UBcjaPOLSKA napisał/a:
Zgodnie z wytycznymi obecnej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP siły Zbrojne RP utrzymują gotowość do realizacji trzech rodzajów misji:
zagwarantowanie obrony państwa i przeciwstawienie się agresji,
udział w procesie stabilizacji sytuacji międzynarodowej oraz w operacjach reagowania kryzysowego i operacjach humanitarnych,
wspieranie bezpieczeństwa wewnętrznego i pomoc społeczeństwu.
Masz rację, ale mamy jeden problem. Mimo, iż jest powiedziane wprost w Konstytucji, że Wojsko Polskie jest od obrony Ojczyzny, że każdy obywatel ma obowiązek obrony kraju, w Polsce likwiduje się pobór, a wojsko nie jest w ogóle przygotowane do obrony naszego terytorium.
Została stworzona armia zawodowa (czy może być ona w prawie wszystkich punktach dobra lub zła to całkowicie inny temat) i kluczowe jest jedno: obecne wojsko jest w stanie jedynie prowadzić misje zagraniczne np. w Iraku i Afganistanie i pomimo zastrzeżeń NATOwskich Polska przeszła do 4. punktu czyli do tworzenia sił, które można używać w innych miejscach na świecie. Pierwszym punktem jest zapewnienie samemu sobie bezpieczeństwa.
Załóżmy, że mamy problem z Rosją. Rosja chce zająć nasze terytorium. Wiecie ile czasu trzeba czekać na amerykańskie wojska sojusznicze? Szeremietiew podaje, że 3 miesiące (co jest oczywiste, lotniskowce, łodzie podwodne, przeprawa przez Atlantyk - czy Ameryka będzie chciała się tłuc z Rosją o taki mały skrawek terenu i się wykrwawiać to inna para kaloszy).
UBcjaPOLSKA napisał/a:
Moim zdaniem, podstawowym zadaniem sił zbrojnych powinna być ochrona biologiczna narodu, powinno być to powiedziane wprost, jako cel istnienia wojska.
Nie mam zdania na ten temat. Niegdyś największą naszą siłą na wschodzie była szlachta i magnateria pochodzenia Ruskiego, która się spolonizowała (świetnie to opisuje H.Sienkiewicz w "Ogniem i Mieczem"), broniąc jedynie "biologicznych" (cokolwiek pod tym pojęciem rozumiemy) musielibyśmy zrezygnować z ogromnej ilości ludzi, którzy jednak przyjęli nasze obyczaje i/lub czują się Polakami (chociażby polscy Tatarzy). Jestem monarchistą, więc prościej patrzę na sytuację. Wojsko ma wykonywać rozkazy króla i jego generałów i tyle...
W demokracji, gdzie kraj jest kierowany przez różne wpływy, żadną konkretną osobę, lecz grupy, które się zmieniają, a w niszczeniu upatrują swoją szansę na "dorobienie się" to w samym wojsku są niskie morale do obrony czegoś, czego nienawidzą ich rodziny.
UBcjaPOLSKA napisał/a:
Historia uczy nas, że partyzantka jest średnio skuteczna, jest złym rozwiązaniem, bo najeźdźca może stosować represje, jak np. w czasie II wojny, co tak naprawdę skutkuje wyniszczeniem lub nawet unicestwianiem narodu. Całkowite straty jakie ponieśli naziści podczas akcji Wachlarz były minimalne, praktycznie nic nie znaczące (sięgały jak dobrze pamiętam poniżej 1% wsparcia niemieckiego ciągnącego na front wschodni - jeden z kilku) - u nas, ginęła elita. O akcji Burza ogólnie nawet nie wspominam.
Może w warunkach polskich różnie to wyglądało, ale należy jeszcze raz przypomnieć, że Niemcy nie były w stanie uporać się z powstańcami miesiącami (a były ogromne różnice w uzbrojeniu, w ilości ludności etc.)
Polecam Ci oraz innym czytającym komentarze pod pierwszą częścią materiału:
sadistic.pl/polska-neopartyzantka-vt275260.htm
O większości rzeczy już tam wspominaliśmy
UBcjaPOLSKA napisał/a:
Ja wiem, że huja wiem, w dupie byłem, gówno widziałem, ale poglądy Szeremietiewa prezentujesz bezkrytycznie.
Wydaje mi się, że dobrze prawi i mimo wszystkich minusów - taka taktyka jest jednym z lepszych rozwiązań na jakie możemy sobie pozwolić... Nie podałeś żadnej alternatywy, on skupia się głównie na patologiach obecnego systemu, a co np. z atomówką? Odnoszę wrażenie, że łatwiej było by ją zbudować niż wprowadzić np. powszechny dostęp do broni.
O tym też mieliśmy okazję wspominać w poprzednim temacie, ale powtórzę: warunkiem wprowadzenia tego systemu jest powszechny dostęp do broni. Nie ma spełnionego warunku to nie ma Systemu Obrony Terytorialnej.
O atomówce mogę tylko powiedzieć, że były ćwiczenia Zapad 2009 i Zapad 2012 (być może jeszcze daty pomiędzy, nie jestem zapoznany z programem wszystkich z nich), podczas których ćwiczy się zrzucenie bomby atomowej na sympatyczne miasto o nazwie "Warszawa".
Co do mojego "bezkrytycznego" podejścia do tematu. Miałem okazję z materiałami, które Wam prezentuję zapoznać się z 3 miesiące temu. Postanowiłem do nich powrócić na krótko przed zajęciem Krymu przez Rosjan, ale dopiero sytuacja "po" mnie bardziej zmotywowała do przygotowania ich dla Was.
