Też się dopierdolę do Bongmana, co mi szkodzi.
Jak u ciebie w Sosnowsi się nie pali w piecach to już wiem, dlaczego ludzie stamtąd są tacy pojebani. Jakby mi wiało po dupie przez cały rok, to też bym z miejsca rozum stracił. Jeżeli uważasz, że w centralnym ogrzewaniu piec stoi gdzieś w mieszkaniu to również pozdrawiam. Dobry system CO wygląda jak osiedlowa kotłownia, tylko na mniejszą skalę. Jak się ma dobre wkłady kominowe, to wystarczy przed sezonem grzewczym szczotę na łańcuchu wrzucić i spokój (zresztą u mnie na Śląsku całe lata nikt o tym nawet nie słyszał, w kominie zbierał się syf, aż się zapalał od ciepła i z zakończenia na dachu leciał niezły płomień - nikt się tym specjalnie nie przejmował, wypaliło się i też był spokój). Czym by się w piecu nie paliło, i tak jest ryzyko powstania czadu, trzeba było uważać na chemii.
Spalanie węgla w za małej ilości tlenu:
2C + 2O
2 =
2CO + ciepło
Spalanie ropy w za małej ilości tlenu (jako, że ropa jest mieszaniną wielu węglowodorów, w reakcji można użyć dowolnego, spalanie przebiega tak samo)
C
10H
22 + 10O
2 =
9CO + 11H
2O + ciepło
i analogicznie spalanie gazu ziemnego,
który jest przyczyną większości zaczadzeń.
2CH
4 + 3O
2 =
2CO + 4H
2O +ciepło
A koledzy, którzy piszą, że "mieli piec, ale przeszli na centralne", mam jedno pytanie. Czy centralne ogrzewanie nie jest kurwa opalane piecem?