Dlatego ja jestem za obowiązkowym nauczaniem podstaw przepisów ruchu drogowego w szkołach. Dlaczego? Ano dlatego, że nie było by tylu wypadków. Ktoś kto jeździ autem i zna przepisy zdaje sobie sprawę jak wygląda rozkład świateł na przecinającej ulicy i jak ma się czerwone do zielonego. Zdaje sobie również sprawę, że zielone światło nie równa się "wchodź na ulicę, bo masz zielone". Niestety większość ludzi, którzy o przepisach więdzą tyle co nic myśli, że jak ma się zielone, to można śmiało i bezpiecznie wpierdolić się na pasy. Znam paru takich ludzi niestety i niestety niektórym nie przetłumaczysz, no bo jak to? Przecież zielone, to mogę. I potem są efekty. Wina powinna być obustronna i tak samo powinno karać się pieszych, ale nie... winny zawsze kierowca, bo przecież potrącił na pasach, a baran co świadomie pcha się na zebrę nie zważając na swoje bezpieczeństwo zawsze niewinny. Do tego dochodzą też tacy, co jak widzą nadjeżdzający samochód to wpierdalają się na pasy, bo wg nich droga hamowania jadącego auta = 0.