14. Moron Czas na moją sąsiadkę po biurku, pieszczotliwie zwaną przeze mnie moronem. Początek znajomości mieliśmy trudny. Ale to żywy przykład, jak można pomylić się co do osoby po pierwszym wrażeniu. Pewne rzeczy trzeba tolerować, to jasne, ale i tak nie chciałbym nikogo innego po sąsiedzku Przychodząc do budżetówki zastałem po mojej lewej puste biurko. Wiedziałem tylko, że koleżanki nie ma, bo jest na zwolnieniu lekarskim. Coś z nogą. Na biurku karteczka z kwiatuszkiem i jakiś tekst, żebyśmy nie tęsknili za nią. O ja pierdole, zapowiadało się na jakąś ropuchę z instynktem psiapsiułkowskim [czesc] Obok radyjko z odtwarzaczem CD i płytami. No tutaj to już zaliczyłem KO. Brathanki, Łzy, Maryla Rodowicz, Mietek Fogg, Rysiek i jego dziewczyny lubią w brąz, Mazowsze, Ich Troje, a także inne, równie znane i poważane hity. Szykowała się ostra wegetacja obok jakiejś zapyziałej szpachli z pajęczyną w kroku Pierwsze nasze spotkanie to było zderzenie ze ścianą. Ona do mnie, czy czasami się uśmiecham. Ja że nie. Ona do mnie z zębami, że jej kwiatki uschły, gdy była nieobecna, ja że w końcu nie moje. Tak wyglądało pierwsze zwarcie i próba sił. Faza druga, gdy już zaczęliśmy normalnie rozmawiać, to oznaczanie naszego pokoju jako jej rewiru. Nie kurwa, nie sikała po kątach, ale ostro się nosiła, wszędzie jej było pełno. Starsza ode mnie o rok, z ryja ocena tak ok. 6 na 10. Biurowy status gwiazdy. Trzeba jej przyznać, że ubiera się odważnie. Zawsze stara się pokazać udo, dekolt, sukienki lekkie i przewiewne. W ramach naszego początkowego poznawania się koleżanka urządziła z pokoju wybieg i rewię mody :O Polegało to na tym, że szła po linii prostej w stronę drzwi, kręcąc przy tym dupą i coś tam pierdoląc, niby dla żartu, ale jednak akcentując stawianie kroków. Na koniec odwracała głowę o 180 stopni i robiła jakaś minę wybiegową układając usta w jakąś jebaną rybkę Nie wiem czemu to miało służyć, ale takie były początki. Zauważyłem też, że większość facetów, a już na pewno starszych, w jej towarzystwie rozwija język w dywanik podłogowy. Wynika to na pewno z jej natury flirtującej, zbereźnej, prowokującej. Faceci lecą do niej jak mucha do gówna, a jej to najwyraźniej pochlebia. A ja z boku, baczny obserwator [czesc]
Moron ma także drugą naturę, którą odkryłem dopiero po pewnym czasie. Prawosławna, z wartościami wyniesionymi z domu, z marzeniami, zupełnie wyluzowana i absolutnie nie nudna, jak większość monotematycznych matek polek. Taka mieszanka powoduje, że można się z nią i napić i poważnie pogadać, a z pewnymi wadami wypada po prostu pogodzić się.
