Jeśli mieszkasz w Poznaniu to masz sporego bonusa od życia, bo to najbogatsze i najbardziej rozwinięte miasto i ogólnie cały region jakim jest Wlkp. Mówienie, że mi się nie powiodło bo nie umiałem wziąć życia w swoje ręce też nie jest na miejscu, bo skąd możesz to wiedzieć? Ja też cię mogę z góry ocenić i powiedzieć, że w tydzień zarabiam więcej niż w ty miesiąc, ale nawet nie wiem gdzie pracujesz i nie chcę cię obrażać, bo nie jestem burakiem i mamy przecież tylko inne zdanie, a nie jesteśmy wrogami.
Ja się czuję wydymany przez system. Od podstawówki mówili mi i moim rodzicom na zebraniach w szkole, że najważniejsza jest nauka. Że koniecznie trzeba iść na studia, bo bez studiów nie ma się najmniejszych szans cokolwiek w życiu osiągnąć. Straszyli nas, że jak nie będziemy się uczyć, to pójdziemy do zawodówki. Słowo "zawodówka" było niemal bluźnierstwem i synonimem totalnie przegranego życia. Prawie wszyscy kupili propagandę. Licea przeżyły istne oblężenie i zaczęło powstawać pełno prywatnych uczelni, które teraz są zresztą zamykane, bo prawda zaczęła powoli do ludzi docierać. Czas zweryfikował - ci po zawodówkach nie mają problemu ze znalezieniem roboty, bo na takich ludzi jest zapotrzebowanie. Ci po studiach siedzą za granicą. Osobiście uważam, choć może się to już ocierać o paranoję, że to część planu niemców, który ma zniszczyć nasz kraj. Żeby 18-latkowie po zakończeniu nauki nie poszli do pracy i nie nakręcali polskiej gospodarki, tylko żeby zmarnowali najlepsze lata na nic niewartych uczelniach (z których większość jest finansowana lub współfinansowana przez UE, dziwne...) a potem musieli wyjechać, bo roboty dla nich nie będzie. Dla mnie brzmi to logicznie i całkiem sensownie.
Niemożliwe, żebym był jedynym, który to zauważył. Ludzie, otwórzcie oczy.