Napinka stulecia, brawa dla policji
Policja w Strzelcach Opolskich postanowiła przećwiczyć rozpędzenie nielegalnego zgromadzenia. Wymyślono, że budynek starostwa powiatowego zajęli i podpalili rodzice dzieci niepełnosprawnych ze szkoły specjalnej. Rodzice są oburzeni
Strzeleckie starostwo powiatowe mieści się w centrum miasta. Sąsiaduje ze szkołą specjalną, budynki dzieli tylko ogrodzenie.
O policyjnych ćwiczeniach napisała "NTO". 11 czerwca, tuż po godzinie 15, w starostwie wszczął się nagły ruch. Policjanci w pełnym umundurowaniu w hełmach i z tarczami weszli do budynku. Po kilku minutach, używając pałek, wyprowadzali z niego ludzi, którzy chcieli opanować starostwo. Tak wyglądały policyjne ćwiczenia, a statyści odgrywali role rodziców i nauczycieli dzieci niepełnosprawnych z pobliskiej szkoły. Statystami także byli policjanci ubrani po cywilnemu. Zdążyli jeszcze podpalić budynek. Interweniowała straż pożarna i służby medyczne.
Ćwiczenia policja zaplanowała wspólnie ze starostwem. - To był pomysł komendy. Poinformowano nas, że zamierzają takie ćwiczenia przeprowadzić. Jeden z policjantów mówił, że chodzi o negocjacje z rodzicami dzieci niepełnosprawnych - przyznaje Józef Swaczyna, strzelecki starosta.
- O samym scenariuszu już nie rozmawialiśmy. Nie spodziewałem się, że chodzi o taką akcję. A na ćwiczenia się zgodziłem, bo policja przecież musi ćwiczyć. To w interesie nas wszystkich - dodaje.
Dyrekcja szkoły pomysłem na scenariusz ćwiczeń jest oburzona. - Strasznie nam przykro, czujemy się upokorzeni i zażenowani - mówi Ewa Sękowska, dyrektorka szkoły. - Jak można było wymyślić coś podobnego i z rodziców oraz nauczycieli zrobić warchołów? Czy naprawdę nie można było opracować innego scenariusza? - zastanawia się dyrektorka.
Przyznaje, że o ćwiczeniach dowiedziała się dzień wcześniej. - Odebrałam telefon od jednej z matek, która powiedziała mi, że policja zaplanowała ćwiczenia szturmowe: obronę starostwa przed rodzicami i nauczycielami dzieci niepełnosprawnych, ale przyznam się, że potraktowałam to jako żart. Tymczasem dzień później zobaczyłam zagrodzoną ulicę, policję w umundurowaniu, ludzi wyprowadzanych siłą z budynku, krzyki, trzy wozy straży pożarnej, bo podobno zaprószyliśmy ogień w starostwie.
- Ćwiczenia sztabowe prowadzą wszystkie nasze komendy. W tym chodziło o przywrócenie porządku podczas nielegalnego zgromadzenia. Przećwiczenie działań policji i współpracy z innymi służbami - tłumaczy podkomisarz Hubert Adamek z biura prasowego komendy wojewódzkiej w Opolu. - Temat scenariusza był przypadkowy - przekonuje.
Ćwiczenia zbulwersowały także Iwonę Szotek, prezesa stowarzyszenia Ósemka, które od lat działa na rzecz szkoły, a rok temu zmieniło statut i walczyło o powołanie szkoły niepublicznej. Stało się to po tym, gdy starostwo zdecydowało o likwidacji szkoły specjalnej, do której musiało zbyt wiele dokładać. Ósemka doprowadziła do powołania niepublicznej placówki, w której kilkunastu nauczycieli od września zeszłego roku do końca grudnia pracowało za darmo; dotację nowa szkoła otrzymała dopiero od stycznia tego roku.
- Być może nasza walka o szkołę "zainspirowała" policję - zastanawia się Szotek. - Tyle że wszelkie nasze działania były absolutnie pokojowe, wręcz modelowe. Zbieraliśmy podpisy w obronie szkoły, przedstawialiśmy nasze argumenty radnym, monitowaliśmy w kuratorium, nie wykonywaliśmy żadnych gwałtownych, a tym bardziej bezprawnych ruchów. A teraz przedstawiono nas wręcz jak jakichś terrorystów.
Magdalena Kokoszka jest mamą 15-letniego Krystiana, ucznia szkoły specjalnej. - Mamy wystarczająco dużo problemów z naszymi dziećmi, mieliśmy wielkie kłopoty z obroną szkoły, ale daliśmy radę - pokojowo. I kiedy emocje już opadły i zaczęliśmy w miarę spokojnie żyć, zafundowano nam znowu taki stres. Ktoś, kto nie wiedział, że to ćwiczenia, pomyśli o nas jako o agresorach, o osobach roszczeniowych, które wciąż czegoś chcą. A my chcemy jednego: spokojnie i godnie żyć z naszymi niepełnosprawnymi dziećmi w naszym mieści. Nie wiem, czemu te ćwiczenia z wplątywaniem nas w scenariusz miały służyć. Strasznie to przykre.
Dyrektorka Ewa Sękowska zapowiada skargę do powiatu oraz do władz wojewódzkich policji.
Policja się jednak broni. Przekonuje, że w scenariuszu ćwiczeń nie nawiązywano do historii szkoły. - Absolutnie nie może być o tym mowy. Zupełnie niedawno przeprowadziliśmy ćwiczenia na hali sportowej, gdzie swoje mecze rozgrywają siatkarze Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Tematem były zamieszki agresywnych kibiców. A przecież od lat do takich wydarzeń tam nie doszło - mówi podkom. Hubert Adamek.
- Podczas ćwiczeń w Strzelcach Opolskich nie mieliśmy żadnych negatywnych intencji - przekonuje. - Mimo wszystko komenda wojewódzka wyjaśni sprawę - dodaje.
Źródło: wyborcza.pl/1,75478,16160827,Pomysl_policji_na_cwiczenia__Rodzice_niep...