18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (5) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: 47 minut temu
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Koniec jazdy - teraz popularne
Niby każdy wie jak to się robi, w szkole uczyli, ale jak przyjdzie co do czego to czy w stresie każdy zachowa się tak jak powinien?

Ta historia to dowód na to że sadystyczna ciekawość nie jest jakimś zwyrodnieniem i np. oglądanie filmików wypadków z działu harda pozwala wyciągać wnioski i uczyć. Każdy se myśli że chciałby być świadkiem wypadku, skoro i tak się wydarzają, to dość nadzwyczajne widzieć to na żywo (te opowieści znajomych gdy widzieli jakąś "akcję"). Te filmiki po części umożliwiają bycie świadkiem i obserwowanie różnych skrajnych zdarzeń.

Wczoraj trafiła mi się 1szy raz w życiu sytuacja ratowania człowieka, i nie wiem czy zachowałbym się tak samo, gdyby nie to, że 2 tyg temu wku*wiony postawą ludzi z kilku filmików wygooglowałem i przejrzałem info na temat udzielania 1szej pomocy, tak dla przypomnienia. Na harda ogólnie zaglądałem do tej pory kilka razy, ale te 2 tyg temu troche się wciągnąłem i przejrzałem chyba z 10 stron z działu wypadki.

Najbardziej podniosły mi ciśnienie m.in. 2 filmiki:

http://www.sadistic.pl/chinska-pierwsza-pomoc-vt96740.htm
http://www.sadistic.pl/telepatyczna-reanimacja-motocyklisty-vt85724.htm

Są to 2 najczęstsze zachowania:

1. Brak działania - spowodowane albo paraliżującym strachem, szokiem, albo olaniem sprawy! (za co można stanąć przed sądem).
2. Brak wiedzy co zrobić - co widać na filmiku z dzieckiem, który jest totalną masakrą, policja próbująca "COŚ" zrobić, naciskają czasem mostek jakby chcieli robić masaż serca, i biegają z nim w kółko na plecach.

Co jeśli Ty będziesz świadkiem takiej sytuacji? jesli to ktoś obcy pal licho, a jeśli znajomy? A jeśli bliski? Jeśli będzie Cię stać jedynie na darcie mordy i szarpanie to sobie tego nie wybaczysz. A pamiętaj że ktoś obcy dla Ciebie jest dla kogoś innego bliskim, więc chciałby żebyś pomógł, albo co jeśli Ty będziesz leżał? To taki je*any obywatelski obowiązek!!

Wczoraj W restauracji starszy facet zadławił się stekiem. Byłem w innej części lokalu i przybiegłem słysząc panikę i krzyki. Wbiegam na piętro a tam koleś siedzi sztywny, już siny na twarzy, już minimalnie wydaje dźwięk z krtani. Jego baba lamentuje "no przekręci się już", pytam do baru o karetkę, mówią że już wezwali, baba nie wie co robić stoi i woła do niego i do innych, usłyszałem kolesia stojącego przy nim "ale co ja mam zrobić?", i ogólnie sytuacja klarowała się tak że czekamy na karetkę i nikt go nie rusza.
Wbiegłem tam chwyciłem za szyje - koleś nie oddychał, ani nie miał tętna, wyglądał już jak trup, jeszcze chwila i zacznie stygnąć. Ściągnąłem go na plecy, zacząłem robić masaż serca - 30 naciśnięć, przymierzyłem się do wdechu ale poczułem że powietrze nie weszło (opór, zapchana droga oddechowa), przechyliłem go na bok, wyciekła tylko ślina, zacząłem kolejną serię masażu serca i koleś nagle zajęknął (krew się przetoczyła, organizm próbował wziąć wdech), na całe 20-30 osób świadków przybiegł jeden - kucharz. Unieśliśmy tułów faceta (był masywny i mega ciężki), koleś zaczął ściskać go w brzuchu, pod mostkiem. Po kilku razach znów na glebę, sięgnął ręką w gardło i wyciągnął facetowi wielki kawałek steka. Szybko kolejna seria masażu serca i nagle facet zaczął harczeć. Znów na bok, i zaczął oddychać - bardzo ciężko, ale był harczący wdech i wydech. Ustawiliśmy go w bocznej ustalonej, karetki dalej nie było, minęło jeszcze 3-5 minut i wpadli ratownicy (łącznie po około 10 minutach), dali mu jakiś zastrzyk (pewnie adrenalina), tlen (mówili że ma bardzo niskie ciśnienie), no i po paru minutach koleś jakby odzyskał przytomność i zaczął jęczeć, ale i tak nie kontaktował i nie reagował na ratowników. Po kolejnych minutach załadowali go na łóżko, znieśliśmy go w chyba 6 osób (z piętra trzeba było go przez poręcze na wyprostowanych rękach nad głową przenieść). Pomogłem też przy tym, no i pojechali.