Jej zwykły dzień wygląda na ogół podobnie. Ranek zaczyna od makijażu. Już wspominałem wcześniej, że katusze przeżywam widząc, jak maluje mordę w celu osiągnięcia progu tolerancji, a babka w pokoju obok co chwilę utrwala włosy. No i perfumy. Jebie tu, muszę tym oddychać. Następnym etapem porannej krzątaniny jest odpalenie jakiejś muzyki z zestawu płyt opisanego na wstępie. W większości przypadków wybór pada na zespół Łzy i ponadczasowy hit Agnieszka. Znam to już na pamięć :O Boję się momentu, w którym bezwiednie zacznę to nucić Tak więc muza odpalona, taki poziom decybeli, że muszę głośniej mówić, żeby się przebić. Standardem już jest, że ona mnie ze swoją muzyką zostawia, a sama wychodzi z pokoju Musi obskoczyć wszystkich przydupasów w biurze, zebrać poranne komplementy. Po godzinie koleżanka wraca, zaczyna się etap wydzwaniania do psiapsiułek, ewentualnie jakiś zaśliniony starszy pracownik dzwoni do niej i chuj wie, czy w trakcie rozmowy przypadkiem nie naciąga moszny podniecając się przy tym zbereźnie. Ona bardzo grzecznie rozmawia, ale po odłożeniu słuchawki na widełki zawsze leci jakiś dobry tekst w stylu wypieedalaj zboczeńcu Bo Moron się nie pierdoli, słownictwo ma lepsze niż niejeden praktykujący facet. Kojarzycie scenę z Nic Śmiesznego, jak Adaś M. wchodzi do sekretariatu i przez telefon zaczyna cedzić, cyt. No i co ty mordę pierdolony bambusie? Jakbym widział siebie, z tym że to ja robię tu za filmową sekretarkę, co we wspomnianej scenie ledwie w klawisze od maszyny do pisania trafia. Takie dziewczyna robi wrażenie, gdy przechodzi na łacinę [cool] Jeśli chodzi o teksty w pięty idące, to jeszcze lepsza jest ta od lakieru do włosów, co imieniny wyprawiała. Ale o niej kiedy indziej. Do południa koleżanka rozwija życie towarzyskie. Wyjścia, papieroski, kawki. Do pokoju wraca, owszem, ale chyba tylko po to, żeby płytę CD zmienić :O Przychodzi jednak moment, w którym wyjmuje swojego laptopa z netem i zaczyna grać. Maniaczka jakiejś farmy przez http. Potrafi w nocy wstać, nastawia budzik :O, żeby coś tam posiać i inne kury wydoić. Liczy się timing, bo to gra w czasie rzeczywistym. To ona zainspirowała mnie, żeby przynieść modem na usb i zająć się w pracy czymś pożyteczniejszym, niż układanie pasjansa.
O alkoholu już nie raz pisałem. Często mnie częstuje. W tym względzie bardzo o mnie dba, za co cenię ją Pierwszy nasz wspólny kielich w pracy przekonał mnie do jej osoby [cool] Ona sama, gdy się napije, dostaje strasznych rumieńców. Dekolt i uszy czerwone. Obstawiam że jest typem parowozu podczas ruchanka Swego czasu byliśmy po 2 czy 3 drinach. Jej szyja i klatka w czerwonych plamach. Do tego ogólna wesołość. Wchodzi dyrektor zbereźnik. Od razu do niej, że ma pani malinki na dekolcie, tylko dlaczego partner tak wysoko całował, skoro powinien niżej. Moron w takim momencie nie peszy się, tylko potrafi ładnie i żartobliwie odpowiedzieć.
Czasami w ciągu dnia potrafi zgłodnieć. Wpierdala nałogowo kebaby. Zacząłem od tego, że moron miał kiedyś kontuzję nogi. To w drodze po kebab spierdoliła się ze schodów i uszkodziła torebką stawową. Oczywiście oficjalna wersja była inna, że to w pokoju potknęła się. Doświadczenia życiowe rozwijają, dlatego teraz ma człowieka od przywożenia jedzenia Jest u nas kierowca debil, którego moron doskonale wytresował Dzwoni do niego i ściemnia mu zawsze na jedną nutę. Że strasznie jest zapracowana, a on chyba nie chce, żeby mu koleżanka z głodu padła. A ten jebany orangutan zawsze, ale to zawsze się na to łapie [cool] Jest głupi, co zresztą już kiedyś opisywałem. Prawdziwy tępak, który nadaje się tylko do trzymania kierownicy i przywożenia żarcia, o ile w połowie drogi nie zapomni zamówienia. A moron sadystka po skończonej rozmowie telefonicznej zawsze na głos opowiada, jaką głupotą tym razem ten czopek zabłysnął. Oczywiście nie przeszkadza jej to zadzwonić do niego za 2 dni w wiadomej sprawie
