trzema stuknięciami głos zza ściany – Ludzie rano wstają do pracy !
-Taa –westchnął detektyw łapczywie pociągając z butelki.
Jeden rzut oka na mieszkanie pozwalał stwierdzić kilka faktów o jego lokatorze. Kawalerka sama w sobie była dość dobrze usytuowana i urządzona. Jednakże w połączonym z aneksem kuchennym salonie panował zupełnie inny klimat. Lokum było mroczne , dym z tlącego się papierosa ukazywał się napotkawszy jedyne źródło światła – okap nad barem. Nocny hałas postawił na nogi również drugiego lokatora mieszkania, który patrolując kuchnię nie omieszkał upomnieć się o jedzenie. Judasz napełnił różową miskę karmą.
- Tylko nie zeżryj wszystkiego na raz, nie wiem kiedy wrócę. – skwitował.
Judasz nie przyjmował zbyt często gości. A przynajmniej nie zapraszał nikogo na herbatę czy kawę. Nie odwiedzała go raczej kobieta z rodzaju tych kobiet, które zabiera się na spacer , do kina , czy na koncert. Takim kobietom kupuje się kwiaty , zamieszkuje razem i zakłada rodzinę, zabiera się na święta do rodziców. Apatycznego i leniwego mężczyznę stać było co najwyżej na spotkaną w klubie małolatę. Taka też uprzedniego wieczoru , upojona alkoholem niczym świnia paszą , w stylu kopciuszka zostawiła wiszące wdzięcznie na oparciu fotela pończochy.
PS . piszę dla siebie , w stanie lekkiej nietrzeźwości przeważnie. Szczere opinie mile widdziane, nawet te "wypierdalaj" . Piszę poszczególnymi scenami z różnych rozdziałów , bo wątki będą się przepplatały . Kiedy będę gotów i jesli spotkam się z zainteresowaniem tego klimatu (bo z poniższego fragmentu nic więcej nie poczujecie ) , będę wrzucał.
I . Ostatni Biały Człowiek
Leżący na nocnej szafce telefon przerwał ciszę bezksiężycowej nocy. Na czarnym jak smoła niebie nie sposób było dostrzec żadnej gwiazdy. Deszcz zacinał w szyby salonowych okien, strugi wody spełzały leniwie na parapet. Judasz nie bez trudu otworzył oczy , wsparł się na ramieniu i zlokalizował źródło hałasu.
- Halo. Ta. Zaraz będę.
Odrzucił telefon w kąt łóżka i przetarł zaspane oczy. Wczorajszy wieczór wciąż dawał o sobie znać.
Nieprzetrawiona jeszcze wódka ,kołysała się w żołądku. Oblizał suche usta , czując posmak alkoholu.
- Bogu dzięki, chociaż o tym wczoraj pomyślałem – pomyślał wyciągając z lodówki kojąco chłodny karton soku.
Podłoga mieszkania usłana była butelkami, jedna z nich , potraktowana sążnym kopniakiem rozbiła się na ścianie salonu.
- Kurwa daj już spać ! – dobiegł uprzedzony trzema stuknięciami głos zza ściany – Ludzie rano wstają do pracy !
-Taa –westchnął detektyw łapczywie pociągając z butelki.
Jeden rzut oka na mieszkanie pozwalał stwierdzić kilka faktów o jego lokatorze. Kawalerka sama w sobie była dość dobrze usytuowana i urządzona. Jednakże w połączonym z aneksem kuchennym salonie panował zupełnie inny klimat. Lokum było mroczne , dym z tlącego się papierosa ukazywał się napotkawszy jedyne źródło światła – okap nad barem. Nocny hałas postawił na nogi również drugiego lokatora mieszkania, który patrolując kuchnię nie omieszkał upomnieć się o jedzenie. Judasz napełnił różową miskę karmą.
- Tylko nie zeżryj wszystkiego na raz, nie wiem kiedy wrócę. – skwitował.
Judasz nie przyjmował zbyt często gości. A przynajmniej nie zapraszał nikogo na herbatę czy kawę. Nie odwiedzała go raczej kobieta z rodzaju tych kobiet, które zabiera się na spacer , do kina , czy na koncert. Takim kobietom kupuje się kwiaty , zamieszkuje razem i zakłada rodzinę, zabiera się na święta do rodziców. Apatycznego i leniwego mężczyznę stać było co najwyżej na spotkaną w klubie małolatę. Taka też uprzedniego wieczoru , upojona alkoholem niczym świnia paszą , w stylu kopciuszka zostawiła wiszące wdzięcznie na oparciu fotela pończochy.