Podczas podróży tramwajem zauważyłem dziwne zjawisko. Otóż na jednym z miejsc siedział pedał albo hipster, chuj go tam wie. Tradycyjnie: glany HD, obcisłe czarne rurki podwinięte do kolan, wysokie czarne skarpetki wychodzące ponad buty, obcisła i za krótka czarna kurtka z plastiku imitującego skórę, pod spodem czerwona koszula w kratkę zapięta na ostatni guzik, czarna czapeczka umiejscowiona na czubku głowy (tak że przed zimnem nie ochraniała nic), białe wielkie okulary (co dziwnego nie były to Raybany), noga na nogę, jedna dłoń na kolanie a w drugiej obowiązkowo Iphone. A! Zapomniałbym... W nosie oczywiście kolczyk, taki jak krowy mają. Myślę sobie pedał jakiś na bank.
Ale co najważniejsze. Na twarzy miał dwa ogromne siniaki, rozciętą brew i wargi, podbite oko i rozbite jedno szkiełko w okularach. Wyglądał jak po naprawdę solidnym wpierdolu. I teraz przyznać się sadole, kto jest z Poznania i tępi hipsteriadę?