28 lutego 1944 roku pododdziały dywizji „SS-Galizien” popełniły jedną z największych swoich zbrodni na ludności polskiej, dokonując wyrżnięcia mieszkańców w Hucie Pieniackiej. Zginęło od 600 do 1500 osób.
W dokumentach delegata Rady Głównej Opiekuńczej zachowało się „Sprawozdanie z wypadków w Hucie Pieniackiej”. Warto przytoczyć je w całości, ponieważ niektórzy historycy nie tylko polscy, ale i ukraińscy całą rzecz zbywają eufemizmami w rodzaju: ,,spalenie wsi” lub „wymordowanie mieszkańców”. Niektórzy usiłują także tłumaczyć morderców. Twierdzą, iż Huta Pieniacka byłą polską placówką samoobrony przed UPA(Ukrajinśka Powstanśka Armija), ale również, że przez pewien czas stacjonował w niej oddział partyzantki radzieckiej, jak gdyby fakt, że Polacy nie chcieli paść ofiarą ukraińskiego ludobójstwa stanowił zbrodnię sprzeczną z prawem wojny prowadzonej przez cywilizowane narody. W ,,Sprawozdaniu z wypadków w Hucie Pieniackiej'' możemy przeczytać:
Naoczny świadek i mieszkaniec Huty Pieniackiej opowiada: Huta Pieniacka (pow. Brody) leży położona w lasach. Często przechodzą bandy i spadochroniarze bolszewiccy. Z końcem lutego, gdy przyszły oddziały SS Dywizji Hatyczyna (właśc. Hałyczyna) natknął się koło Huty taki oddział na bandę bolszewicką. Po potyczce oddział SS się wycofał. Mniej więcej po tygodniu 26-27 II wieś została otoczona przez Oddział SS dywizji Hałyczyna. Na dany znak rozpoczął się ogień karabinowy naokoło wsi. Pierścień się zacieśniał. Spotkanych ludzi pędzono do kościoła. Ludność widząc, że ma do czynienia z regularnym wojskiem nie uciekała. Kto się tylko ociągał był strzelany na miejscu. SS żołnierze wpadali do chat i mordowali długimi, ostrymi nożami. Sprawozdawca ma taki nóż schowany na pamiątkę. Widział dzieci rozprute nożami, kobiety o poobcinanych piersiach. Gdy ludzi spędzono do kościoła i drzwi zamknięto, rozpoczęto kościół minować. Obecni w kościele oczekiwali wysadzenia, w międzyczasie jednak przyjechała starszyzna i miny kazała wydobyć z powrotem. Następnie w kościele zaczęto przeprowadzać segregację. Mężczyzn osobno, dzieci i kobiety osobno. Ta segregacja była jednak bezcelowa, gdyż następnie partiami wyprowadzano ludzi, zamykano do pustych chat, stodół, szop, które podpalano. Sprawozdawca słyszał jęki palonych żywcem, widział kobietę wyskakującą oknem z palącymi włosami i sukniami. Kobieta ta musiała być już obłąkaną lub też przestraszyła się strzałów i skoczyła z powrotem w ogień. Ludzi wyskakujących lub uciekających strzelano. Akcja ta trwała od pierwszej w nocy do piętnastej - szesnastej, padło w niej dwóch SS-ów, którzy postrzelili się sami przez nieostrożność.
Każdy dom i zabudowanie było grabione przez przybyłych z wojskiem cywilnych Ukraińców, którzy zrabowany dobytek ładowali na wozy i wywozili. Pod kościołem zginął dowódca samoobrony Kazimierz Wojciechowski. Jak twierdzą świadkowie, oblano go łatwopalną cieczą i podpalono. Wcześniej, jeszcze w domu, zamordowano jego żonę, córkę i ukrywających się tam Żydów.
Sprawozdawca mówił z umierającą kobietą, ranną nożem w pierś, zeznała, że krewny ich SS-owiec z pobliskiej wsi, mimo zaklęć męża, jego zastrzelił, dziecko zarżnął, ją przebił nożem (...) SS Dywizja wracając z Huty w Pieniakach zdemolowała pocztę i zabrała kasę.
W świetle tego dokumentu znajdującego potwierdzenie także w wielu innych źródłach mord w Hucie Pieniackiej w zgodnie z prawem międzynarodowym był klasycznym ludobójstwem, wpisującym się w politykę zaplanowanych czystek etnicznych realizowanych przez OUN- UPA.
Wielu z ukraińskich esesmanów, mordujących mieszkańców Huty Pieniackiej spoczywa dziś w Panteonie Chwały Dywizji "SS-Galizien", znajdującym się koło Brodów. Wyrżnięci Polacy w Hucie Pieniackiej spoczywają w zbiorowej mogile, a każde złożenie na niej wieńców budzi wściekłość postbanderowskich środowisk.
W 1989 r. osoby, które przeżyły zbrodnię i ich rodziny za zebrane pieniądze ufundowały drewniany krzyż. Obecnie istniejący pomnik wzniesiono w 2005 r. dzięki staraniom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Strona ukraińska przez dwa lata blokowała umieszczenie daty zbrodni na monumencie.
Obchody 65. rocznicy wydarzeń odbyły się 28 lutego 2009 z udziałem kilkudziesięcioosobowej reprezentacji rodzin ocalałych z masakry zrzeszonych w Stowarzyszeniu "Huta Pieniacka", którym Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych odmówił dofinansowania wyjazdu, co stało się wielkim skandalem. Patronat nad obchodami przyjęli i osobisty udział w uroczystości wzięli Prezydent Lech Kaczyński oraz Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wielki sympatyk OUN-UPA i SS Gallizien
To tylko jedna z wielu akcji nacjonalistów ukraińskich skierowanych przeciwko ludności polskiej i czeskiej zamieszkującej na Wołyniu.