Koleżanka potrafi też ładnie o sexie rozmawiać. Ostatnio mówiła, że nie mogłaby się pierdolić z cienkim fijutkiem. Liczy się grubość Takie to wrażenia zapewnia mi moja sąsiadka, mistrzyni opierdalanka i dbania o dobre relacje w pokoju No ale ja tu gadu gadu, a muszę kończyć, bo za chwilę są kolejne imieniki, jednego z tych gorszych szefów. To już drugie w tym tygodniu, bo w poniedziałek było święto dyrektora, urodziny. Bardzo skromne, bez grup COOH. Tymczasem dzisiaj powrót do normalności. Na stole Finlandia, czerwona wino oraz Ballantines [czesc] 15. Sami pokurwieńcy Sam już nie wiem. Czy tylko moja budżetówka tak wygląda, czy jednak inni też tak funkcjonują. No bo jak to wszystko wytłumaczyć? :O Poniedziałek urodziny dyrektora, impreza. Środa imieniny wąsacza, impreza z chlaniem. Czwartek rano szkolenie, idziemy przesiedzieć godzinę przed projektorem. Obok mnie usiadł dyrektor, ten siwy zbokol jebany. Kątem oka widzę… że ten stary piernik erotoman zbliża się do mojego ucha. Super. Tylko patrzeć jak język wyciągnie i będzie mnie czyścił Nie nie, on tylko szepcze mi do uszka, zdobył się na kolejny żarcik. Facet nie potrafi powiedzieć niczego, co by ostatecznie nie nawiązało do dupczenia. Moje wyobrażenie o nim jest jednoznaczne :O Pod przykrywką garnituru z czasów PRLi i dziwnych plamach po jogurcie na spodniach, nosi prawdziwe ciuszki. Obstawiam pończochy, albo skórzane wdzianko z lejcami na małego. Jego kutong, od góry całkowicie zasłonięty przez brzuch, ginie w czeluściach siwych kłaków, namydlanych regularnie wieczorami. Do tego drapie się długimi pazurami po jajcach, w wannie. No dobra, trochę się zagalopowałem, ale o nim inaczej myśleć nie można. Wracając do meritum, szepce mi ten zbereźnik do ucha, że koleżanka obok cyce sobie uszkadza. Otóż młoda Zocha, lat 26, przyznam że poruchałbym, znudzona oparła się o ławkę. Jak kot. Tyle że cyc przygniotła. A ten staruch do mnie, żeby zwrócić jej uwagę, że pomarszczone bufory są nieatrakcyjne w sexie. Ha ha ha, odpowiedziałem mu, bo tak wypadało, ale uśmiechu na moich ustach nie uświadczył [czesc] Powrót do pokoju. Skoro spotkało się przypadkowo 4 facetów przy stoliczku, to tak na sucho nie ma chuja we wsi, żeby rozmawiać W ruch idzie resztka wczorajszego, imieninowego wina. Ale ile tego, pół szklaneczki :O No to mój szef przynosi Duch Podlasia. Wiecie co to jest kurwa Duch Podlasia? [cool] To wysokoprocentowy napój energetyczny ze słynnej podlaskiej bimbrowni. Nazwa na w pół zagadkowa. Podlasie to wiadomo. Ale duch? Czy ja już ślepnę, oby nie? Nie wiem ile to ma prądu w prądzie, nikt chyba nie mierzył. Ale po jednej bombie, wcześniej winie, świat przybrał lepszy wymiar, a i punkty odniesienia tak jakby ciekawsze Przy stole panowie rozmawiają o jakiejś pracownicy z innego działu. Generalnie robią z niej idiotkę, bo jest tępa. Ale temat ostatecznie zszedł na jej nazwisko, które w przeciwieństwie do panieńskiego jest nie do wymówienia. To przez męża, araba. Poważnie [cool] Pan Zdzisiek wnioskuje, że poleciała na mityczną ciemną długość. Ośmieliłem się go poprawić, w końcu stażuję na f23, że tu nie chodzi o czarnego, a ciapatego [cool] Nawet spodobało im się określenie, bo uśmiali się przeokrutnie Najlepszy mój szef, który zupełnie poważnie podsumował zagrożenie