Z tyłu słyszałem teksty „panowie należą się wam medale”, „kawał dobrej roboty” i inne podziękowania.

Ręce trzęsły mi się jeszcze przez jakieś 10 minut, potem się już uspokoiłem

Niewątpliwie do przyjazdu karetki koleś dawno by umarł, a i tak nie wiadomo czy przez kilkuminutowe niedotlenienie nie doszło już do uszkodzeń w mózgu. Mam nadzieje że tylko potrzymają go na obserwacji i wypuszczą, a gościu dalej będzie cieszył się swym jestestwem.

Myślę że gdyby nie kucharz to sam bym go nie odratował, ale na następny raz będę jeszcze lepiej przygotowany.

Więc teraz zapie*dalać na Youtuba albo Google i utrwalić sobie zasady postępowania.

W skrócie:
Jeśli ktoś sobie zemdlał a ty widzisz że oddycha i ma tętno to boczna ustalona i czekasz na przyjazd karetki pilnując żeby oddychał.

Jeśli ktoś nie oddycha, nie ma tętna, wykonujesz resustytucje krążeniowo-oddechową bez przerwy aż do przyjazdu karetki!!
W tym chodzi tylko o to, że sztucznie podtrzymujesz życie - naciskając na mostek ściskamy serce i wymuszamy tłoczenie krwi. Po 30 uciśnięciach 2 wdechy ściskając nos - wprowadzasz powietrze do płuc, organizm jak je dostanie sam wie co robić i pobiera tlen do krwi. W ten sposób sztucznie utrzymujesz krążenie krwi i natlenienie mózgu, dzięki czemu sie on nie uszkadza a gdy dotrze karetka może użyć defiblyratorów, potraktować gościa elektro, co go obudzi i osoba ta przeżyje nie doznając żadnego upośledzenia.

Dziękuję do usłyszenia sadole
Zgłoś
Avatar
said89 2013-02-15, 14:58 1
jesli coś się stało ale oddycha ukladasz poszkodowanego w pozycji bocznej ustalonej lub bezpiecznej. kwestia ustawienia reki. co 3-5 minut sprawdzasz czy oddycha. co 15 minut zmieniasz pozycje boczna na drugą stronę tak aby był zachowany powrót krwii zylnej do serca.
jesli się dusi ale jest przytomny to zachecasz do kaszlu stosujesz heimlicha uderzasz kilak razy w okolice miedzy lopatkami nasadą dloni. ucisniecia nadbrzusza jedną rekę zwinietą w piesci. ruchy ku górze i do siebie. jesli nie oddycha:
patrzysz czy bezpiecznie, sprawdzasz czy oddycha. nie to dzwonisz po pogotowie. udrazniasz drogi oddechowe. wykonujesz 30:2 i masujesz do: wyczerpania własnych sił lub przyjazdu zrm.
Zgłoś
Avatar
Wiciu47 2013-02-15, 14:59
SQT napisał/a:

Mnie się zrobiło słabo na pierwszej pomocy, nie mówiąc już że leżałbym nieprzytomny gdybym natknął się na taką sytuację. Dlatego mam to w dupie i na wszelkich szkoleniach grzecznie przepraszam i wychodzę.