Po 3 miesiącach nadal uważam, że idea Szeremietiewa jest godną promowania, pod którą mógłbym się podpisać swoim nazwiskiem, co oczywiście uczyniłem.
Postanowiłem zająć się ich promocją. Nie widzę żadnej innej alternatywy, ale jak oczywiście ktoś jakąś ma, to po zapoznaniu się oraz po stwierdzeniu, że się nie ośmieszę i że jest to spójne z moimi poglądami, chętnie będę również promował inne alternatywy
---------------------------------------------------------------
edit [04:45]:
premium122, zostawię Ci dwa cytaty z poprzedniej dyskusji. Wiem, że nie rozwiążą zupełnie tematu i że dopiero go rozpoczną, ale nie mam już siły pisać szczegółowiej.
Teraz w dokumentalnych jest wspaniały materiał o książce "Polactwo" R.Ziemkiewicza. Każdemu polecam. Myślę, że jednak wolałbym nazywać się Polakiem i raczej prezentować te cechy Polaków, które być może są coraz bardziej rozmyte, ale nadal szlachetne i sprawiedliwe, ale jeśli kraj nad Wisłą uzna, że jednak chce być cwaniakami, dwulicowymi psami, to chyba wolałbym sobie poszukać jakieś inne miejsce do życia.
Mówi się, że Wielka Brytania nie ma wiecznych przyjaciół i wiecznych wrogów, ale raczej układanie się i kombinowanie połączone z cwaniactwem bardziej przypomina zachowanie dwulicowego psa, a właściwie kota, który na koniec i tak dostanie kopa w tyłek.
Duentar napisał/a:
Po pierwsze: podczas takich konfliktów najtrwardsi w narodzie idą nadziać wroga na bagnety. Bardziej pierdołowaci i kobiety zostają w swoim kraju, to jest ten element bardzo podatny na krzywdę innych. Dlatego bardzo ważnym jest prowadzić wojnę informacyjną właśnie w kraju naszego okupanta. W momencie, przez wypływ materiałów, gdzie ewidentnie widać zbrodnie wojenne, społeczeństwo, które wierzy w słuszność swoich chłopców w tej wojnie, ma naprawdę ogromny problem, wiele osób zaczyna ufać tym materiałom i poparcie dla wojny spada. Gdy nastroje w narodzie są bardzo burzliwe, jest wiele ataków na rząd, to odcina się wojsko od czegoś tak ważnego dla nich: od pieniędzy.
Ktoś miał okazję wspomnieć o Wietnamie. To jest jedyna wojna gdzie były pokazane realne działania wojenne, gdzie oddział amerykański wyciąga kobiety i dzieci z jakiś chat ulepionych z gówna i trzciny i podpalają dach od zapalniczki/pochodni. Naoglądałem się trochę materiałów z tamtego okresu. Były oficjalnie emitowane przez telewizję CBS (sprawdźcie to, nie chcę się pomylić w tak ważnej sprawie) przez połowę wojny. Dopiero od tej połowy musieli pokazywać obraz jaki nakazuje im rząd, ale to co zrobili na początku sprawiło spadek poparcia dla wojny i już nikt nie był w stanie tego zatrzymać.
Pamiętaj, że jak my byliśmy pod zaborami, to mieszkańcy innych krajów co najwyżej mogli przeczytać o jakieś zbrodni jedynie w gazecie lub książce. Realny obraz powoduje emocje i w konsekwencji heroiczne czynności, dlatego telewizja jest tak bardzo cenzurowana i od wojny w Wietnamie już nigdy nie pokazano realizmu działań wojennych. Zapominamy jednak o internecie - to z niego dowiadujemy się, że nasz rząd popiera niewłaściwą stronę w konflikcie Syryjskim, to z niego możemy obserwować materiały z rozsadzania czołgów i innych działań partyzantki miejskiej. Do tej pory nie napotkałem się na taki wylew materiałów z działań wojennych, a to są tylko Syryjczycy. Moim zdaniem bylibyśmy w stanie staranniej dokumentować nasze działania tutaj w kraju (kamery GoPro etc.).
Duentar napisał/a:
Chciałbym przypomnieć, że w Wietnamie nie byli w stanie poradzić sobie z ludźmi, którzy sięgali im do fiuta. Używali napalmu, wysyłali "szczury" w sieć podziemnych tuneli, ale nie byli w stanie wygrać wojny.
Osoby biorące udział w Powstaniu Warszawskim same mówiły, że byłoby im niesamowicie łatwiej, gdyby mieli chociaż metro.
Dla działania partyzantki lepsze są przejścia podziemne niż te, które się buduje w Polsce czyli nadziemne, różnego rodzaju kładki itd. Jak widać budowa partyzantki nie obejmowałaby jedynie przeszkolenia partyzanckiego.
W sytuacji, w której miałaby wybuchnąć wojna to wróg musiałby się skupić na wojskowych składach broni, bo zniszczenie partyzanckich składów byłoby niemożliwe (bo z tego co się domyślam [nie siedzę w umyśle Szeremietiewa] po prostu by ich nie było) - każdy partyzant miałby ją u siebie w domu.
Jeśli chodzi o miny i bomby, to jak wujek Mohamed może mieszać uran w wiadrze, a stryjek Ahmed zdobyć zapalnik gdzieś na wysypisku, to myślę, że Polacy mieliby łatwiejszy dostęp do takich materiałów, a podparte odpowiednią wiedzą (mam nadzieję, że to będzie nauczane na tych szkoleniach), składowanie takich materiałów w domu można byłoby uznać za w miarę bezpieczne. W końcu nikt nie będzie tego miesiącami w piwnicy trzymał