wynikające z faktu, że – tu cytuję – coraz więcej tych brudasów chodzi po Warszawie [czesc] Sekretariat. Tam jest internet, to i spotkałem tę od pomarszczonych cyców. Pracuje, czyli wybiera torebkę na allegro Zrzuca zdjęcia na pendrivea i do mnie z tym, w końcu właściciela kolorowej drukarki, żeby to wydruczyć. Nie omieszkałem przekazać jej spostrzeżenia dyrektora, żeby oszczędzała cycuchy, bo potem podczas dymanka pomarszczone dodki to nie to, co faci lubią najbardziej. Przy okazji zdradziła mi sekret, że ktoś tam kiedyś znalazł u dyrektora gazetkę z anonsami. Wcale się nie zdziwiłem, w końcu piernik jest erotomanem. Ale ten gruby kleszcz zakreślił dwa ogłoszenia :O, w tym jednej 34-latki. Pojebało go, przecież w tym wieku kobiety nadają się już tylko do trumny :O [czesc] Koniec dnia. Koleżanka moron przegląda się w lusterku. Dziś nawet służbowego, stacjonarnego kompa nie włączyła I tak częściej ma go wyłączonego niż włączonego. Przecież jej praca polega głównie na rozmowach, czasami do magazynku w piwnicy schodzi. Zawsze przy tym ostro protestuje, bo tam są szczury. Co prawda nikt ich jeszcze nie widział
No a teraz to już cyrk jakiś. Przyszła ta młodsza, od cyców na blacie, którą ewentualnie nabiłbym na pal. Nie wiem o co biega, ryczy w pokoju obok. Ktoś coś jej powiedział. No ludzie, stresującą pracę to ja wcześniej miałem, a tu taka głupota i taka scena od razu. Dobra kończę, idę sprawdzić co się dzieje, bo robi się zbiegowisko. Show must go on, sami pokurwieńcy tutaj [czesc] 16. Moja ex praca vol 2 Czas na drugą retro opowieść. Studia, jakiś pierrolony wymóg, czyli obowiązek odbycia praktyk zgodnych z kierunkiem studiów. Można było szukać roboty przez odpowiednią komórkę wydziałową, samemu próbować coś upolować, ewentualnie - jeśli gdzieś się już pracowało - pójść i błagać o świstek potwierdzający, że coś się tam już robiło. Mój kolega pracował jako cieć na parkingu, ale akurat tego kwitu nie zaliczyli mu [cool]
Udało mi się załapać na czas wakacji na praktyki do centrali pewnego pierwszoligowego banku z byłym premierem jako prezesem. Akurat powstała komórka szkoleniowa i trzeba im było pomagiera Z 3 miesięcy zrobiło się 1.5 roku normalnej pracy na umowę zlecenie. Była taka możliwość, to czemu miałbym nie skorzystać. A układ był zajebisty jak na studenta. Płacili mi od godziny [cool]. W poniedziałek i wtorek miałem wykłady, na które od zawsze nie chodziłem. Czyli normalne dwa ośmiogodzinne dni pracy. W drugiej połowie tygodnia ćwiczenia jakoś późnym popołudniem, tak że rano mogłem zaliczyć 4-6h w banku. Tym oto sposobem, z podatkiem 19%, zarabiałem naprawdę nieźle jak na ówczesny wiek. I jeszcze na wydział, po pracy, wpadałem w służbowym wdzianku, co miało przełożenie na rispekcik i moją wysoką samoocenę [cool] Codziennie biała koszula, krawat i garniak. To akurat jest średnio fajne :O Fotelik na kółkach, komputer z poblokowanymi portami. Na szczęście stronki wchodziły, ale żadne tam gg czy torrenciki Krawat na tyle długi, żeby wbić gwoździem jego koniec w biruko i mieć, jak pies na łańcuchu, odpowiedni zasięg działania. Taka praca Kolega z pokoju czasami gdzieś w Polskę służbowo jechał. To były te samotne dni :O Cisza, zimą o godz. 16 ciemno, to i głowa potrafiła mi się obsunąć, przysypiałem. Zdarzyło się też zjechać dla odprężenia. W końcu http działało, a nie dymałem w tym czasie studentek w kiblu w przerwie między wykładami, tylko nosiłem garniak i podliczałem godzinokasę, żeby mnie lachony na wydziale klepały po plecach. Dwa zdarzenia dobrze zapamiętałem. Dwie imprezy spośród kilku. Raz, gdy całym