Szerzej o mordach na rodakach: google.
W dokumentach delegata Rady Głównej Opiekuńczej zachowało się „Sprawozdanie z wypadków w Hucie Pieniackiej”. Warto przytoczyć je w całości, ponieważ niektórzy historycy nie tylko polscy, ale i ukraińscy całą rzecz zbywają eufemizmami w rodzaju: ,,spalenie wsi” lub „wymordowanie mieszkańców”. Niektórzy usiłują także tłumaczyć morderców. Twierdzą, iż Huta Pieniacka byłą polską placówką samoobrony przed UPA(Ukrajinśka Powstanśka Armija), ale również, że przez pewien czas stacjonował w niej oddział partyzantki radzieckiej, jak gdyby fakt, że Polacy nie chcieli paść ofiarą ukraińskiego ludobójstwa stanowił zbrodnię sprzeczną z prawem wojny prowadzonej przez cywilizowane narody. W ,,Sprawozdaniu z wypadków w Hucie Pieniackiej'' możemy przeczytać:
Naoczny świadek i mieszkaniec Huty Pieniackiej opowiada: Huta Pieniacka (pow. Brody) leży położona w lasach. Często przechodzą bandy i spadochroniarze bolszewiccy. Z końcem lutego, gdy przyszły oddziały SS Dywizji Hatyczyna (właśc. Hałyczyna) natknął się koło Huty taki oddział na bandę bolszewicką. Po potyczce oddział SS się wycofał. Mniej więcej po tygodniu 26-27 II wieś została otoczona przez Oddział SS dywizji Hałyczyna. Na dany znak rozpoczął się ogień karabinowy naokoło wsi. Pierścień się zacieśniał. Spotkanych ludzi pędzono do kościoła. Ludność widząc, że ma do czynienia z regularnym wojskiem nie uciekała. Kto się tylko ociągał był strzelany na miejscu. SS żołnierze wpadali do chat i mordowali długimi, ostrymi nożami. Sprawozdawca ma taki nóż schowany na pamiątkę. Widział dzieci rozprute nożami, kobiety o poobcinanych piersiach. Gdy ludzi spędzono do kościoła i drzwi zamknięto, rozpoczęto kościół minować. Obecni w kościele oczekiwali wysadzenia, w międzyczasie jednak przyjechała starszyzna i miny kazała wydobyć z powrotem. Następnie w kościele zaczęto przeprowadzać segregację. Mężczyzn osobno, dzieci i kobiety osobno. Ta segregacja była jednak bezcelowa, gdyż następnie partiami wyprowadzano ludzi, zamykano do pustych chat, stodół, szop, które podpalano. Sprawozdawca słyszał jęki palonych żywcem, widział kobietę wyskakującą oknem z palącymi włosami i sukniami. Kobieta ta musiała być już obłąkaną lub też przestraszyła się strzałów i skoczyła z powrotem w ogień. Ludzi wyskakujących lub uciekających strzelano. Akcja ta trwała od pierwszej w nocy do piętnastej - szesnastej, padło w niej dwóch SS-ów, którzy postrzelili się sami przez nieostrożność.
Każdy dom i zabudowanie było grabione przez przybyłych z wojskiem cywilnych Ukraińców, którzy zrabowany dobytek ładowali na wozy i wywozili. Pod kościołem zginął dowódca samoobrony Kazimierz Wojciechowski. Jak twierdzą świadkowie, oblano go łatwopalną cieczą i podpalono. Wcześniej, jeszcze w domu, zamordowano jego żonę, córkę i ukrywających się tam Żydów.
Sprawozdawca mówił z umierającą kobietą, ranną nożem w pierś, zeznała, że krewny ich SS-owiec z pobliskiej wsi, mimo zaklęć męża, jego zastrzelił, dziecko zarżnął, ją przebił nożem (...) SS Dywizja wracając z Huty w Pieniakach zdemolowała pocztę i zabrała kasę.
W świetle tego dokumentu znajdującego potwierdzenie także w wielu innych źródłach mord w Hucie Pieniackiej w zgodnie z prawem międzynarodowym był klasycznym ludobójstwem, wpisującym się w politykę zaplanowanych czystek etnicznych realizowanych przez OUN- UPA.
Wielu z ukraińskich esesmanów, mordujących mieszkańców Huty Pieniackiej spoczywa dziś w Panteonie Chwały Dywizji "SS-Galizien", znajdującym się koło Brodów. Wyrżnięci Polacy w Hucie Pieniackiej spoczywają w zbiorowej mogile, a każde złożenie na niej wieńców budzi wściekłość postbanderowskich środowisk.
W 1989 r. osoby, które przeżyły zbrodnię i ich rodziny za zebrane pieniądze ufundowały drewniany krzyż. Obecnie istniejący pomnik wzniesiono w 2005 r. dzięki staraniom Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Strona ukraińska przez dwa lata blokowała umieszczenie daty zbrodni na monumencie.
Obchody 65. rocznicy wydarzeń odbyły się 28 lutego 2009 z udziałem kilkudziesięcioosobowej reprezentacji rodzin ocalałych z masakry zrzeszonych w Stowarzyszeniu "Huta Pieniacka", którym Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych odmówił dofinansowania wyjazdu, co stało się wielkim skandalem. Patronat nad obchodami przyjęli i osobisty udział w uroczystości wzięli Prezydent Lech Kaczyński oraz Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wielki sympatyk OUN-UPA i SS Gallizien
To tylko jedna z wielu akcji nacjonalistów ukraińskich skierowanych przeciwko ludności polskiej i czeskiej zamieszkującej na Wołyniu.
Szerzej o mordach na rodakach: google.