Dla kierowcy zawodowego (mnie, bo akurat spędzam weekend u nIEMCA) jazda nawet po małym piwie, to debilizm.
Z mojego punktu widzenia tracę wszystko, pracę, przyjemność, która czerpie z bycia kierowcą, oraz godność - a dlaczego ktoś zapyta?
Odpowiedź jest prosta, bo nie wytrzymałbym gdyby moja dziewczyna robiła za szofera, a ja siedziałbym jak ciołek na miejscu pasażera, choć czasem mi się tak zdarza - przyczyna wiadoma (%).
Aaaa..
I jak to było w komentarzu w jednym z tematów na głównej dzisiejszego dnia:
"ale do kogo masz pretensje że się nie uczyłeś i na tirach jeździsz".
Nie mam do nikogo, bo się uczyłem, jest to ciężki kawałek chleba, jednak lepsze to niż jebać za najniższą krajową
Pozdrawiam.