naszym działem poszliśmy wieczorem do knajpy zjeść i popić. Nie wiem ile dodał od siebie kelner, ale jedna koleżanka po dużym piwie kompletnie złożyła się. W pewnym momencie podszedł do stolika kelner i pyta, czy taka pani, co leży tam pod drzewem, to od nas? Trzeba ją było odwieźć do domu. Zgłosiłem się na ochotnika [cool] Tym bardziej, że było mi prawie po drodze. Kolega miał pod prąd, ale też uznał że potrzebne wsparcie. Może dlatego, że ja już miałem w czubie i mógłbym nie podołać zadaniu Taryfą pod dom laski (rozwódka, wiek pod 30). Ładne mieszkanko, 2 pokoje. Ona zalepiona ledwie łóżko zobaczyła, już się rozbiera. Do majteczek, topless przy nas Cyce małe, takie dwie wieże Eiffla. Ładuje się do wyra, pod kołderkę, coś tam mamrocze. Kolega stwierdził, że są tylko dwa łóżka, a on bierze to z drugiego pokoju, obok tivika. Miałem dwie opcje, zmywać się do mnie na chatę lub obsadzić drugie łóżko, czyli władować pod kołderkę do pijanej. Wybrałem… [cool] [czesc] Drugie zdarzenie to impreza pożegnalna z tytułu zakończenia działalności naszego działu. Tam to kurwa nikt trzeźwy nie był. Ośrodek pod Warszawą, nad wodą. Żarcie, alkohol, muzyka. Na pewnym etapie świadomości stanąłem za beczką z piwem i lałem z kija tylko za całusa. Zdaje się że tylko laskom, ale głowy nie dam. Jak teraz patrzę na zdjęcia, to dziwię się, że nawet po pijaku nie włączył mi się ryj-alert [czesc] Dobra była taka jedna tłusta locha. Siedzimy przy stole. Kumpel z prawej, ja z lewej, a świniak pośrodku. No i czuję jej pazury na moich udach, od wewnętrznej strony. Niby przypadkiem, ale jednak co jakiś czas robiła rundkę palcami. Mówię kumplowi, że ona jakaś napalona na mnie. Okazało się że akcja była stereo, kolega też doświadczył. Potem w tany, zrobiliśmy z niej wkładkę do kanapki. Gruby świniak z niewyjściowym ryjem musiał mieć swoje 5 minut w życiu. Jaka ona była szczęśliwa Tak się złożyło, że ja akurat miałem pokój jednoosobowy. Laska na bank, jak to w banku, gotowa na jazdę. I raczej obojętne jej było ile kątów będzie miała ta figura [cool] No i poszedłem do mojego pokoju spać, sam
17. Historia z herbatką w tle Jaką miałem meeega akcję w piątek w pracy [cool] Pisałem jakiś czas temu, że jest pewna dorodna locha, co jest w drużynie pierścienia (na palcu) i ma dzieciaka. Nieważne. Fakty są za to takie, że ma coś pociągające w sobie. Oby to był mój kutas
Wiek lekko ponad 30, ale absolutnie nie wygląda. Aparycja myszy, drobna budowa ciała, postawa zachowawcza, nieumiejętność odmowy [cool] Do tego miły, łagodny głosik i naturalny śmiech w momentach, gdzie kobiecie wypada wypełnić ciszę. Oczywiście jak każda młoda matka monotematyczna, liczy się tylko synek. Gdy są imprezy w pracy, nigdy nie pije. Zamoczy usta i jedną lampkę wina sączy do końca uroczystości. Zawsze ma z tym jakiś problem. A to dziecko odebrać z przedszkola - jakby był wymóg trzeźwości :O – a to konieczność za 36 godzin jazdy autem. Widać, że brakuje pana jej losu, osoby o dobrze ułożonym biczu i głosie nie znoszącym sprzeciwu. To wymarzona ofiara, osoba która potrzebuje prawdziwego mężczyzny, codziennych wyniszczających treningów na dochodzenie. Jednym słowem potrzebuje mnie [czesc]
Wpadłem rano do pracy. Około południa okazało się, że trzeba na gwałt pewne papiery zawieźć do Ministerstwa. A tu taki chuj, bo kierowców brak. Ktoś musiał jechać, padło na mnie. Mysza jedzie ze mną, bo ma papiery uprawniające do wejścia do budynku. W samochodzie miałem okazję wykazać się. Puściłem Rammsteina, żeby wiedziała z kim ma do czynienia. Odpowiadałem na jej pytania krótko i zdawkowo, głównie równoważnikami zdań [cool] Niech sobie nie myśli niedojebana istotka, że to jej mężuś. Nie znam go, ale to na pewno ciota [czesc]
