[ Komentarz dodany przez: Angel: 2023-01-11, 21:46 ]
O ile to przeżył.
W lekkim na pewno nie jest. Pomijając że mimo leczenia i wieloletniej rehabilitacji do końca życia nie cofnie ręki i nie podniesie niczego cięższego niż 2-3 kg, to metal jest zdecydowanie zbyt gorący, lecący dym to wypalana tkanka mięśniowa i tłuszcz. Zaczernienie całej tkanki oznacza jej zwęglenie.
Gościu przepalił mu się do żeber, pojawiła się natychmiastowa opuchlizna, tkanka na całej piersi się po prostu pewnie ugotowała, dochodzi do tego nagły wzrost temperatury w rejonie serca. Lewe płuco na pewno uległo częściowemu uszkodzeniu, do tego pełne uszkodzenie gruczołu piersiowego.
No i na pewno ma infekcję, a infekcje po oparzeniach są ciężkie w leczeniu.
Jeśli mu nie schładzali od razu tego poparzenia ani nie zawieźli go na pogotowie, to ma jeszcze gorzej, bo temperatura w przypadku oparzeń rozchodzi się na całą okolicę.
Oparzenie jest mniej więcej na środku piersi, czyli nieopodal całego "okablowania" ręki które przebiega głównie pod pachą gdzie żyły biegną z okolic obojczyka i piersi. Nerwy w ręce są w miarę bezpieczne, choć nie wiem dokładnie czy nie doznał też uszkodzenia w okolicach stawu barkowego, a tak mogłoby się stać gdyby nie ochładzali rany a gościu na pogotowie po takim czymś trafił później niż godzinę czy dwie.
A jak zrobili głupotę i w celu chłodzenia lali mu zimną wodę prosto na ranę, to tylko jeszcze bardziej pogorszyli sytuację.
Jako że sadol zawsze bawił i uczył, Panie i Panowie, oparzenia schładzamy wodą o temperaturze 18-22 stopnie, nie zimniejszą oraz nigdy nie lejemy wody bezpośrednio na ranę tylko obok tak aby woda spływała na ranę. Strumień wody lany prosto na ranę tylko powiększa obrażenia.
Generalnie jak z tego wyjdzie to swoją głupotę będzie odczuwał do końca życia. Bo takie uszkodzenie będzie po prostu powodować ból przy każdym ruchu lewą ręką i każdym skłonie.