1.
Praca, Pracuję w godzinach 7.00 - 15.00 w budżetówce. Chociaż słowo pracuje to chyba za dużo napisane - tu się wegetuje. Nie tylko ja, większość przychodzi, żeby posiedzieć i na koniec pensyjkę zgarnąć. O proszę, koleżanka po lewej przynosi swojego laptopa i pół dnia napierdala w jakaś farmę, niezdrowo się przy tym podniecając. Koleżanka to temat na oddzielny post, bo codziennie dostarcza mi wytrzeszczu gał, moron jebany. Wracając do miejsca pracy: nie mamy na własnych kompach internetu z racji na charakter placówki (tajemnice państwowe). Tzn. jest obok w pokoju jeden bezpieczny komp, gdzie można usiąść i odświeżyć to i owo, no ale tak przy ludziach, to co najwyżej pocztę sprawdzę. Dlatego też przyniosłem sobie modemik na usb z iplusa i chwilowo sram do ryja lokalnemu adminowi. Raczej nic mi nie zrobi, bo sam zabunkrował się w swoim centrum dowodzenia i ściąga soft na potęgę. Tak więc koniec z wegetacją, graniem w sapera, układaniem pasjansa, rozwalaniem w Red Alert 2 ruskich po raz 2023232323, czytaniem ebooków, itp, itd. Trochę gierek na czarną godzinę jeszcze mam Ale teraz nadeszła era netu i to się dla mnie liczy w dniu dzisiejszym (szybki rzut oka na zegar - 10.00, jeszcze 5h). Czekają mnie nowe wyzwania, będę mógł wreszcie odświeżać forum, trwać do 15. Wcześniej to tylko czasami, z partyzanta, gdy akurat nikogo w pokoju nie było.
Jeśli chodzi o zakres moich obowiązków, to jest on dwustronicowy. Tymczasem - po tym jak jedna laska wróciła z urlopu i musieliśmy podzielić się obowiązkami - jedyną rzeczą, jaką muszę zawsze zrobić, to czwartkowe pismo dla osoby nade mną. Wcześniej miałem jeszcze jedno pismo - poniedziałkowe, ale przejęła ten obowiązek koleżanka. Oczywiście są też inne polecenia wydawane na bieżąco, typu niech mi pan zrobi xero tego pisma, albo proszę napisać to i to. No ale nie jest to nic wymagającego. Tak więc czasu mam sporo i muszę zacząć go jakoś sensowniej wykorzystywać. Dlatego pozwolicie, że będę opisywał prawdziwe historie z mojego bujnego życia, zwłaszcza kablował na te dwie idiotki-koleżanki.
Tyle na razie. 2. Plecy
W mojej pracy nie ma przypadkowych osób. Każdy kto tu przychodzi został polecony lub trafił z charakterystycznego kręgu wzajemnej adoracji. Tutejsze środowisko jest dosyć hermetyczne i tak naprawdę tylko kolesie mają szansę awansować, zarobić większą kasę. Reszta to wyrobnicy, osoby z polecenia, znajomi kolesi. Były może 2 przypadki, gdy ludzie trafili tu z ogłoszenia. Łatwo nie mieli. Ostra tyrrka - szpiedzy, odmieńcy, brak zaufania, prawie homofobia. Jestem w tej robocie tylko na chwilę, docelowo zamierzam iść gdzie indziej. Ja, człowiek z wyższym wykształceniem, znam angielski (B1), i komputer nawet obsłużę, wcześniej stanowiska kierownicze, praca w max stresie, tak że ciężko było czasami coś zjeść. W tej chwili odpoczywam. Oby nie za długo, bo jednak czas ucieka.
Reszta oczywiście w komentarzach.