Polska nigdy nie była krajem wysoko rozwiniętym. Począwszy od XVI - XVII wieku Europa pod względem gospodarczym dzieliła się na rolnicze kraje na wschód od Łaby i rozwinięte, mieszczańskie (późnej przemysłowe) państwa na zachód od tej linii.
Polska z kraju rolniczego przekształciła się w kraj przemysłowo-rolniczy mniej więcej w latach 70-tych ubiegłego stulecia, po intensywnej, planowej industrializacji. W II Rzeczypospolitej - gdy w Stanach Zjednoczonych rozwijała się masowa motoryzacja - polscy chłopi mieszkali w chatach bez bieżącej wody, elektryczności, kanalizacji i przeważnie chodzili boso. Powszechny był też analfabetyzm.
W Polsce Ludowej uzyskaliśmy bezpłatną służbę zdrowia i edukację, zlikwidowano też bezrobocie.
Kierunek emigracji zarobkowej z Europy Środkowej i Wschodniej jest ten sam od XIX wieku - zawsze do państw wyżej rozwiniętych, gdzie można uzyskać wyższa płacę. Ludzie z przeludnionych wsi emigrowali za chlebem do miast, a kiedy nie mogli znaleźć tam pracy, wyjeżdżali do państw uprzemysłowionych. Z kapitalistycznej II RP ludzie też emigrowali w poszukiwaniu pracy lub wyższej płacy do Ameryki Północnej, Niemiec, Francji itp, a nie do kapitalistycznej Rumunii, Bułgarii, Jugosławii, a nawet nie do Grecji, Hiszpanii, Irlandii czy Włoch. Nawet obecnie ludzie z biedniejszych, peryferyjnych krajów UE emigrują do zamożniejszych państw Unii lub do USA.
Co to za stwierdzenie, że II Rzeczpospolita Polska i Polska Ludowa to zupełnie inne czasy? 6 lat to nie jest długi okres. Polska Ludowa znalazła się w jeszcze gorszej sytuacji w wyniku wyniszczenia kraju wojną. Nic nie wskazuje na to, by II RP poradziła sobie z problemem analfabetyzmu w dalszej perspektywie. Nie wskazuje na to chociażby dynamika spadku poziomu analfabetyzmu. - W 1921 r. niepiśmiennych było 33,1% dorosłych Polaków, w 1931 r. -23,1%. W przede dniu upadku II RP były całe obszary (głównie w województwach wschodnich), na których poziom analfabetyzmu wynosił ponad 50%. Tak więc II RP nie poradziła sobie z analfabetyzmem przez 21 lat, podczas gdy Polska Ludowa rozgromiła analfabetyzm w przeciągu lat dwóch (1949-51).
Stwierdzenie, że Polska Rzeczpospolita Ludowa rozwijała się wolniej aniżeli reszta świata jest mylne. Średnioroczne tempo wzrostu gospodarczego było na stabilnym poziomie. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę fakt, iż w pewnym stopniu dokładaliśmy się do gospodarki Związku Radzieckiego a także trudności obiektywne ograniczające nasz rozwój: CoCom i inne embarga na zachodnie technologie, zima stulecia 1978/1979 itp. Podobnie gospodarka Związku Radzieckiego nieustannie pięła się do góry. Od początku powstania Związku do jego rozpadu średni wzrost wynosił ok. 15% (żadne zachodnie państwo nie rozwijało się w takim tempie przez tak długi okres czasu). W latach 1929-1933, gdy większość państw Europy miała spadek gospodarczy, produkcja w ZSRR wzrosła o ponad 250%. W roku 1960 produkcja Związku Radzieckiego wynosiła zaledwie 55% produkcji Stanów Zjednoczonych, natomiast już w 1980 roku stanowiła 80%. To dowód na to, że Związek Radziecki rozwijał się szybciej niż nawet Stany Zjednoczone.
Plan Marshalla zakładał stworzenie z Polski kraju typowo rolniczego. Utrwalał on przedwojenny podział na uprzemysłowiony zachód i rolniczo-surowcowy wschód. Więc co z tego, że być może łatwiej odbudowalibyśmy domy, drogi i koleje? W dalszym ciągu bylibyśmy krajem rolniczym, bez rozwiniętego przemysłu, bardziej niż kiedykolwiek uzależnionym od innych. A przecież bez uprzemysłowienia nie ma postępu technicznego, nowych technologii. Warunkiem otrzymania pomocy z tego planu było też otworzenie kraju na penetrację kapitału Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz utrzymanie gospodarki wolnorynkowej - ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego. Plan Marshalla był więc nie do zaakceptowania nie tylko przez władze państwowe (początkowo go przyjęły, na szczęście wycofały się), ale także przez odpowiednik przedwojennych władz, Rząd RP na Emigracji, który również chciał uprzemysłowienia Polski.
