Szczerze mówiąc muszę przyznać, że wolę ukraińską tanią siłę roboczą w moim ojczystym kraju, niż na przykład pakistanoli, banglarzy, turasów czy innych buniuli. Ale może się mylę... Niż demograficzny nas dopada, więc czymś trzeba będzie dziurę w ZUSie zapchać. Myślę, że już lepiej bliższymi nam kulturowo Słowianami, niż szmatogłowym badziewiem.
Swoją drogą szkoda, że prawie czterdziestomilionowy naród, jakim jesteśmy nie jest w stanie prowadzić spójnej polityki zagranicznej. Powinniśmy się uczyć od niemców, którzy prowadzą imperialną politykę w białych rękawiczkach. Jak zaczynałem studia w 1998 roku, to się człowiek od niemieckich stypendiów opędzić nie mógł. Tak sobie niemiaszki wychowały polskich, zakompleksionych lemingo-germanofili. Fundacja Adenauera wysyłała kasę w torbach od aldiego do UWoli, do dzisiaj na rynku krakowskim (sic!) znajduje się Goethe Institut, Deutsche Bahn z Drezna wysyła swoje składy do Wrocławia, w planie są Gliwice, czyli dawne miasto graniczne III Rzeszy.
Możemy się wkurwiać, a powinniśmy się od nich uczyć. Prowadzę interesy na wschodzie, głównie z Białorusinami. To niesamowite ilu młodych ludzi uczy się tam polskiego i to nie tylko na zachodzie kraju, ale na przykład w Mohylewie! Zamiast marnować kasę na stadiony, trzeba pakować na wschodnią "soft international politics"
Ale bym się cieszył, gdyby na głównym placu Mińska znajdował się polski instytut np. Mickiewicza. Szkoda, że to tylko mrzonki urojonego łba...
Sorry za przydługi tekst.