W Ministerstwie pół godzinki i po sprawie. Taka już była pora, że do pracy nie było sensu wracać. Stanowczym głosem wycedziłem, że odwiozę ją do domu, z akcentem na: bo mam po drodze. Zajechałem pod tę kanciapę tego jej męża frajera i jebnąłem autem kopertę bez poprawki. Wyłączyłem silnik i patrzę na Mysz. Nastała cisza, na tyle poważna, że chyba nie wypadało jej zaśmiać się. Wykonałem w tym momencie moją specjalność zakładu. Powoli podniosłem głowę, obejmując zasięgiem mojego wnikliwego wzroku jej zgrabne nogi, potem coraz wyżej, przez biodra, biust – ale nie za szybko i nie za wolno – aż poprzestając na buźce. Ciemnymi oczami, z wyjebistymi brwiami podkreślającymi moją urodę ciemnego bruneta, spojrzałem głęboko jej w oczy. W tym momencie dziewczę spaliło się. Klasyczna ucieczka wzrokiem i coś tam pod nosem, że musi już iść, że potem dziecko z przedszkola, itp. Tyle że ja już wiedziałem, że Mysz została pierdolnięta przez dźwignię mojej pułapki! Powiedziałem jej: coś się chyba należy? Dodałem od razu dla rozluźnienia narastającego podniecenia, że chodzi o wspólną herbatkę. W windzie panowała nieznośna dla niej cisza Mój kutas coraz mocniej przypominał o sobie. Jestem przekonany, że jej stringi nadawały się w tym momencie tylko do wyciśnięcia Ledwie Myszka zamknęła drzwi od domu, nie zdążyła nawet zapytać jaką herbatę sobie życzę. W połowie zdania brutalnie przerwałem jej wypowiedź wpychając mój język w jej usta! Momentalnie umieściłem ofiarę pod ścianą, moje ręce lustrowały jej ciało. Drobinka w podnieceniu coś tam piszczała, ale z racji na moją dłoń zasłaniającą jej usta nie rozumiałem jej rozkosznego krzyku [czesc] Pała praktycznie rozrywała mi spodnie. Ręką dorwałem się pod jej staniczek, który siłą zerwałem. Chyba to suka lubiła, bo rozkosznie próbowała popiskiwać swoimi zatkanymi ustami, a do tego chciała się bawić w kotka i myszkę. Ja kot, ona myszka z malutkimi pazurkami. A że zwinna była bardzo, to musiałem wewnętrzną stroną łokci przytrzymywać jej cyce Bardzo mnie to podniecało, zwłaszcza wyobrażenie, że jej sutki odbiją się na mojej skórze rąk! Widać lubi takie zabawy, nawet nie sądziłem, że jest aż tak ostra i wyrachowana z tym planem podwózki! Gdy już osłabła, uczyniłem to, do czego ten typ ofiary jest naturalnie predysponowany [cool] Wbiłem mojego strasznie nabrzmiałego kutasa w jej wąskie usteczka. Najwyraźniej to też suka lubiła, bo gdy próbowała mnie mocniej zaciskać, to musiałem ciągnąć ją za włosy. Wówczas luzowała klamrę. Po chwili zupełnie odpuściła i już mogłem, bez tej pseudo walki w ramach gry wstępnej, posuwać ją oralnie. Dawałem jej to, czego od męża nie doświadczała. Była czerwona, spocona, a oczy miała zaszklone łzami szczęścia, albo raczej brakiem oddechu z racji wiadomej. Byłem gotowy do wykonania następnego kroku, czyli zapięcia jej od tyłu na stojąco. I kurwa nagle słyszę dzwonek. Rytmicznie, w równych odstępach rozbrzmiewa. Ona w pisk, najwyraźniej podnieca ją opcja, że być może to mąż za drzwiami. Nie przestaję, dopycham mojego kutasa w jej pysku, tylko ten dzwonek i coraz bliższa mnie myśl, że trzeba z tego jakoś wybrnąć :O Co robić? Jeśli to mąż, to chyba jedynym honorowym rozwiązaniem jest zaproponowanie mu, by dołączył się. Albo wpierdole mu i odejdę. Dzwonek!!! Zaraz, zaraz :O Dzwonek, alarm, alarm. Już godzina 6. Trzeba wstawać, iść do pracy Kolejny nudny dzień, ale Mysza będzie, to może zapytam czy herbaty jej nie zrobić? [czesc] [czesc]