10 lat temu w Tychach 18-letnia Beata została zatrzymana przez policjantów, którzy kazali jej wsiąść do radiowozu, a następnie wywieźli dziewczynę za miasto, pobili ją i zgwałcili. Teraz wyrokiem sądu apelacyjnego, 28-letnia już kobieta, otrzyma zadośćuczynienie w wysokości 150 tys. zł, które wypłaci Skarb Państwa i byli już policjanci.
Kobieta po gwałcie zdołała ukradkiem zabrać zużyte przez policjantów prezerwatywy, które stały się ważnym dowodem w sprawie. Dzień po gwałcie Beata zgłosiła się na policję - obdukcja, dowód w postaci prezerwatyw i ślady zabezpieczone w radiowozie jednoznacznie potwierdzały jej wersję zdarzeń. Policjanci zostali ostatecznie skazani na więzienie pięć lat po popełnieniu przestępstwa - usłyszeli wyroki 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Tymczasem ofiara gwałtu musiała poddać się leczeniu psychiatrycznemu, by pozbyć się traumy.
Ofiara gwałtu postanowiła walczyć przed sądem o zadośćuczynienie za doznane straty moralne. Beata żądała 500 tys. zł - sąd pierwszej instancji zasądził 95 tys. Od tego wyroku odwołała się zarówno ofiara, jak i pozwani, czyli Skarb Państwa i policjanci. Ostatecznie sąd drugiej instancji zasądził 150 tys. zł uznając kwotę 500 tys. zł, jakiej domagała się ofiara, za zbyt wygórowaną.
Podsumowując: jakim trzeba być sędziowskim cwelem i kurwą żeby dać takie niskie wyroki zwyrodnialcom którzy zamiast chronić obywateli, gwałcą ich? Kurwa, szok, ofiara przez 10 jebanych lat musiała walczyć na własną rękę o swoją godność! Kurwa to jest nie do pomyślenia.
Źródło: "Wprost" wydanie 16/2013
Kobieta po gwałcie zdołała ukradkiem zabrać zużyte przez policjantów prezerwatywy, które stały się ważnym dowodem w sprawie. Dzień po gwałcie Beata zgłosiła się na policję - obdukcja, dowód w postaci prezerwatyw i ślady zabezpieczone w radiowozie jednoznacznie potwierdzały jej wersję zdarzeń. Policjanci zostali ostatecznie skazani na więzienie pięć lat po popełnieniu przestępstwa - usłyszeli wyroki 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Tymczasem ofiara gwałtu musiała poddać się leczeniu psychiatrycznemu, by pozbyć się traumy.
Ofiara gwałtu postanowiła walczyć przed sądem o zadośćuczynienie za doznane straty moralne. Beata żądała 500 tys. zł - sąd pierwszej instancji zasądził 95 tys. Od tego wyroku odwołała się zarówno ofiara, jak i pozwani, czyli Skarb Państwa i policjanci. Ostatecznie sąd drugiej instancji zasądził 150 tys. zł uznając kwotę 500 tys. zł, jakiej domagała się ofiara, za zbyt wygórowaną.
Podsumowując: jakim trzeba być sędziowskim cwelem i kurwą żeby dać takie niskie wyroki zwyrodnialcom którzy zamiast chronić obywateli, gwałcą ich? Kurwa, szok, ofiara przez 10 jebanych lat musiała walczyć na własną rękę o swoją godność! Kurwa to jest nie do pomyślenia.
Źródło: "Wprost" wydanie 16/2013