To pozdro, kup sobie jakiś trójkołowy rowerek z różową chorągiewką lub samochodzik na "pedały" bo do prawa jazdy kurs pierwszej pomocy jest obowiązkowy.
Zgłoś
Avatar
zonk 2013-02-15, 15:18
@Up, przykro mi prawo jazdy mam nawet kategorię C+E i na pierwszej pomocy gdy czułem że mi coś nie pasuje wyszedłem i tyle. Gdybyś wiedział to nikt nie może zmusić drugiej osoby ze względów psychicznych.
Zgłoś
Avatar
M1n1s7eR 2013-02-15, 15:21
said89 napisał/a:

wtedy przepychamy ciało obce glebiej , jak juz pokazałeś do lewego oskrzela



Do prawego jeśli już, ale to akurat nie ma w tym wypadku żadnej różnicy.

said89 napisał/a:

jesli coś się stało ale oddycha ukladasz poszkodowanego w pozycji bocznej ustalonej lub bezpiecznej. kwestia ustawienia reki. co 3-5 minut sprawdzasz czy oddycha.



Co minutę sprawdza się oddech, przez 10 sekund. W wypadku 3-5 minut, jeśli po sprawdzeniu przez nas oddech się zatrzyma, to za 3-5 minut może być już za późno.

said89 napisał/a:

udrazniasz drogi oddechowe. wykonujesz 30:2 i masujesz do: wyczerpania własnych sił lub przyjazdu zrm.



lub powrotu czynności życiowych
Zgłoś
Avatar
cys23 2013-02-15, 16:58
Też byłem w podobnej sytuacji, na lotnisku jakas baba zemdlała. Mam ukończony kurs pierwszej pomocy (moja zona też). My się baba zajęliśmy a banda gapiów (z 20-25 ludzi)zrobiła kolko wokół nas, i podgladali. Krzyknąłem "kurwa! Artz!" (bo to w Austrii było) i się bydło przebudzilo, zaczęli drzec japy "artz...! Artz...!" aż w końcu przybiegła banda lekarzy, w miarę szybko. Oczywiście, nie zabrakło wszystko wiedzącej specjalistki, która po przybyciu lekarzy przejęła inicjatywę, opowiadając im cala sytuacje. A jak biedne dziewczę leżało to stalajak wryta w ziemie. Wybaczcie błędy ortograficzne.
Zgłoś
Avatar
Schabik 2013-02-15, 18:34
Cytat:

Kolejna gówniana prawda. Kazdy ratownik ci powie ze przed wdechami masz sprawdzic drożność dróg oddechowych!!! Płuca sa tak zbudowane za łączą sie z tchawicą na róznych wysokosciach, czyli nawet jak popchniesz dalej na sam koniec i zatkasz droge do jednego płuca to drugie wciąz moze pracowac.


Kurwa mać. A czy ja powiedziałem, że nie należy sprawdzić jamy ustnej? Powiedziałem, że nie warto się pierdolić w zabawy z wyciąganiem obiektu z gardła, bo po pierwsze możesz go wepchnąć dalej (tak, wiem, że z jednym płucem też można oddychać, ale na chuj pogarszać sytuację?) a po drugie jak nie umiesz albo coś to dłużej ci to zajmie niż jakbyś od razu przystąpił do RKO. A tak poza tym to ja bym nie pchał gołych łap komuś obcemu do gardła.
Zgłoś
Avatar
stankry 2013-02-15, 18:53
Loaloa napisał/a:

Rozumiem ratowanie osoby, która się dławi, albo straciła przytomność wskutek jakiejś choroby (cukrzyca, problemy z sercem), ale raczej nie debila, który rozjebał się na swoim ścigaczu. W takim wypadku telefon w dłoń i materiał na harda. I chuj mnie obchodzi, ze ma na imię Krzysiu, marzenia i kochającą rodzinę.



Jeśli to odpowiedź do mnie to tylko wyjaśnię - chłopak jechał na małym skuterze, prawym pasem. Kierowca TIRa nie widział go prawdopodobnie w lusterku. Ofiara wpadła pod koła
Zgłoś
Avatar
maq2012 2013-02-15, 22:25
Latam w liniach lotniczych od ponad poltorej roku po europie, pierwsza pomoc to chyba najbardziej przydatna i najwiecej uzywana przeze mnie umiejetnosc. Jeszcze nie zdarzylo mi sie miec przypadku ustania akcji serca, ale wyobrazcie sobie jakie to niebezpieczne jesli ladowanie moze byc najszybciej w ciagu 20 minut. Umiejetnosc pierwszej pomocy jest niezbedna a samo poczucie odpowiedzialnosci ogromne. Bylem ktoregos razu swiadkiem zdarzenia na ulicy, czlowiek upadl prawdopodobnie w trakcie ataku epilepsji i odgryzl sobie czubek jezyka. Slina pomieszana z krwia rozlala sie po chodniku a sama ofiara lezala tak sztywno ze nie dalo sie jej przewrocic. Na szczescie byl oddech, to znaczy syczenie krwia zmieszana z wydzielinami. Pomimo treningu musialem odejsc na kilka sekund i wziac gleboki oddech, uspokoic sie, widok przyprawil mnie o mdlosci. Trzeba byc swiadomym swoich ograniczen i zrobic to co jest sie w stanie najlepiej. Pomagac jednak TRZEBA bo jesli nie Ty to kto? Dlaczego w tlumie zawsze liczymy na kogos innego? Zastanowcie sie nad tym.

