W telegraficznym skrócie.
Poseł PIS Lech Kołakowski zapierdalał po terenie zabudowanym ponad setkę. Miał pecha bo złapali go policjanci. Zabrali prawo jazdy.
Wieczorem zadzwonił telefon z centrali partii i policjanci pojechali oddać panu dokument i przeprosić.
Scena żywcem wyjęta z drogówki Smarzowskiego.
Tak szanuje prawo partia, która w nazwie ma prawo.
PARTIA RZĄDZI, PARTIA SĄDZI!
Szczegóły. Niestety informacje z TVN. Ale nie róbcie kurwy z logiki. Przecież nie wkleję wam z reżimówki... no bo kurwa jak?
Źródełko wiedzy