Skoro mowa o braku suwerenności, przyjęcie pomocy Stanów Zjednoczonych Ameryki powodowało również jej utratę, tylko na rzecz innego supermocarstwa zamiast Związku Radzieckiego. W krajach zachodnich Armia Stanów Zjednoczonych stacjonowała jeszcze liczniej i miała jeszcze większy arsenał aniżeli Armia Radziecka w krajach Bloku Wschodniego. Warto również zanotować, że część amerykańskiej „pomocy” miała postać wysoko oprocentowanych kredytów – np. jeszcze w 1969 r. odsetki z planu Marshalla stanowiły 62% zadłużenia zagranicznego Irlandii. Po II Wojnie Światowej świat został podzielony, nie było możliwości zachowania pełnej suwerenności.
Jaki rozwój nastąpił w latach 90.? To, że mamy telefony komórkowe i internet czy chociażby lepiej rozwiniętą medycynę nie świadczy o postępie technologicznym który dokonuje się niezależnie na całym świecie. I wcale nie ruszył on z kopyta na początku lat 90., bo przez pierwsze lata gospodarka Polski zmniejszyła się bardziej niż po wybuchu II Wojny Światowej. Przez pierwsze 3 lata był spadek gospodarczy, np. w 1991 roku wynosił on -7,1%. Dopiero w II dekadzie "wolnej" Polski udało się dogonić poziom z lat 70. Z resztą wskaźniki ekonomiczne bynajmniej nie świadczą o rozwoju społeczno-gospodarczym. Tokiem wskaźników ekonomicznych myśli Leszek Balcerowicz, według którego w kilka lat jesteśmy w stanie dogonić gospodarkę Niemiec, wprowadzając jego "rozwiązania". Być może, ale oczywiście nie ma on na myśli rzeczywistego poziomu życia Polaków. A ten uległ pogorszeniu i jest to odczucie stwierdzone "na gruncie" w życiu rzeczywistym, żadne wskaźniki ekonomiczne tego w pełni nie oddają. Wystarczy spojrzeć na listę krajów publikowaną przez "The Economist", który grupuje je wg kryterium w którym kraju najlepiej się urodzić. W 1988 roku zajmowaliśmy 23. miejsce. W 2013 zajęliśmy 33. miejsce.
Jaką dziś mamy suwerenność, skoro organ międzynarodowy na który mamy niewielki wpływ decyduje o tym, że zamyka się poszczególne polskie zakłady, np. stocznie? Czy w czasach Polski Ludowej ktoś decydował, chociażby w ramach Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej o tym, który zakład może działać w Polsce a który nie?
Kartki na jedzenie i inne produkty wprowadzono dopiero po 1980 roku (z wyjątkiem cukru), kiedy gospodarka zaczęła się chylić ku upadkowi i później następującej restauracji kapitalizmu. Mówi się, że w sklepach był tylko ocet, ale "dziwnym trafem" nikt wtedy nie głodował a roczne spożycie mięsa na osobę było o 7,5 kg większe niż obecne. Dziś półki sklepowe są pełne, ale co z tego, skoro mało kogo stać na większe zakupy. Warto zwrócić też uwagę na inne kraje demokracji ludowej w tamtym okresie, które nie musiały wprowadzać reglamentacji jak np. Węgry, a przecież miały ustroje zbliżone do Polski. Podobnie rzecz ma się ze swobodą przemieszczania - przykładowo do Jugosławii mógł przyjechać każdy chętny i każdy chętny mógł z niej wyjechać. Mimo to nie było tam fali masowej emigracji, a przecież i w Jugosławii ustrojem był socjalizm realny. Co do prześladowania ludzi za poglądy, warto zauważyć, że w Polsce Ludowej można było krytykować swojego pracodawcę bez konsekwencji. Dziś taka krytyka kończy się niemal natychmiastową utratą pracy, nawet w przypadku przedsiębiorstw Skarbu Państwa. Jest to więc kolejny krok wstecz, jeden z wielu w szarej kapitalistycznej rzeczywistości.
Kolejny raz potwierdza się stara prawda, że największym wrogiem socjalizmu jest głupota. Dlatego właśnie kapitalistyczna Polska wyhodowała pokolenie niedouczonych idiotów.