Ponizej zamieszczam dwa ciekawe wideo, pierwszy sexy cpr czyli resuscytacja na pol powaznie, drugi to akronim FAST czyli Face - twarz, Arms - rece, Speech - mowa, Time - czas (aby wezwac pomoc). W taki sposob najlepiej pomozecie ofierze wylewu krwi do mozgu.



Zgłoś
Avatar
plisekrm 2013-02-15, 23:48
Purgen napisał/a:

Kiedyś w szkole bawiliśmy się w reanimowanie manekina i on robił tak trzask który oznaczał że za mocno dusisz i lecą żebra. Na 30 chłopa może z 1/4 nie trzasnęło ale z kolei nauczyciel części mówił że za lekko uciskają. Reszta wyłapała przynajmniej jeden trzask ,a niektórzy nadgorliwi same trzaski



Przy prawidłowym RKO żebra trzaskają, aż miło...

Co do tematu, takich pare drobnych.:

Jako laik nie sprawdzasz tętna, interesuje Cie tylko ocena świadomości i oddechu..

Ratownicy po odzyskaniu przez Twojego pacjenta napewno nie strzelili mu Adrenaliny, ew. Dopamine, Dobutamine lub czym tam się chłopaki bawili.

Adrenalina owszem jest używana, ale w trakcie resuscytacji.
Zgłoś
Avatar
herbalix 2013-02-16, 20:56
to ja też podzielę się z wami dwiema historiami.

jakiś czas temu byliśmy z dziewczyną w tym sklepie dla ubogich ludzi. w pewenym momencie jeden miły starszy pan zasłabł i stracił przytomność. podbiegłem zobaczyć co się dzieje, czy nie trzeba udzielić mu pomocy. okazało się, że oddychał, tętno ledwo wyczuwalne, ale też było. zostałem przy nim żeby przypilnować jakby mu się jednak miało pogorszyć zanim przyjedzie karetka. no i mało brakowało i by mu się pogorszyło. pani kasjerka wpadła na pomysł, żeby dać mu się napić (przypominam - był nieprzytomny) po czym wszyscy jej przyklasnęli, a pan ochroniarz pobiegł po wodę. dziadzio miał szczęście, że wybiłem im to z głowy bo byliby go utopili.

druga sytuacja: byłem kiedyś na studniówce. gdzies koło północy wszedłem do łazienki. w łazience zaraz przy wejściu, siedział na krześle chłopaczek i głowę miał w umywalce. rzuciłem jakimś błyskotliwym komentarzem, a w odpowiedzi usłyszałem, że on już tak w tej umywalce od dwóch godzin. zainteresowałem się nim, ale zero reakcji. podniosłem mu głowę - oczy rozbiegane, piana z pyska, bradykardia, brak reakcji na bół. jak się nim zainteresowałem, położyłem go na podłodze, to się akurat tłoczno zrobiło, jacyś rodzice, nauczyciele. powiedziałem, żeby ktoś wezwał karetkę, bo ja akurat nie miałem telefonu. jakiś mądry rodzic czy nauczyciel mówi 'a po co karetkę, chłopak za dużo wypił, damy mu kawy z cytryną i zadzwonimy po rodziców". mówię: nie wypił tylko nałykał się chuj wie czego i nie rodziców bo gościu wam tu kite odpierdala w tej łazience. karetka przyjechała po niecałych 10 minutach. w ostatniej chwili, bo jak przyjechali, to właśnie przestał oddychać. gdybym poszedł do innej łazienki koleś umarłby w łazience na własnej studniówce, bo wszyscy myśleli, że sobie porzyga i mu przejdzie.
Zgłoś